poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 11.


Wiem, że nie możemy udawać

Że ostatecznie nigdy nie byliśmy kochankami
Próbowałam sobie wmówić, że ten ból 
Odejdzie, po prostu odejdzie

___________________________________________________________________________
10.06.2013
Piątek

Minęły dwa dni od pogrzebu Anabel, a ja nadal nie potrafiłam się z tym pogodzić. Jakim cudem ktoś mógł zabić moją przyjaciółkę? Dlaczego ta osoba zostawiła taki list? Czy to normalne? Nie... to zdecydowanie nie jest normalny. Nikt nie zostaje zamordowany ot tak, żaden morderca nie zabija kogoś by zastraszyć drugą osobę. Więc po co to? Skoro... 
- Jessica!- usłyszałam głos fotografa. Wlepiłam ponownie sztuczny uśmiech na usta i pozowałam do zdjęć. Myślałam, że kiedy będę już mogła robić to co kocham będę szczęśliwa. Nie myślałam, jednak, że będzie to wszystko kosztować mnie tak wiele. Liam siedział na kanapie obserwując każdy mój ruch. Był moim chłopakiem... ta, 'chłopakiem'. Harry był tym od łóżka, Liam był tym na pokaz, a tego którego naprawdę potrzebowałam... nie było. Nie było przy mnie Nick'a. Widziałam do raz. Na pogrzebie An. Stał kilka metrów ode mnie mierząc mnie wzrokiem. Stałam w objęciach Payne'a wypłakując się w jego ramię. Nasza dwójka wyglądała tak realistycznie, ale to nie dlatego, że byliśmy dobrymi aktorami. My jesteśmy po prostu wspaniałymi przyjaciółmi... Choć niestety i to zaczyna się psuć. Kiedy fotograf wykonał ostatnie zdjęcie zeszłam z planu, by napić się wody. 

- Mamy dziś galę- rzucił chłopak zajadają się ciastkiem- musisz kupić sukienkę, a no i Paul ma nam coś ważnego do powiedzenia- wzruszył ramionami i skupił swój wzrok na biszkoptowym ciastku z czekoladą. Przewróciłam oczami i udałam się do garderoby, gdzie przebrałam się w granatową sukienkę z długim rękawem, rozkloszowaną lekko u dołu, sięgającą tuż za moją kształtną pupę. Podwinęłam rękawy i wróciłam do Liam'a. Chłopak właśnie skończył pochłaniać wszystko co stało na stoliku. Uśmiechnął się na mój widok. Objął mnie w talii, do czego już tak bardzo się przyzwyczaiłam, że nie miało to dla mnie żadnej różnicy. Obejmował mnie czy nie, po prostu mieliśmy wyglądać na szczęśliwych. Kiedy wychodziliśmy ze studia jak zwykle setki fotografów zagradzało nam przejście. Ochrona oczywiście od razu zainterweniowała i już po chwili wsiadaliśmy bezpieczni do czarnego, wysokiego Jeppa chłopaka. Odjechaliśmy z piskiem opon. Kiedy straciliśmy z pola widzenia paparazzi przestaliśmy sztucznie się uśmiechać i obejmować. 
- Muszę iść na tę galę?- jęknęłam cicho- Może chociaż darujemy sobie zakupy? Jestem wykończona- nigdy nie spodziewałabym się po sobie, że powiem coś takiego. A jednak. Miałam tego wszystkiego dość. Ciągłego użerania się z setkami fotografów, udawania ciągle uśmiechniętej i udzielania się na portalach społecznych. Musiałam robić wszystko by ludzie uwierzyli we mnie, no i w moją miłość do Liam'a. Mam nadzieję, że według menadżera chłopaków, będę mogła w końcu z nim kiedyś zerwać. Nie mam zamiaru wziąć z nim ślubu. Przecież go NIE kocham. Chłopak ignorując moje słowa zajechał pod centrum handlowe i zaparkował samochód. 

- Idziemy do Zary. Tam wybierzesz sukienkę i wracamy, za kilka godzin gala- rzucił oschle ciągnąc mnie za sobą do drzwi. Kilku ochroniarzy szło za nami. Od kiedy dwójka młodych ludzi potrafi wywołać taką sensację? To niesamowite. Zatrzymaliśmy się tuż przed wejściem i zrobiliśmy kilka zdjęć z fanami. Razem i osobno. Ja również stawałam się popularna, co mi się naprawdę podobało. Lubiłam sposób w jaki dziękowały mi osoby, które mnie nie znały. Wyznają ci miłość, nie wiedząc o tobie nic. To głupie. Myślą, że wiedzą o tobie wszystko...nie wiedząc nic. Nie mogą mieć pewności, że kochasz tę osobę. Choć tak myślą. Myślą, że wiedzą i widzą wszystko najlepiej. Jednak oni nie widzą nas gdy jesteśmy zamknięci w czarnym pudle, zwanym samochodem. Nie widzą nas, gdy jesteśmy w naszym mieszkaniu...nie wiedzą co robimy, o czym rozmawiamy. Wiedzą o nas to, co my im przekazujemy. Co pozwalamy im wiedzieć. Z jednej strony to naprawdę fajne, bo te osoby wierzą we wszystko co im powiesz. Powiesz im, że uwielbiasz kolor różowy, to będą dawać ci wszystko w takim kolorze i umacniać cię w pewności, że to również ich ulubiony kolor. Starają się na tobie wzorować. Nie jestem światowej rangi gwiazdą. Jednak mam kilka, może już kilkadziesiąt tysięcy fanów, co stało się dzięki chłopakom z zespołu, i wiem jak to jest być postrzeganą przez świat. Trudno jest być idealną w ich oczach, tak naprawdę nie będąc sobą. Nie śpiewam tego co chcę, co sama napiszę... robię to co każe mi wytwórnia. Każą mi nagrywać ich piosenki, twierdząc, że to właśnie one mają teraz największe powodzenie i muszę o tym zaśpiewać. Nikogo nie obchodzi tutaj co myślisz, czy co chciałbyś robić. Ale taki wybrałam świat. Wybrałam karierę, wybrałam sławę, postanowiłam robić to co kocham, a cena jaką za to płacę... jest ponad mój stan. 

Zamknęli sklep specjalnie dla mnie. Nikt nie mógł tam być. Tylko ja, Liam, sprzedawczynie i kilku ochroniarzy. Szaleństwo. Czyste szaleństwo. Wybrałam kilka sukienek oraz innych drobiazgów i udałam się do kasy. Chłopak jak zwykle za wszystko zapłacił i wyszliśmy. Otaczali nas ochraniarze. Payne obejmował mnie w talii prowadząc do samochodu. Kiedy w końcu ponownie już dziś byliśmy bezpieczni odjechaliśmy do domu chłopaków, by tam przygotować się na galę. 
- Nienawidzę tego- przerwał ciszę spoglądając w szybę- tej bariery jaka jest między nami, a fankami. Chciałbym im wszystko powiedzieć. Jaka jest prawda...jak wygląda moje prawdziwe życie, pokazać im je. Spędzić z nimi więcej czasu, móc codziennie stać kilka godzin i rozdawać im autografy. Odwiedzić każdy kraj i przytulić każdą z nich. Ale to niemożliwe... - spojrzałam na niego. Byłam zdziwiona jego uczuciem, jakim darzył te dziewczyny, chłopaków Kochał ich. 

- No cóż- wzdychnęłam- Ale masz sławę, pieniądze, możesz mieć co chcesz- wzruszyłam ramionami- każdy chciałby być na twoim miejscu. Być tobą.
- Nie- zaśmiał się- one wolałby być tobą. Ale nie tobą w sensie...no wiesz, prawdziwą. Tylko tą, którą widzą na okładkach gazet, na zdjęciach ze mną. Których świat trzymasz w całych ramionach i które głęboko wierzą, że kochamy się najmocniej na świecie- próbował się uśmiechać, jednak temat był dla niego zbyt drażliwy, zbyt poważny by się śmiać. 
- No cóż- odpowiedziałam z lekkim sarkazmem- trzymam ich świat w dłoniach. I co? Nie jestem taka szczęśliwa jak bym chciała...
- Wiem- odparł- przepraszam cię, za to. Mi też nie jest to na rękę. Jednak jeśli teraz zerwiemy ucierpimy na tym wszyscy- rzucił wychodząc z samochodu. Byliśmy pod domem. Tutaj nic nam nie groziło. Jedyne miejsce, gdzie mogliśmy być zupełnie sobą. Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się z resztą, która już się szykowała. Dziewczyny chłopaków biegały wystrojone w sukienkach i co chwila coś piszczały. Zaśmiałam się i szybko do nich dołączyłam. Nie miałam jednak tak dobrego humoru jak one. Kilka dni temu zamordowano moją przyjaciółkę, a ja miałam iść teraz i wspaniale się bawić. Jeszcze ona...Taylor. Nienawidziłam jej. Miała wszystko to czego ja pragnęłam. Sławę, miłość... była szczęśliwa. Jednak nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo Harry ją zdradza. Robił to na każdym kroku...ze mną. 
- Rusz się!- usłyszałam śmiech Perrie, która widziała, że nadal stoję w samej bieliźnie. Naciągnęłam na siebie sukienkę i udałam się do łazienki, by wykonać lekki makijaż. 
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Zajęte!- rzuciłam bez zastanowienia. 
- Szukałem cię- usłyszałam dobrze znany mi głos- Tęskniłem...- rzucił wchodząc do pomieszczenia.
__________________________________________________________________________


CZYTASZ= KOMENTUJESZ! ♥



czwartek, 30 stycznia 2014

Wielki Powrót!

Hej! :)
Chciałam się zapytac, czy ktoś mnie tutaj jeszcze pamięta?
Ponad PÓŁ roku tutaj nie zaglądałam.
Chciałam dodać coś wcześniej, ale...
idiotka JA zapomniała gmaila ;)
Hahah.

Kochani, pytam, czy jeszcze ktoś mnie tutaj pamięta, bo chciałabym wznowić działalność bloga. 
Przeczytałam WIELE miłych komentarzy etc i postanowiłam wrócić.
Tym bardziej, że ostatnio zatęskniłam za tym blogiem ;)

A więc moje pytanie i ogłoszenie:

KTO BĘDZIE CZYTAŁ??? ♥ ♥ ♥

NOWY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JUŻ WKRÓTCE :)





piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 10 ;)

I wpatruję się w telefon, on wciąż nie zadzwonił
Jest Ci tak smutno, w ogóle nic już nie czujesz 
Wracasz wspomnieniami do chwili, gdy powiedział
na zawsze i na wieki

Nagrał się na niej. Mój Nick się na niej nagrał. Był rozwścieczony. Krzyczał do słuchawki. Moja twarz zalała się łzami. Wszystko to mnie przerastało. Dlaczego? Przecież nawet nie jestem z Liam'em... No może oficjalnie tak, ale nie na prawdę. Pomiędzy nami nie ma żadnego większego powiązania emocjonalnego. Jesteśmy tylko przyjaciółmi... Przyjaciele, którzy pragną tylko sobie pomóc. Nic więcej. Ale czy ktokolwiek to zrozumie? Czy jest ktoś kto mnie wesprze? Nikt. Jestem egoistką w tarapatach. Jestem dla wszystkich podłą dziewczyną, która wykorzysta Liam'a. Nawet dla chłopaków. Przecież dobrze wiedzą, że robię to tylko po to by wspiąć się na szczyt. Nic więcej. Czy naprawdę muszę być aż tak podła? Jakie mam z tego korzyści? Nienawiść? Wrogość? Brak pomocnej dłoni? Czy ktokolwiek pamięta grubiutką, malutką Jessice? Czy już na zawsze muszę pozostać ''TĄ plastikową JESSICĄ?'' Nie. Ale jak? Jak mam się zmienić? Nie potrafię. Nie mogę być miła dla innych, nie mogę pokazywać uczuć. To nie ja. Jedyną osobą, która mnie zna jest...No właśnie, kto? Zawsze żyłam w przekonaniu, że to Nick. Ale czy na pewno? Przecież zrozumiałby? Wie, że nic nie czuję do Payne'a. Nigdy nie spojrzy na mnie tym wzrokiem, zawiodłam go. Siebie też.
- Jess...- Liam spojrzał na moją zapłakaną twarz- musimy wychodzić- wręczył mi chusteczkę do ręki i delikatnie objął w talii. Poczułam się dziwnie. Nie potrafiłam tego znieść. Jego dłoń... przejeżdżająca po moim ciele. To było dziwne. Przerastało mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, otarłam łzy i założyłam okulary. Objęłam go w pasie i pożegnałam się z moim nowym szefem. Wyszliśmy jako pierwsi a za nami reszta chłopców.
Zadanie numer 1: Musnąć usta Liama przed fotografami. Przybliżyłam się do chłopaka i delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku. Nie czekałam zbyt długo. Musnęłam delikatnie jego usta, czym był bardzo zdziwiony, i poszłam w stronę czekającego tam na nas van-a. Liam, jak przystało na MOJEGO chłopaka otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Odetchnęłam głośno i posłałam mu promienny uśmiech. Bynajmniej tak mi się wydawało.

01.06.2013
Środa
Dom One Direction
Godzina: piętnasta

Po szkole wpadłam do domu chłopaków i przywitałam się z każdym z nich. Mieliśmy wybrać się wszyscy razem do centrum handlowego na zakupy. Tak jak przystało na kochające się pary... Miałam na sobie czarny t-shirt, koszulę w kratkę i jeansowe spodnie. Nie podobne do mnie, prawda? Sama sobie się dziwiłam, że to założyłam. Nie miałam na nic innego pomysłu. Zabrałam jeszcze ze sobą tylko torebkę i wyszliśmy. Szłam z Liam'em za rękę, rozmawiając o dzisiejszej próbie. Chłopcy zaczynają w wakacje trasę koncertową, więc oboje zastanawialiśmy się co menadżer wymyśli, abyśmy nadal byli 'razem'. Złapałam jego dłoń zaraz po wyjściu z samochodu. No tak paparazzi świetnie się spisywali. Niby tacy sprytni, ale nie potrafią zorientować się, że to wszystko tylko głupia zabawa. Są zbyt głupi. Myślą wiele, ale tak naprawdę są mróweczkami próbującymi zarobić w tym wielkim świecie. Nie zdają sobie sprawy, że MY też mamy z tego korzyści. Wyobrażają sobie nasze miny na widok naszych zdjęć na łamach tabloidów, ale tak naprawdę nie wiedzą NIC. Nikt nie zna prawdziwego One Direction. Nie dowie się jak naprawdę wyglądają ich stosunki między sobą. Czy ich związki są prawdziwe czy nie. Wszystko jest zbyt idealnie dograne. Oni są świetnymi aktorami. My jesteśmy. Bo dla sławy zrobi się wszystko. Czasem nawet zbyt wiele.
- To jak, rozdzielamy się?- zapytał Harry ze smutkiem w głosie. Dlaczego ciągle chodzi przybity? Co takiego mu zrobiłam? Nie jest moją winą, że Paul wybrał Liam'a, a nie jego. Spojrzałam w górę, w oczy bruneta i delikatnie oparłam głowę o jego ramię.
- Tak, rozdzielamy się- zarządził Louis, który własnie łaskotał Eleanor- za trzy godzinki tutaj- posłał nam oczko i razem z brunetką pognali w stronę sklepów. Zayn i Perrie zrobili to samo. Niall i Harry postanowili pójść coś zjeść, a my z Liam'em zostaliśmy sami.
- Liam- spojrzałam na niego- możemy porozmawiać?- chłopak bez żadnego słowa chwycił moją dłoń i skierował się co Coffee Heaven. Zamówiliśmy duże piernikowe Latte i rozsiedliśmy się na pomarańczowych fotelach. Spojrzałam w oczy chłopaka. Były takie... bezbronne. Bały się czegoś. Ujęłam jego dłoń w swoją i delikatnie głaskałam. Jego oczy nie odrywały od niej wzroku. Starałam się rozluźnić napięcie panujące między nami. Jedno wydarzenie, kilka słów zmieniło między nami tak wiele. Nie pozostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie potrafimy rozmawiać ze sobą o wszystkim. Zachowujemy się jak marionetki w rękach menadżera. Nawet ze sobą nie rozmawiamy... jak normalni ludzie, znajomi. Po prostu. Całujemy się i dotykamy. Nic więcej.
- Liam, to nie może tak wyglądać- spojrzałam w jego oczy- jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nie potrafiłam zaufać nikomu tak bardzo, jak tobie. Widziałam w tobie oparcie, przyjaciela... Kogoś na kogo zawsze mogłabym wiedzieć. Kto by mnie wspierał i pocieszał. Wyszło jak wyszło, ale proszę Cię nie przekreślajmy naszej przyjaźni. Zachowujmy się jak dawniej. Tak po prostu. Tylko z małymi uczuciami- posłałam mu oczko i zaśmiałam.
- Jess- podniósł głowę i delikatnie się do mnie uśmiechnął- ale... nie jestem pewien.
- Czego nie jesteś pewien?- przerwałam mu poddenerwowana, jednak wibrujący telefon w kieszeni mi, nam przerwał.- muszę odebrać- wstałam od stolika i usłyszałam zachrypnięty głos, jego głos.
- Przyjdź do łazienki, tej na przeciwko- zaśmiał się- czekam- Jego słowa brzmiały dziwnie, naprawdę dziwnie. Poczułam dziwne mrowienie w brzuchu i momentalnie się roześmiałam. Brakowało mi jego szalonych pomysłów. Znów był tym Harry'm. Tym którym może mnie mieć. Którego jestem zabawką, własnością. Podeszłam do Liam'a i wyszeptałam, że zaraz wracam. Muszę skorzystać z toalety. Nie okłamałam go. No prawie. Przecież szłam do toalety... Tylko trochę w innych sprawach. Wybiegłam z kawiarenki i udałam się do długiego korytarza. Na jego końcu, przy drzwiach do łazienki dla inwalidów znalazłam opartego Stylesa o ścianę. 
Stał z podpartą nogą, kapturem na głowie i nonszalanckim uśmiechem. Widząc mnie, pociągnął do łazienki, obok której właśnie stał. Zakluczył drzwi i przywarł mnie do ściany. Całował powoli i zachłannie. Kochałam jego bliskość, jego usta. Sposób w jaki pieścił moje ciało. Zdjął moją koszulę, a ja jego bluzę. Było tak dziwnie, a zarazem wyjątkowo. Posadził mnie na umywalce i delikatnie objął w pasie. Spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- To co robimy jest żałosne- pokręcił tylko głową i wrócił do pocałunków. Miał rację. To było głupie i dziecinne. Każde z nas miało partnera, każde z nas było zakochane. Ale mimo to... Mimo to nie poddawaliśmy się. Pragnęliśmy się nawzajem, potem znów kłóciliśmy i znów pragnęliśmy. Tak, zdecydowanie chore, ale dla nas magiczne.
- Zdecydowanie- zaśmiałam się, gdy na chwilę się od siebie oderwaliśmy.- muszę już iść, Liam jest tam sam.- posmutniałam troszkę i powolnym ruchem zeskoczyłam z umywalki. Założyłam koszulę i poprawiłam włosy. Ostatni raz musnęłam jego malinowe usta.
- Pamiętaj nie zrezygnuję z Ciebie tak łatwo, wyszeptał i pozostał sam w toalecie. Tym razem szłam powolnym krokiem, aż doszłam do Liama. Stał przed kawiarenką i na mnie czekał. Uśmiechnęłam się delikatnie i złapałam jego dłoń. Przechadzaliśmy się po sklepach z odzieżą, biżuterią. Odwiedziliśmy prawie każdy możliwy sklep. Liam, jak to on musiał w prawie każdym coś kupić. Nie chciałam zostać mu dłużna, więc także kupowałam mnóstwo ubrań. Czas mijał szybko i miło. W pewnym momencie Liam pociągnął mnie na ławkę i posadził na swoich kolanach. Z każdą chwilą zaczynałam się bać tego co za chwilę nastąpi. Niby przyjaciele, ale jednak ktoś więcej. Niestety. Muskał delikatnie moją szyję ściągając tym samym ze mnie moją koszulę. Zastanawiałam się po co? Po co to robił? Przecież nie musiał... mieliśmy tylko trzymać się za rączki i co jakiś czas cmoknąć w usta. Nic więcej. A on? On traktował mnie inaczej, poważniej. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.
- Nie musisz- cmoknęłam delikatnie jego nosek i odwróciłam głowę, jednak ten nie przestawał. Stawało się to bardzo krępujące, gdyż siedzieliśmy w centrum handlowym, gdzie przechadza się mnóstwo ludzi. W końcu nie wytrzymałam i wstałam. Podałam dłoń chłopakowi i weszłam do ostatniego jubilera, jaki nam został do odwiedzenia. Podszedł do kobiety i długo z nią o czymś dyskutował, a po chwili jak zwykle wyciągnął portfel. Nie zwracałam specjalnie na to uwagi, gdyż wiedziałam, że pewnie kupił znów coś dla siebie.
- To dla ciebie- wręczył mi małe, czerwone pudełeczko. Otworzyłam je i moim oczom okazała się śliczna, złota bransoletka z zawieszką w kształcie serca. Zawiesiłam mu swoje ręce na szyi i delikatnie musnęłam jego usta.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i poprosiłam go, aby zapiął mi nowy nabytek.

Godzina: dwudziesta trzecia
Siedziałam na kanapie i któryś raz wykręcałam numer Nick'a. Niestety nie odbierał. Ignorował mnie. Czułam się jak porzucony zwierzak, którego nikt nie chce przygarnąć, a jeśli już to tylko po to by mieć z tego korzyści. Błagałam w duszy by w końcu odebrał. Nie poddawałam się. Ciągle dzwoniłam. Uparcie, chciałam z nim porozmawiać. Potrzebowałam tej rozmowy. Musiałam mu wszystko wyjaśnić. Nie chciałam by czuł się w jakikolwiek sposób urażony. Wiem skrzywdziłam go i to naprawdę mocno. Ale nie cofnęłabym tego. Nadal go kocham, nawet za bardzo. Nie chcę myśleć, że już nigdy nie usłyszę jego spokojnego, miłego głosu. Nie można żyć ze świadomością, że miłość twojego życia... tak po prostu zniknęła. Nie chce Cię znać, bo myśli, że zrobiłaś coś, czego tak naprawdę nie zrobiłaś... Tak naprawdę skomplikowane. Za bardzo. Nie chciałam znieść myśli, że mogę już nigdy więcej nie ujrzeć jego czekoladowych oczu, promiennego uśmiechu. Chciałabym znów móc jeździć z nim jednym samochodem i rozmawiać o błahostkach. Chciałabym by wróciły tamte chwile, gdy nie przejmowałam się nikim, ani niczym. Po prostu byłam sobą. Kochałam go... naprawdę.
- Halo?- odezwał się zdenerwowany głos w słuchawce. Momentalnie podskoczyłam do góry, pisnęłam cicho i zaczęłam uśmiechać się bez powodu. Tym powodem był jego głos. I nic nie znaczące ''halo''.
- Nick- krzyknęłam uradowana do słuchawki- dziękuję, że odebrałeś. Musimy porozmawiać, to nie jest tak jak myślisz. Nic nie jest takie jak myślisz. Błagam daj mi to wszystko wytłuma...- nagle w słuchawce rozbrzmiał się głos zakończonego połączenia. Rozpłakałam się. Wyłam jak małe dziecko, któremu zabrano matkę. Potrzebowałam go! Czy on tego nie rozumie?!?! Moje życie bez niego nie ma sensu! Nic nie ma sensu! W dupie mam tą całą sławę, pieprzony świat show-biznesu. Potrzebuję jego i TYLKO jego!
Opadłam bezwładnie na poduszkę i zasnęłam. Nie miałam na nic siły. Łzy płynęły z moich oczu strumykiem, a ja? Ja nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Po prostu chciałam, aby to wszystko wróciło do normy. Pragnęłam cofnąć czas. Moje ciało tego potrzebowało.

03.06.2013
Piątek 
Godzina: Dwunasta


- Jeszcze jedno ujęcie!- krzyknął fotograf, który wykonywał zdjęcia. Moja pierwsza, własna sesja zdjęciowa. Mam trafić na okładki gazet, jako nowa dziewczyna Liam'a z One Direction, dziewczyna, która podbije świat muzyki pop. Śmiałam się z tego.
Śmiałam się ze wszystkiego co tam o mnie, o nas pisali. Ubrana byłam cała na czarno i miałam delikatny makijaż. Chcieli bym wyszła tajemniczo i zadziornie. Ustawiłam się do ostatniego zdjęcia i podziękowałam wszystkim. To właśnie jutro jest ten dzień, gdy będę nagrywała w studiu swój pierwszy kawałek. Stresowałam się jak jeszcze nigdy. Dziwne... przez całe życie czegoś pragnęłam, z całych sił. A gdy w końcu mam okazję spełniać marzenia boję się. Nie wiem czy będzie tak jak chciałam, nie mam pewności, że ludzie mnie polubią. A co jeśli zorientują się, że to wszystko, cały ten związek, to jedno, wielkie kłamstwo? Co wtedy zrobię? Przebrałam się w neonową, rozkloszowaną spódnicę i czarny bralet. Do tego założyłam czarne szpilki i torebkę. Pożegnałam się z całą ekipą i wyszłam na zewnątrz. Mnóstwo paparazzi chcących moje zdjęcie i nachalnych dziennikarzy, którzy zadawali mi setki, a nawet tysiące pytań. Starałam się przejść pomiędzy nimi wszystkimi, aż w końcu dotarłam do czarnego pojazdu. Otworzyłam drzwi i odpaliłam moją maszynę. Pomachałam im wszystkim i odjechałam z piskiem opon. W drodze do domu pisałam sms- y z Anabel. Zaprosiłam ją na imprezę, takie małe piżdżama party dla dziewczyn chłopaków i dla Anabel. Moich rodziców nie było, więc nie był to żaden problem. Umówiłyśmy się wszystkie na dwudziestą, więc ja miałam jeszcze mnóstwo... no może nie tak mnóstwo, ale sporo czasu do ich przyjazdu. Zaparkowałam samochód na podjeździe i wyjęłam kluczyki. Gdy tylko weszłam do domu usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Bez patrzenia na ekran odebrałam.

- Hej- usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka. Dobrze mi znany głos. Pełen tajemniczości i perfekcyjności, czułam jak moje ciało zalewa pot- stęskniłaś się? Bo ja bardzo.- kontynuował swój monolog. Postanowiłam w końcu mu go przerwać.
- Oczywiście, że tak- w tym momencie kierowała mną jedynie chęć wyżalenia się komuś, poczucia czyjejś bliskości.- proszę przyjedź do mnie- wyszeptałam do słuchawki i się rozłączyłam. Nie czekałam na jego odpowiedź, gdyż wiedziałam, że przyjedzie. Zależy mu na mnie. A może tak tylko mi się wydaje? Może jestem małą, głupiutką zabawką w jego rękach? Sama nie wiem. Nie zmienia to jednak faktu, iż potrzebowałam go. Jego i jego umięśnionego torsu, który był pokryty tatuażami. Pobiegłam do pokoju, włosy związałam w kucyk, a spódniczkę zamieniłam na legginsy w paski. Do tego założyłam zwykły czarny t-shirt i byłam gotowa. Zbiegłam ponownie jak oszalała na parter i zaparzyłam herbatę, gdy właśnie wlewałam ją do kubków rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i rzuciłam się Kędzierzawemu na szyję.
- Dziękuję- wyszeptałam delikatnie muskając jego usta. W końcu postawił mnie na ziemię i zaczął namiętnie całować. Znów to samo. Zero rozmowy, zero zrozumienia. Tylko nasze ciała. Języki toczące bitwę i napalone ręce, gładzące całe ciało. On nie chciał się ze mną spotkać, porozmawiać. On pragnął tylko mego ciała. Potrzebował spełnić swoje potrzeby... Miałam rację myśląc, że jestem tylko głupią zabawką w jego rękach... W końcu stwierdził, że musi iść i jeszcze do tego wrócimy, a ja zaczęłam przygotowania do imprezy. Rozłożyłam kanapę, przygotowałam pop corn i kilka innych smakołyków. Miałyśmy się świetnie bawić. Ja, Pierrie, Eleanor...no i Taylor. Do nas dołączyć miała jeszcze Anabel. Mam nadzieję, że przyjdzie, bo bez niej będę się pewnie nudziła. Po kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się i podbiegłam, aby je otworzyć. Moim oczom ukazała się postać An. Cmoknęłam ją w policzek i jak zwykle zmierzyłam od stóp do głów. Dziewczyna była ubrana w czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem i miętową koszulę z ćwiekami na kołnierzyku. Jej stopy zdobiły zamszowe koturny w kolorze ekri i torebka w tym samym kolorze. Zaprosiłam ją gestem ręki do środka i kazałam się rozgościć. Obie zaczęłyśmy rozmawiać o moim nowym związku z Liam'em. Trudno mi było ją okłamywać. Tak potwornie się czułam opowiadając o tym jak bardzo go kocham, że jest dla mnie całym światem... Chciałam jej powiedzieć o wszystkim. Jak jest naprawdę. Chciałam wytłumaczyć jej, że nie kocham Payne, że kocham Nick'a. Jak wiele znaczy dla mnie Styles, chciałabym usłyszeć jej radę. Radę na temat tego co mam z nim zrobić. Nie potrafię tego tak długo ciągnąć. Nie potrafię... Przykro mi. Już chciałam zacząć jej wszystko opowiadać, ale przyszła Perrie i Eleanor. Przywitałam je, a zaraz potem wpadła Taylor. Zaprosiłam je na kanapę i przygotowałam gorącą czekoladę. Rozmawiałyśmy przez chwilę, a potem postanowiłyśmy oglądać filmy. 

Godzina: trzecia w nocy
- Jess- usłyszałam cichy szept zza głowy. Odwróciłam się i ujrzałam zatroskaną twarz Edwards.
- Co się stało?- zapytałam zaspanym głosem. Nie miałam na nic siły. Chciałam znów powrócić do pięknego snu, w którym Nick przyjeżdża pod mój dom i wszystko jest dobrze. 
- Anabel- przełknęła głośno ślinę- nie ma jej...- momentalnie poderwałam się z łóżka.
- Jak to nie ma?- zapytałam zdezorientowana- to gdzie jest? Przecież spała obok mnie!- krzyknęłam poddenerwowana, na co Swift i El się przebudziły. 
- Drzwi były otwarte, gdy się przebudziłam- odpowiedziała lekko wystraszona. Starałam zachować się zimną krew, ale nie potrafiłam. Miałam nadzieję, że wszystko okaże się rankiem.
- Pewnie gdzieś wyszła, zaraz wróci. Wracajmy spać- uśmiechnęłam się delikatnie do nich i poszłam dalej spać. 

04.06.2013
Sobota
Godzina; Dziewiąta

Przebudziłam się, ale nadal nie było mojej przyjaciółki. Byłam już lekko przerażona. Zerwałam się z łóżka i w pidżamie wybiegłam na ogród w poszukiwaniu jej. Szłam przed siebie, w kierunku lasu. Coś mnie tam ciągnęło. Las należał do moich rodziców, znajdował się na naszej wielkiej posiadłości. Przechadzałam się pomiędzy drzewami, gdy nagle ujrzałam ciało. Była to dziewczyna. Podbiegłam bliżej, ale gdy ujrzałam JĄ. Zaczęłam krzyczeć. Upadłam na kolana. Szarpałam jej ciałem, nie reagowała. Plama krwi wokół niej... mówiła wszystko. 
- Cholera Anabel żyj!- krzyknęłam przerażona. Czułam się dziwnie, bardzo dziwnie. To wszystko przeze mnie. Gdybym wyszła jej poszukać może nie leżałaby tutaj...teraz...martwa. Ale jak? Dlaczego? Po co ktoś miałby chcieć ją zabić? Co takiego zrobiła? 
Po chwili poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon.

,, No to zabawę czas zacząć! Chyba nie chcesz skończyć jak twoja przyjaciółeczka? Witaj w moim świecie, tym którym robisz wszystko co Ci każę. Zawsze. Zabawę czas zacząć, suko. X''...
____________________________________________________________________
Hej! 
Przepraszam z całego serduszka, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu:( 
Teraz jestem nie obecna od 07.07-21.07 <3 Mam nadzieję, że wybaczycie :) Kolejny rozdział dodam właśnie po 21 :)
I jak, co sądzicie o przypadkowej i dziwnej śmierci An?:D Zaskoczyłam Was czy nie? 
A co myślicie o Jess i Hazzie? :D
Czekam na wasze ODP! <3 
Całuski! :)

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 9 ;)

Dlaczego miałbyś chcieć złamać idealnie dobre serce?
Dlaczego miałbyś chcieć wziąć naszą miłość i rozerwać ją na strzępy?
Dlaczego miałbyś chcieć zostawić po sobie pierwszą bliznę?
Dlaczego miałbyś chcieć złamać idealnie dobre serce?

Pośpiesznie odebrałam telefon od przyjaciela. Jego głos nie brzmiał jak zwykle, był taki... załamany? Po jego  cichych słowach ''Hej'', byłam niemalże pewna, iż ten płacze... Zastanawiałam się tylko dlaczego? Ten chłopak, który zawsze jest taki silny, pociesza wszystkich i jest zawsze pozytywnie nastawiony? Właśnie on płacze? Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się bezradna. W normalnych okolicznościach powiedziałabym coś w stylu ,,Ogarnij dupę, nie ma o co ryczeć'', ale nie potrafiłam. Był, a raczej jest moim najlepszym przyjacielem, nie mogę w ten sposób się do niego odzywać. Zmieniłam się. Tak, zdecydowanie przez piątkę wariatów się zmieniłam. Przełknęłam głośno ślinę i próbowałam być miła.
- Li...kochany, co się stało?- nie wiem jak to zabrzmiało. Pewnie tak jak zwykle, czyli sztucznie. Usłyszałam jak pociąga nosem, a następnie zapadła głucha cisza.- Liam...
- Danielle. Ona... Zerwała ze mną- słowa rozbrzmiewały w słuchawce jak echo, które chce jeszcze bardziej mnie pogrążyć. ''Zerwała ze mną'', dlaczego to zrobiła? Dobrze wie ile dla niego znaczy. Payne mógłby uchylić tej ślicznotce nieba. Był w niej zakochany po uszy. Urywał się ze sesji zdjęciowych, by tylko móc ją zobaczyć. Każdego wieczoru, gdy byliśmy poza domem opowiadał o niej. Wszyscy mieli tego dosyć, a on pochłaniał się jeszcze bardziej. 
Peazer zdecydowanie na niego nie zasługuje. Kto by pomyślał, że pod tą burzą loków i ślicznym uśmiechem kryje się dziewczyna bez uczuć? Ta dziewczyna zniszczyła mu życie. 
- Liam, nie przejmuj się- starałam się go uspokoić, lecz nie wychodziło mi to najlepiej- proszę przyjedź do mnie. Jakoś to naprawimy- skąd ten pomysł? Co mną kierowało, aby zaprosić go do tego domu? Na samą myśl co media znów napiszą, ciarki przeszły przez moje ciało. Z niecierpliwością wyczekiwałam jego odpowiedzi, która nastąpiła po chwili ciszy.
- Będę za piętnaście minut- ''połączenie zakończone'', no tak...Wspaniale się wkopałam. Pośpiesznie wrzuciłam wszystkie ubrania do szafy, łóżko zaścieliłam, a z laptopa puściłam ich piosenki. Wszystko zajęło mi wystarczająco czasu, bo gdy siadałam na krześle, dzwonek zadzwonił do drzwi. Poprawiłam jeszcze tylko włosy i zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi, a zaraz potem chłopak mocno mnie przytulił, cicho pochlipując. 
- Ei, nie rycz- zaśmiałam się- ona na Ciebie nie zasługuje- przeczesałam jego krótkie włosy i wtuliłam jego głowę w moje ramię. Co miałam zrobić? Powolnym ruchem ręki zamknęłam drzwi i przejechałam ręką po jego umięśnionych plecach. Złapałam jego dłoń i pociągnęłam na kanapę. - czekaj chwilę, zrobię nam gorącą czekoladę- udałam sie do kuchni i chwilę tam zasiedziałam. Oparłam swoje ręce o blat i zastanawiałam nad swoim poczynaniem. Co ludzie sobie o mnie nie pomyślą? Jestem z Nick'iem, zdradzam go z Harrym, a jeden z członków One Direction przyjeżdża do mojego domu... 
- Proszę- wręczyłam brunetowi ciepłą szklankę w kolorze czerwonym, wypełnioną brązowym, delikatnie pachnącym, płynem.- pij póki gorące. A tak jako dodatek, opowiedz wszystko.- jego oczy ponownie się zaszkliły, ale tym razem powstrzymał się od płaczu. Ułożył swoją głowę na moim ramieniu i delikatnie uśmiechnął. 
- Po powrocie do domu ubrałem się i postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Podjechałem taksówką pod jej mieszkanie i jak zwykle zadzwoniłem.
- No dobra, streszczaj się- zaśmiałam się i lekko szturchnęłam go w ramię.
- A więc otworzyła mi, była jak zwykle roześmiana. Musnąłem jej usta, a ona się odsunęła i po prostu oznajmiła, że to koniec. Jej wymówką było to, że nie spędzamy ze sobą wystarczająco czasu.- nadal pozostawał w tej samej pozycji, a je delikatnie przeczesywałam jego włosy. 
- Posłuchaj. Najwidoczniej była nic nie znaczącą dziwką, która Cię wykorzystała. Naprawdę przykro mi to wszystko słyszeć, ale wiesz co Ty powinieneś zrobić? Powinieneś ruszyć tyłek i iść jej udowodnić, że jesteś idealny. Poderwij jakąś laskę, zabaw się z nią. Pokaż wszystkim na co Cię stać- cmoknęłam go w czoło i wstałam z kanapy. Ten też wstał z kanapy, a ja przybiłam z nim 'piątkę' głośno się śmiejąc.
- Pójdziesz ze mną? - uśmiechnął się porozumiewawczo w moim kierunku. Nie potrafiłam mu odmówić, ale też naprawdę chciałam spotkać się ze Stylesem. Musiałam jednak z czegoś zrezygnować, a zdecydowanie najważniejsza jest dla mnie przyjaźń. 
-Ok- uśmiechnęłam się do niego i wyjęłam telefon z kieszeni. Wystukałam szybko do Kędzierzawego, krótkiego, jak na mnie, ale treściwego sms-a. ,, Hej! ;* Przykro mi, ale nie dam rady przyjść na to spotkanie. Wiem, że Ci zależało... jeszcze raz przepraszam, ale muszę zostać z Liam'em. Całuję! xx''
Po chwili otrzymałam nie przyjemną odpowiedź ,, No pewnie, ten dupek zawsze najważniejszy. A ja już się nie liczę, co nie? Przelizałaś się ze mną i to Ci wystarczy? Jesteś podła''. Zacisnęłam mocniej zęby przygryzając przy tym wargi, które o mało co nie zaczęły krwawić i skierowałam się do sypialni, aby się przebrać. 
Wyciągnęłam z szafy jedną z najbardziej wyzywających sukienek, jakie posiadałam- czerwoną z dekoltem i wiązaniem na wysokości brzucha, a do tego wybrałam czarne szpilki. Zrobiłam mocny makijaż i zeszłam na parter, do chłopaka, który nadal na mnie czekał. 
- Wow- wymsknęło mu się, a jego oczy śledziły mnie przez kilka minut.
- Możemy w końcu iść?- uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę i wzięłam go pod ramię. Wsiedliśmy do czarnej limuzyny, którą najwidoczniej zamówił Liam i odjechaliśmy. Siedziałam na przeciwko brązowookiego i popijałam szampana. Naprawdę mi imponował, ale nie mógł być dla mnie nikim więcej, jak tylko przyjacielem. Po dojechaniu na miejsce wyszliśmy wygłupiając się. Paparazzi o dziwo nie dowiedzieli się o naszym pobycie tutaj i można powiedzieć, że mieliśmy spokój...Nie licząc tłumów fanek. 
Wpuścili nas bez żadnych problemów, a my zaraz po wejściu skierowaliśmy się do barku. Po kilku drinkach udaliśmy się na parkiet ocierając się o siebie i dobrze bawiąc. Nagle film się urwał... Nie pamiętam nic więcej z tej nocy. Mam nadzieję, że nie zrobiłam nic głupiego. 



31.05.2013
Wtorek
Godziny poranne

Przetarłam swoje przemęczone oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym spałam. Nie był to mój pokój, tego byłam pewna. Prześledziłam wszystko, aż w końcu byłam pewna, że to pokój chłopaków. O ile wiem, to gościnny. Wstałam naciągając wczorajszą sukienkę na nogi. Ledo co chodziłam. Miałam potwornego kaca. Nienawidzę tego uczucia. Chodzisz, bo musisz, głowa boli Cię nie do zniesienia, a otaczający Cię świat- masz ochotę rozwalić. 
Po zejściu do kuchni nalałam sobie soku pomidorowego, swoją drogą najlepszego na kaca, i dosiadłam się do reszty. Czułam się trochę nieswojo. Trudno mi było przyznać się do tego, iż nic nie pamiętam. Zdecydowanie należę do osób, które nie potrafią przyznać się do błędu. Nigdy tego nie robiłam. Chociaż wiem, że mówię źle staram się to wmówić innym... Muszą wierzyć w to co mówię. W szkole wszyscy są dla mnie mili, uprzejmi. Anabel jest jak moja podwładna, która robi wszystko pod moje dyktando. No bo to w końcu ja ją stworzyłam. Z brzydkiej i pulchnej pierwszoklasistki stworzyłam dziewczynę, która kusi i uwodzi wzrokiem. Nigdy nie dorówna mi urodą, ale przynajmniej nie jest tak źle, jak było wcześniej. 
Starałam uśmiechać się do wszystkich i nie pokazywać, że coś jest ze mną nie tak. Po skończonym 'posiłku' wstałam od stołu i chciałam wychodzić, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek. Tym 'kimś' był oczywiście Harry. 
- Musimy porozmawiać- wyszeptał- Odwiozę Cię do domu- dodał dużo głośniej, tak aby wszyscy usłyszeli. 
Przewróciłam oczami i wyszłam z budynku. Wsiadłam do jego czerwonego samochodu i zapięłam pasy. Czekałam w ciszy, nie odzywając się. 
- Jessica- wyszeptał, obejmując moje kolano- ja...
- Zamknij się- odwróciłam się w jego stronę- wiesz kim dla mnie jesteś? Skończonym śmieciem, który chce aby wszystko było tak jak on zagra. Gówno mnie obchodzi, że jesteś światowej rangi gwiazdą. Twój przyjaciel cierpiał, a ty martwisz się tylko o siebie. Jesteś największym samolubem, jakiego znam. Nienawidzę Cię.- odwróciłam się z powrotem w kierunku ulicy, ale ten przysunął moją twarz do swojej. 
- Wiem to.- musnął delikatnie moje usta i powrócił do kierowania pojazdem. Co on sobie w tej chwili myślał? Dlaczego on to wszystko robi? Czy kiedykolwiek przemyślał to co oboje robimy ze swoim życiem? Każde z nas ryzykuje tak wiele, zbyt wiele. A on? On ot tak mnie sobie całuje, tylko po to by mnie uspokoić. Wie jak kojąco na mnie działa, jest tego doskonale świadom. Zna mnie zbyt dobrze, by nie móc mnie do siebie przekonać. Kiedy to się stało? Kiedy na jego widok moje serce przyśpiesza? Od jak dawna może mną manipulować? Jakim cudem stałam się narzędziem w jego potężnej dłoni? Przybliżyłam kolana do swojej brody i zasłoniłam twarz włosami. 
- Jesteśmy na miejscu- powiedział, odgarniając włosy tak, aby mógł ujrzeć moją twarz- nasz menadżer dzwonił. Chce jak najszybciej się z Tobą widzieć. Słyszał jak śpiewasz...- puścił mi oczko i podał kartkę z adresem i godziną. Spotkanie miało się odbyć o szesnastej. Rzuciłam ciche ''Pa'' i opuściłam samochód. Chłopak odjechał z piskiem opon, a ja wędrowałam po schodach z tajemniczym adresem w ręce. A co jeśli to podstęp? Jeżeli robi wszystko, aby się mnie pozbyć? Głowa pękała mi od pytań, a na dodatek potknęłam się o jeden ze schodów i odarłam kolano. Z krwią splywającą po nodze udałam się do kuchni, aby przykleić plaster. Po wykonaniu tej czynności weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w wygodny dres. Zza szafy wyjęłam gitarę, a z biurka zwinęłam kartkę i długopis. 
Miałam sporo czasu do spotkania, więc postanowiłam napisać piosenkę...Może każe mi coś zaśpiewać?
Słowa płynęły same, pisałam jak automat, który nigdy nie przestanie. Stworzyłam idealny podkład i wszystko było tak jak bym mogła sobie wymarzyć. 

31.05.2013
Wtorek
Godzina: szesnasta

Przemierzałam jasny korytarz, którego ściany pokrywały złote płyty wokalistów, za wysoką blondynką w czarnej sukience. Poprawiłam swoją zwiewną sukienkę w kwiatki, a okulary przeciwsłoneczne założyłam na głowę. Kobieta wskazała mi przeszklone drzwi i odeszła. Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, a mężczyzna przywitał mnie z wielkim entuzjazmem. 

- Panno Davies, słyszałem, że jest pani bardzo utalentowana. Po przesłuchaniu pani kilku piosenek, zgadzam się w stu procentach. Proponuję pani mały układ. Ja panią wypromuję, będzie pani sławna, a w zamian za to pani odda mi małą przysługę.
- Słucha? Zrobię wszystko- zaśmiałam się, a w moim brzuchu pojawiło się miłe i kojące uczucie. 
- Niech się pani tak nie cieszy- posłał mi dziwny uśmiech i kontynuował- chodzi o jednego z członków One Direction. Liama. Będzie pani jego dziewczyną. Musi być o nich, a także o pani głośno. Będzie to także na korzyść pani. Wszystko już obmyśliłem, mamy kilka waszych zdjęć. Musicie tylko jeszcze się ujawnić- posłał mi, tym razem szczery uśmiech i wpatrywał w moją postać. Poczułam ukłucie w sercu. A co z moim ukochanym Nick'iem? A co z Harry'm? Dlaczego to musi być tak skomplikowane? Liam był jedyną osobą, której mogłam się ze wszystkiego zwierzyć, był jak mój starszy brat, którego nigdy nie miałam. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mam się z nim pocałować. Jak mam być szczęśliwa skoro cała ta sytuacja zniszczy moje życie? Czy muszę płacić, aż tak wysoką stawkę? Ten świat mnie nienawidzi. Wiem to. Spojrzałam niepewnie na Paul'a i chcąc, nie chcą pokiwałam twierdząco głową. Mężczyzna zawołał Liam'a i resztę chłopców ( jak się okazało stali za drzwiami i wszystko słyszeli ), aby wszystko dokładnie omówić. Spojrzałam błagalnie na Payne, a ten tylko posłał mi przepraszające spojrzenie. Harry- ten nawet na mnie nie spojrzał. Był zbyt zajęty swoim telefonem, nad którym ciągle przeklinał. Jego twarz była smutna. Co jeszcze będę musiała zrobić, by być tym kim chcę? Jak długo będę musiała to wszystko udawać? 
Jedyne na co mam teraz ochotę, to ucałowanie malinowych ust Nick'a i wtulenie się w jego umięśniony tors. Wyjęłam pośpiesznie telefon i wystukałam ''Sorry...But I Love You! xx'' i właśnie w tym momencie moje życie miało zmienić swój bieg. 
Mój nowy menadżer klikał coś przed chwilą w swoim komputerze, a po chwili dodał, 
- Od teraz jesteście oficjalnie parą- puścił mi oczko i znów skierował się w stronę komputera- mam do Ciebie prośbę. Zaśpiewaj coś.- tak też się stało. Udaliśmy się do specjalnego pomieszczenia, gdzie dostałam słuchawki i mikrofon. Dałam im podkład i pochłonęłam się w robieniu tego, co kocham najbardziej. 
Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i nie świadomie nacisnęłam czerwoną słuchawkę. 
Urządzenie dzwoniło jeszcze kilka razy, ale ja za każdym je odrzucałam. Starałam się zaśpiewać jak najlepiej- to było dla mnie najważniejsze. 
Po skończonym 'nagraniu' wyszłam i czym prędzej odtworzyłam pocztę... Nagrał się na niej...
Moja twarz... Wszystko to...
__________________________________________________________________
Hej! :)
Najmocniej Was przepraszam, że dodaje dopiero teraz:(
Jestem tak zabiegana przez ten koniec roku, a moja wychowawczyni ciągle coś wymyśla...
Mało kiedy w ogóle wchodzę na lapka:(
Postaram się WSZYSTKO nadrobić w najbliższym czasie ! :)
Dziękuję wam za tyle komentarzy<3
Jak zwykle

15 komentarzy- NOWY ROZDZIAŁ <3

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 8 ;)

PROSZĘ KOMENTUJCIE!!! ♥ ♥ ♥ 
_______________________________________________


Noc się skończyła.
Powinniśmy powiedzieć ,,do widzenia'', 
Jednak kontynuujemy, 
Kiedy odeszli wszyscy

Patrzeliśmy po sobie zdezorientowani. Harry, widząc nagłówek spiorunował mnie wzrokiem, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę w co się pakuję. Mam chłopaka, a zdradzam go z najsławniejszym nastolatkiem w Wielkiej Brytanii. Może i to w moim stylu. Fakt kocham skandale, dobrze się bawić, ale nie chcę aby to zagroziło mojemu życiu miłosnemu. Nie zgadzam się, aby przez taką głupią gazetę mój związek się rozpadł. 
- Możesz mi to wytłumaczyć?!- spojrzał na mnie z pretensjami Nick. Nie wiedziałam co powiedzieć. Odebrał mi mowę. Chciałabym móc mu to wszystko wyjaśnić, powiedzieć, że to nie prawda... Ale nie mogłam. Coś mnie blokowało, a raczej ktoś. Osoba siedząca po drugiej stronie kanapy- Styles. Nie potrafiłam spojrzeć Nick'owi prosto w oczy i powiedzieć, że nic się nie stało. Miałam nadzieję, że ten dupek coś wymyśli, bo inaczej nie dam mu żyć. 
- Tutaj nie ma nic do tłumaczenia- zaczął spokojnie, jak gdyby nigdy nic- zrobiono nam zdjęcie, gdy spędzaliśmy miło czas. Jako przyjaciele- spojrzał na mnie i sztucznie się uśmiechnął. Nienawidzę go. Sposób w jaki to wszystko mówił, tak lekko. Dlaczego spojrzał na mnie i się uśmiechnął? Jak można być tak podłym  i okłamywać wszystkich? Jedyne o czym teraz marzyłam to powrót do domu. Nie mam ochoty patrzeć na jego wykrzywioną twarz i przereklamowane dołeczki w policzkach. 
- Taaa- westchnęłam cicho i także sztucznie się uśmiechnęłam- tylko przyjaciele- sama sobie się dziwię, że to powiedziałam. Musiałam. To mój obowiązek. Jest to jedyne wyjście by uratować mój związek-kłamstwo. 
- A więc zdjęcie, gdzie się całujecie i artykuł o tym, że słynny Harry Styles zdradza Swift z tajemniczą brunetką to kłamstwo i przeróbka?- myślałam, że to koniec. Tam było zdjęcie. Moje i jego. Nasz pocałunek. Zastanawia mnie jedno. Skąd oni wzięli to zdjęcie? Czy mają prawo, aby nas fotografować?
- Tak to kłamstwo- z zamyślenia wyrwał mnie głos Kędzierzawego- nigdy bym jej nie pocałował. A ty Zayn pamiętasz jak przerobili twoje zdjęcie i Miley Cyrus? Też to tylko plotka- puścił tylko oczko i gdzieś wyszedł. Przez moje ciało przeszło coś dziwnego. Coś czego nigdy wcześniej nie czułam. Żal? Rozczarowanie? Zdecydowanie tak. Potraktował mnie jak zabawkę. Jak gdyby to wszystko dla niego nic nie znaczyło. Postanowiłam zapomnieć. 
- Nick...- wyszeptałam mu do ucha- przykro mi...to nie moja wina.
- Ok- musnął delikatnie moje usta, a następnie się oderwał i spojrzał prosto w oczy- a co ty na to, by iść na plażę?
- Bardzo chętnie- cmoknęłam go w policzek i udałam się do pokoju, aby się przebrać. Wybrałam fioletowy strój, dwuczęściowy. Na to narzuciłam szorty i koronkową bluzkę. Nie miałam ochoty patrzeć na siebie w lustrze. Brzydziłam się sobą i swoim ciałem. Jak mogłam być tak głupia i dać się ponieść emocją. A co jeśli nie będę w stanie ukrywać tego przed nim wystarczająco długo? Co jeśli się wygadam? Zbyt dużo pytań krążyło w mojej głowie, a zbyt mało odpowiedzi. Przejechałam jeszcze tylko błyszczykiem po swoich ustach, które kiedyś były całowane przez Niego. Otrząsnęłam się i ostatni raz podciągnęłam osuwające się z bioder spodenki. 
- To jak idziemy?- usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos. Musnął moją szyję, a ja mimowolnie odchyliłam ją, pozwalając mu na dalsze pieszczoty. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Odsunęłam się i złapałam za jego lekko spoconą dłoń. 

- Prowadź- zaśmiałam się. W zasadzie sama dobrze wiedziałam, gdzie jest plaża, ale chciałam by to on mnie zaprowadził. Dzięki niemu czułam się bezpieczna. Wiem, że mogę mu się cała oddać. Szliśmy mając splecione dłonie i rozmawialiśmy. Może i byłam obecna, może i odpowiadałam, ale tak naprawdę nie mam pojęcia o czym była ta rozmowa. Przypominałam sobie wszystko z zeszłej nocy. To jak podjechaliśmy, jego samochodem, właśnie tutaj. Jak świetnie bawiliśmy się w wodzie. Nick nie jest taki jak Harry. On przestrzega zasad i zawsze musi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Nie wyobrażam sobie wyzywać go, a po chwili świetnie się bawić. Nigdy nie posunąłby się do nocowania na starym przystanku, tak samo jak nie niósłby mnie przez całą drogę, bo ja tak chciałam. Z nim było inaczej. Może i ulegałam jego pocałunkom, kochałam jego dotyk...ale to nie było to samo. Brakuje mi tego jak zwracam się do Stylesa i tego  jego zachrypniętego głosu.  Spojrzałam na ciemne okulary chłopaka i otarłam łzę, która spływała mi po policzku. Czy to możliwe, abym się wzruszyła? Nie poznaję siebie. Nie zwracam tak szczególnej uwagi na to jak się ubieram, nie nakładam pudru przed wyjściem...a o szpilkach już nie wspomnę. Co ten chłopak ze mną wyrabia? Gdzie moja pewność siebie i chamstwo wobec innych? Źle się czuję w 'nowej' skórze. 
- Siadaj- wskazał na białe leżaki, które najwidoczniej wynajął. ,,No tak''- przeszło mi przez myśl, zapomnijmy o kocyku. Uśmiechnęłam się delikatnie i zdjęłam zbędne części garderoby. 
- Idziemy?- chłopak wskazał ręką na spokojną wodę, rozlewającą się na ogromnej powierzchni. Złapałam jego dłoń i powolnym krokiem udaliśmy się na brzeg. 
- Jess- objął mnie w talii, a następnie uniósł w górę- jesteś całym moim światem, kocham Cię- musnął moje usta, a gdy to robił poczułam blask fleszy w oczach. 
- Co do cholery?!- chłopak był wyraźnie wkurzony, a ja tylko objęłam go i delikatnie musnęłam jego usta. Starałam się go uspokoić, ale jemu wyraźnie to nie pasowało. Był spięty i nie obecny.
- Kochanie- spojrzałam na niego przez ciemne szkła i ponownie musnęłam jego wysuszone wargi- nie przejmuj się. Pewnie chodzi o dzisiejszą gazetę, jesteśmy popularni- próbowałam zażartować, ale ten mnie nie słuchał.- nie denerwuj się.
- Pod jednym warunkiem- spojrzał na mnie- spójrz mi w oczy i przysięgnij, że ciebie i Harry'ego nic nie łączy- to było jak cios poniżej pasa. Wyczuwał moje napięcie i zdenerwowanie. Czy on naprawdę musi mnie tak dobrze znać? Odwróciłam wzrok. Na szczęście chyba tego nie zauważył przez okulary. Postanowiłam, że na czas 'wyznania' zamknę oczy. To zmienia postać rzeczy...prawda?
- Mnie i Stylesa nic nie łączy- uśmiechnęłam się delikatnie- przysięgam- po tych słowach, wszystko działo się szybko. Odetchnęłam z ulgą, gdy powiedział, że już nie będziemy do tego wracać. Cieszyłam się, że mam to za sobą. Spędziliśmy jeszcze sporo czasu w wodzie, a resztę na leżakach. Późnym wieczorem postanowiliśmy wracać do hotelu. Przez cały ten czas nie mieliśmy kontaktu z chłopakami. Tak jakby ich nie było. Z jednej strony cieszyłam się, bo mogliśmy spędzić czas tylko ze sobą, a z drugiej brakowało mi ich. Tych 'śmiesznych' żartów i ich sposobu bycia. 

30.05.2013
Poniedziałek
Czwarta rano

- Czy możesz się pośpieszyć?!- usłyszałam zachrypnięty głos zza drzwi.
- No niech pomyślę...- po chwili dodałam- NIE!- usłyszałam tylko głośne trzaśnięcie w drzwi i kroki, które najwidoczniej należały do kędzierzawego. 
Nie miałam zamiaru dłużej siedzieć w tej przeklętej łazience, więc ubrałam jeszcze tylko jeansy i niebieską koszulę bez rękawów. Włosy miałam już idealnie ułożone, więc śmiało mogłam wyjść. Zrobiłam to jak najciszej, aby chłopak się nie zorientował. Schowałam jeszcze tylko kosmetyczkę do walizki i pobiegłam po Nick'a aby pomógł mi ją zapiąć. Skakałam po niej tak długo, aż w końcu się zapięła. Musiałam jednak zrezygnować z sandałków i ubrać pełne buty, aby wszystko mogło się dopiąć. Narzuciłam jeszcze na siebie kamizelkę z koronki, która dodawała uroku zestawowi. Spojrzałam w lustro i lekko się uśmiechnęłam. Wyglądałam idealnie. Złapałam za wysunięty uchwyt walizki i wyszłam z pokoju. Z pomocą chłopaka- Nick'a dotarłam na parter i zapakowałam walizkę do taksówki. Pożegnałam się z nim namiętnie. Nie potrafiłam się pogodzić z tym, że znów się rozdzielamy. A co jeśli ponownie ulegnę pokusie bruneta? Nie chcę by ten związek się kończył... 
Łzy spływały kolejno po moim policzku, na szczęście nie miałam na sobie tuszu. 
- Kocham Cię- wyszeptałam ostatni raz i musnęłam jego usta. Siedziałam obok Niall'a i patrzyłam jak oddalamy się od mojego ukochanego. Te kilka dni razem to stanowczo za mało. Chociaż z drugiej strony cieszyłam się, że nie muszę go dłużej okłamywać. Spojrzałam na Liama, który siedział po drugiej stronie pojazdu i tkwił w zamyśleniu. 
- Ei, zakochańcu!- zaśmiałam się szturchając go ręką. Musiałam się nieźle wysilić by zwrócić na niego swoją uwagę. Widząc jego twarz zauważyłam, że jego oczy są zaszklone. Poprosiłam dyskretnie Irlandczyka, aby zamienił się ze mną miejscami. Śmiesznie to musiało wyglądać, ale się udało. Siedząc już po środku odwróciłam się w stronę Liama i złapałam jego dłoń. 
- Posłuchaj- starałam się mówić szeptem, tak aby nikt nie usłyszał- mi możesz powiedzieć wszystko. Jeśli coś Ci leży na sercu, mów teraz.- spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam. Widziałam jak bije się z własnymi myślami, aż w końcu nadszedł cud. W końcu coś powiedział. 
- Trudno mi o tym mówić, ale najwyższa pora. Jessica. Co ja mam zrobić? Danielle ciągle mnie unika... Nie wiem co jej zrobiłem, ale mam wrażenie, że to wszystko się psuje... 
- Liaś- przytuliłam go najmocniej, jak potrafiłam w tym momencie i sytuacji- wiem, że się kochacie. Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Jesteście razem idealni. Nie możesz tego schrzanić- spojrzałam na niego i ponownie się uśmiechnęłam. Widziałam, jak jego kąciki ust powoli się unoszą. Przytulił mnie i ucałował w czoło. 
- Dziękuję- odparł ściszonym głosem- jesteś wspaniałą przyjaciółką.- coś we mnie drgnęło. Po raz pierwszy ktoś nazwał mnie przyjaciółką. Nie powiedziałam już nic, byłam w zbyt wielkim szoku. zabrałam tylko chłopakowi jedną słuchawkę i kołysałam się razem z nim w rytm muzyki. Nie trwało długo, a byliśmy na lotnisku. Odprawa przeszła szybko i sprawnie. Liam nie odstępował mnie na krok. Świetnie się razem bawiliśmy. W samolocie brakło nam energii na dalsze wygłupy. Widziałam jak Kędzierzawy głupek mnie obserwuje. Starałam się na to nie zwracać uwagi, a jego unikać- średnio mi to wychodziło, ale dawałam radę. 
- Mogę? - wskazałam na kolana szatyna, ten tylko klasnął dłońmi na znak, że się zgadza. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudził mnie Zayn, który ciągle mnie szturchał łokciem. 
- Czego?!- oburzyłam się. Nienawidzę, gdy ktoś mnie budzi, a szczególnie, gdy tak dobrze mi się śpi. 
- Zobacz jak słodko razem wyglądacie- wręczył mi zdjęcie, na którym śpię na kolanach chłopaka. 
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Naprawdę śmiesznie to wyglądało. I pomyśleć, że tak dobrze mi się spało. 
- Wrzuć na twittera!- krzyknął Tomlinson, który nagle się przebudził. Niestety tak też się stało. Bałam się konsekwencji. Tak jakby mało osób interesowało się moją osobą. Kilka tygodni wcześniej skakałabym z radości, że jest wokół mnie głośno. A dziś? Jestem zła i wściekła. Ciągle jest coś, co próbuje zepsuć mój związek. Pierw akcja z gazetą, potem wydarzenie na plaży no i teraz jeszcze to zdjęcie. Muszę koniecznie wymyślić coś, aby usprawiedliwić się Nickowi. Ale co? Nie miałam pojęcia. Ziewnęłam głośno, a w tym samym czasie miły, damski głos poprosił o zapięcie pasów. Tak też wszyscy zrobiliśmy. 
- Nienawidzę lądować- wyszeptałam, a raczej wysyczałam przez zęby, gdy samolot schodził z wysokości. 
- Nie bój się- poczułam jak dość duża dłoń łapie moją i powolnym ruchem splata nasze palce- będzie dobrze.- uśmiechnęłam się w stronę chłopaka i mocniej ścisnęłam jego dłoń. Po chwili usłyszałam ponownie miły głos kobiety, który komunikował nas o wylądowaniu. Odetchnęłam głośno i chciałam uwolnić uścisk, ale chłopak na to nie pozwalał. W końcu dał za wygraną i z samolotu wyszliśmy osobno. Jak zwykle było mnóstwo fanek chłopaków, z którymi chętnie się witałam, a z niektórymi nawet rozmawiałam. Były naprawdę miłe i uprzejme. Zazdroszczę chłopakom sławy. 
Po wejściu do czarnego vana, wszyscy się rozłożyli. Pech chciał, że siedziałam na wprost Stylesa. Nasz wzrok spotkał się nie raz. Za każdym razem wpatrywaliśmy się w siebie, dłużej niż powinniśmy, a następnie nasze usta wykrzywiały się w uśmiech. Poczułam wibrację w kieszeni. Spojrzałam i ujrzałam nadawcę ,,Mop''. Zastanawia mnie dlaczego do mnie pisze, skoro możemy rozmawiać? Ze strachem kliknęłam otwórz, a czytając wiadomość nie mogłam uwierzyć, że pisała to ta sama osoba, która siedzi na przeciwko. 
,,Kocham patrzeć na twój uśmiech. Co powiesz na spotkanie dziś wieczorem, u mnie w mieszkaniu?''- te słowa chodziły w mojej głowie przez długi czas. Po co chce się ze mną spotkać? Dlaczego jest taki wobec mnie? Na początku mnie nienawidził, potem coś się zmieniło, ale wróciło do normy. Kim ja dla niego jestem? Bałam się mu odpisać, ale też nie potrafiłam odmówić. Mimowolnie wysłałam sms-a z potwierdzeniem mojego przybycia. Ten tylko zagryzł wargi i szyderczo się uśmiechnął. 
- Jesteśmy na miejscu- oświadczył Liam.
- A może zawieziecie mnie do domu?- zaśmiałam się. Lubiłam spędzać z nimi czas, ale też musiałam znaleźć jakiś sposób, aby wymknąć się z Harry'm. Na moje szczęście zgodzili się. Po chwili znajdowałam się pod swoim podjazdem. Pożegnałam się z każdym z nich całusem w policzek, a Styles zgłosił się na ochotnika, aby pomóc mi z bagażem. Wszyscy dziwnie po sobie spojrzeli, ale nikt nic nie powiedział. 
- Czekaj tutaj o zmroku- cmoknął mnie w policzek i wsiadł do samochodu. Pomachałam im ostatni raz i weszłam do domu. Pachniało tutaj jak zwykle- sztucznością i nowością. Rodziców nie było w domu, a ja byłam potwornie zmęczona. Położyłam się na kanapie i włączyłam kanał muzyczny. Przez długi czas słuchałam muzyki, potem zamówiłam pizzę. Zajadając się ostatni raz poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam i ujrzałam połączenie od Liam'a. Pośpiesznie odebrałam... Głos chłopaka nie brzmiał jak zwykle...był taki...

Dzięki niemu oddychasz, 
to on dodaje ci otuchy. 
Ale to przez niego będziesz najbardziej cierpieć.

___________________________________________________________________
Hej! 
Bardzo was przepraszam, że dopiero teraz dodałam ten rozdział- ale za to jest dłuższy!
Nie mam na nic czasu, chociaż siedzę w domu.xd 
Co sądzicie o tym rozdziale? 
Troszkę się porobiło, czy raczej nie? ;D 
Możecie się spodziewać więcej...dużo więcej:) 
Jakieś propozycje co miałoby się wydarzyć w NN ? ^^
Jak zwykle
15 KOMENTARZ= NOWY ROZDZIAŁ! ♥

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 7 ;)

Jest taka osoba, wydarzenie, miejsce. 
Coś czego nigdy nie zapomnisz. 
Bo wiążesz z Tym najlepsze i najgorsze wspomnienia.



Czy będzie chciał mnie zabić? Nagle, jakby blask fleszy oślepił moją twarz.
- Kurwa- te słowa były raczej kierowane do niego, niż do mnie- a to wszystko twoja wina- teraz wyraźnie skierował się w moją stronę i wysyczał przez zęby, aby nic budzić podejrzeń wśród fotografów.
- A myślisz, że co? Że się cieszę, że mam zrobione zdjęcie z takim pedałem jak ty?!- byłam wyraźnie poddenerwowana. Wybiegłam z wody, zabrałam swoje ubrania i odeszłam. Nikt nie będzie się do mnie w ten sposób odzywać, a już na pewno nie taki Debil jak on. ,,Gdzie ja Kurwa jestem?''-pytałam sama siebie w myślach. Telefon zostawiłam w pokoju, adresu też nie znałam, aby zapytać kogoś o drogę. Nagle usłyszałam jadący samochód prosto za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Jego samochód. Wyprzedził mnie i otworzył okno.
- Wsiądziesz?- zapytał Kędzierzawy z nutką w głosie mówiącą ,,I tak nie masz szans, musisz wsiąść. Widzisz? Wygrałem!''
- Nie- odparłam gniewnym głosem- pocałuj się w dupę- wystawiłam mu język- sama sobie poradzę- nie czekałam już na jego odpowiedź tylko przyśpieszyłam tępa. Za sobą usłyszałam tylko głos zatrzaskiwanych drzwi. Kiedy już byłam spory kawałek od miejsca spotkania zwolniłam. Okazało się to wielkim błędem.
- Gdzie idziesz?- możecie się domyślać kto szedł za mną. Harry.
- Tam gdzie mi się będzie podobać- nie odwróciłam się tylko szłam dumnie z głową w górze- nie mam zamiaru wracać z takim dupkiem jak ty, więc lepiej sobie idź.
- Nie- to było jedyne co usłyszałam w jego odpowiedzi. Potem już się nie odzywał. Szliśmy w ciszy. Skręcałam w różne ścieżki, drogi. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się w lesie.
- I co zadowolona?- zapytał prychając- zgubiliśmy się- rozłożył ręce na wznak, że nie ma pojęcia gdzie iść. Miałam go gdzieś. Bardziej martwiłam się o siebie. O to jak będę wyglądać chodząc cały dzień w tych samych ciuchach. A najbardziej martwiło mnie, a raczej wkurwiało to, że jestem skazana na Niego.
- Tak zadowolona- posłałam mu sarkastyczny uśmiech, ale zaraz dodałam swoje kilka słów- ale byłoby dużo przyjemniej, gdyby Ciebie tutaj nie było- odwróciłam się na pięcie i podążyłam w głąb lasu.
- Zwariowałaś- krzyknął łapiąc mnie za nadgarstek,
- Co Cię kurwa obchodzi co ja będę robić?- spiorunowałam go wzrokiem, ale ten nie odpuszczał. W końcu przerzucił mnie przez ramię i szedł drogą.
- Puść mnie- krzyknęłam. Chłopak zrobił tak jak kazałam- albo wiesz...- udałam zamyślenie- noś mnie.
- No chyba sobie żartujesz- spojrzał na mnie z pogardą i odszedł. Na wznak protestu usiadłam na brzegu jezdni i bawiłam się trawą. Nie chciałam odpuścić. W pewnym sensie zależało mi na tym by zwrócił na mnie swoją uwagę. Jakaś tajemnicza moc mnie do niego ciągnęła. Czas spędzony z nim nie był wcale taki okropny. A moment, gdy wpatrywał się w moje czekoladowe tęczówki, opierając swoje czoło o moje...był taki wyjątkowy. Czułam się jakby cały świat kręcił się w okół nas, ale gdy tylko przypomniałam sobie jaki jest wredny i okropny wobec mnie zaraz mi przeszło. Za wszelką cenę chcę mu pokazać co stracił. Jak wiele jestem warta.
- Idziesz to czy nie?- odwrócił się kilka set metrów dalej, ale gdy zorientował się, że nadal siedzę w tym samym miejscu pokornie po mnie wracał. Gdy stał już nade mną westchnął głośno- Czy księżniczka bogatego tatusia zechce pójść o własnych nóżkach, czy trzeba ją nosić?
- Hmm...no niech się zastanowię- udałam zamyślenie- noś mnie- wystawiłam ręce i czekałam aż mnie weźmie. Po chwili znajdowałam się w jego objęciach. Trzymał mnie mocno, ale nie krzywdząc mojego idealnego ciała.
- Jesteś okropna, wiesz?- spojrzał i się zaśmiał.
- Wiem- posłałam mu promienny uśmiech, a następnie znów się zaśmiałam. Szliśmy tak już dość długi czas, a z każdą chwilą niebo stawało się ciemniejsze. Nie musieliśmy czekać długo na duże krople deszczu spadające na nasze ciała.
- Hahah- zaczęłam sie głośno śmiać- wymachując przy tym nogami.
- Jesteś posrana- Styles wystawił mi język i uparcie nadal niósł. Widziałam zmęczenie na jego twarzy, ale nie chciałam mu odstąpić. Chciałam go w pewien sposób wypróbować. Zobaczyć jak potrafi się dla mnie poświęcić, sprawdzić czy mu na mnie zależy.
- Dobra, możesz mnie puścić- może i jestem okropna, ale już nie potrafiłam dłużej patrzeć na jego zmęczony wyraz twarzy. Po krótkiej chwili stanął i położył mnie na drogę.
- Chodź- krzyknęłam. Zaczęłam biec, a on mnie gonił.
Wszystko wyglądało jak scena z romantycznego filmu, w którym właśnie padał deszcz. Gdy mnie dogonił oplótł mnie w biodrach i zaczęliśmy się kręcić. Nie potrafiłam opanować śmiechu. Czułam się jak małe dziecko. Dziecko, które jest najszczęśliwsze na świecie.
- Boję się- wyszeptałam, gdy rozległ się głośny huk. Od najmłodszych lat przeraźliwie boję się burzy. Chłopak o dziwo mnie objął i wyszeptał.
- Ty? Dziewczyna, która niczego się nie boi? Ta która rządzi wszystkimi boi się burzy? Uważaj bo nie uwierzę.- czułam jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. 
Wplótł swoje dłonie w moje włosy i delikatnie ucałował moje czoło.
- A jednak- odpowiedziałam zrezygnowana- boję się.
- Chodź- podał mi rękę i zaczął biec przed siebie- musimy znaleźć jakieś schronienie, nie patrz się na mnie jak na wariata.
Po długiej i męczącej drodze jedyne co znaleźliśmy to przystanek autobusowy. Styles pociągnął mnie i usadowił obok siebie. Byłam tak wyczerpana, że nie miałam ochoty na nic.
- Jessica- zaczął nie śmiało- jesteś najdziwniejszą dziewczyną jaką znam.- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Dlaczego?
- No bo...niby mnie nienawidzisz, ale jak przychodzi co do czego to się ze mną świetnie bawisz, prosisz abym nosił Cię na rękach. W co ty ze mną pogrywasz?- spojrzał na mnie z lekkim smutkiem, a może zastanowieniem? Szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym. Nigdy nie pomyślałabym, że on, głupi, rozpuszczony bachor może w ten sposób myśleć, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Siedziałam tak zszokowana i zagięta. Czułam się w pewnym sensie upokorzona. Wypominał mi wszystko co robię. Nienawidzę go.
- Tak Styles. Nienawidzę Cię. Ale lubię patrzeć, gdy się starasz.- nie chciałam patrzeć w jego oczy, w których tak łatwo się zatapiałam- Jeśli chcesz mogę odejść. Poradzę sobie sama. Jakoś.- już miałam wstawać, gdy ten pociągnął mnie do siebie.
 Posadził mnie na swoich kolanach i bez słowa zaczął całować moją szyję. Po chwili i ja usiadłam na nim okrakiem i delikatnie muskałam jego usta. Czułam się podle, gdyż wiedziałam, że i ja i on mamy swoich partnerów. Jednak żadne z nas nie rezygnowało. Nasze pocałunki były z każdym muśnięciem głębsze a nasze języki toczyły wojnę wszechświata. Moje dłonie jeździły po całym jego ciele, on także nie był mi dłużny. Pieścił moje ciało, tak jak jeszcze nigdy nikt. 
- Harry- wyszeptałam mu do ucha- To co robimy jest podłe.
- Wiem- odpowiedział nie przestając mnie całować- Ale nic nie poradzę, że nie potrafię się Tobie oprzeć...
Wszystko działo się zbyt szybko. Nie potrafiłam opanować swoich emocji, ale też nie miałam sił by cokolwiek więcej mówić. Po dłuższym czasie usiadłam obok Mopa, a moją głowę oparłam na jego doskonałym ramieniu. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

29.05.2013
Niedziela

- Hej Kotku- poczułam na swojej szyi ciepły oddech. Otworzyłam oczy i dopiero teraz zorientowałam się, że oboje znajdujemy się nadal na tym samym przystanku co zeszłej nocy. Przeciągnęłam się i spojrzałam na niego.- za dziesięć minut jedzie autobus. Dostaniemy się do centrum, a następnie wrócimy po samochód.- wstał i ubrał swoją bluzę, która wcześniej byłam okryta. Pomimo słów, które wypowiedział na przywitanie, zachowywał się obojętnie. Ignorował mnie. Czułam jak z każdą chwilą napięcie między nami narasta. Żadne z nas nie miało pojęcia jak się zachować. Moje oczy były zaszklone. Przez niego moje ciało drżało, a myśli były zajęte. Nie lubiłam myśleć. Szczególnie o czymś co zrobiłam źle. Jak ja teraz będę w stanie pokazać się Nick'owi? On robił wszystko by być ze mną, by jakoś odbudować ten związek. A ja? Ja zniszczyłam to wszystko przez jeden głupi wybryk z tym frajerem. Nie wiem co mną kierowało...dlaczego dałam ponieść się chwili? Wiecie jak to jest, gdy zakochujecie się w kimś z kim być nie możecie? Gdy ta osoba wykorzystuje was tylko po to by się zabawić a następnie porzucić? Nie? A ja tak się własnie teraz czuję. Bezbronna, wykorzystana i oszukana. Zastanawia mnie tylko dlaczego on to zrobił? Po to by udowodnić mi, że może mieć każdą? Czy może po to by sprowadzić mnie na samo dno i pokazać kto tu rządzi? Z każdą chwilą czułam się gorzej i gorzej. A co jeśli Nick się dowie? Nie chcę go stracić. Dzięki niemu poznałam miłość. To on mnie wspierał i to on przy mnie jest każdego dnia...Ale to nie on uchronił mnie przed burzą, ani nie niósł przez pół miasta, bo ja tak chciałam. Na wspomnienia o wczorajszym dniu moje kąciki ust lekko uniosły się ku górze, a oczy rozjaśniały. Starałam ukryć się swoje zmiany nastroju, nie było to trudne, gdyż Styles nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Po przyjeździe autobusu weszliśmy i każde z nas stanęło po jego różnych stronach. Dziwne prawda? Wczoraj nie potrafiliśmy przestać okazywać sobie uczuć, pożądania a dziś obijamy się szerokim łukiem. 
- Jessica- usłyszałam za sobą- zaraz wychodzimy- był to nie kto inny jak Harry. Stał za mną jak kołek i wpatrywał się w jadące samochody. Musiał przejść cały autobus, by się do mnie przedostać. To takie kochane. Co ja do cholery gadam?! To jest podłe, to co on wyprawia jest ciosem poniżej pasa. Nie mogę tak dalej, nie mogę żyć z nim w jednym pokoju. Nie mogę widywać go każdego ranka. Po prostu nie mogę, nie jestem w stanie tego znieść. 
-Ok- rzuciłam tylko oschle i starałam nie patrzeć się w jego stronę. Po zatrzymaniu się autokaru na przystanku wybiegliśmy szybko z niego i szliśmy uliczkami, które jak na to miasto były mało ruchliwe. Widziałam jak Styles kieruje się do małego butiku.
-Chodź- rozkazał mi. Wszedł pośpiesznie przede mną. Podał mi kilka ubrań oraz okulary przeciw słoneczne.
-Żartujesz sobie, prawda?- spojrzałam na niego ze złością w oczach- nie ubiorę tego!
- Posłuchaj. Nie obchodzi mnie to czy ty tego chcesz czy nie. Nie chcę mieć problemów przez Ciebie. Idź to ubierz a ja zapłacę.
- Nienawidzę Cię, debilu- wyszeptałam pod nosem i udałam się do kabiny. Z wielkim grymasem wyszłam z niej i nałożyłam na nos ciemne okulary przeciw słoneczne. Była to jedyna rzecz z tego wszystkiego, która spodobała mi się w tym jego wyrafinowanym 'zestawem'.
- Dobra idziemy- rzucił tylko pośpiesznie i wyszedł ze sklepu. Zaraz po nim wyszłam ja. Oboje szliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie. Nie miałam zamiaru rozmawiać z nim przez najbliższe dni. Za bardzo mnie wkurzał. Traktował mnie jak zabawkę. 
- Dotarliśmy- otworzył samochód i wsiadł do samochodu. ''Cham''- pomyślałam. Mógłby łaskawie otworzyć mi chociaż drzwi, ale nie no bo po co...
- Posłuchaj- zaczął odpalając auto- myślę, że...no wiesz. Trudno mi o tym teraz mówić, ale powinniśmy zapomnieć. Zapomnieć o tym co między nami było- spojrzał na mnie ze łzami w oczach i wrócił do kierowania pojazdem.
- Harry- powiedziałam zaciskając coraz mocniej usta, tak aby nie wybuchnąć płaczem- podaj mi adres hotelu, w który się zatrzymaliśmy. 
- Po co Ci?- był lekko, a nawet bardzo zdezorientowany.
- Bo potrzebuje. To dasz czy nie?- chłopak wyjął jakąś małą kartkę i napisał na niej adres ołówkiem, który ledwo co był widoczny. 
- A teraz się zatrzymaj- rozkazałam. Niestety tego nie zrobił. Nie odezwał się do mnie słowem, tylko jechał przed siebie. Moje zdenerwowanie było ponad wszystko, w końcu gdy nadarzyła się okazja, bo staliśmy na światłach, wyszłam z jego wozu i pobiegłam łapać taksówkę. Nie było to zbyt trudne, bo miałam w tym nie małą wprawę. Razem z Anabel kochałyśmy je łapać, aby przemieszczać się pomiędzy centrami handlowymi. Tym razem poszło nawet łatwiej niż zwykle. Zadowolona z tego, że pozbyłam się tego chłopaka w taksówce  zdjęłam okropne nakrycie głowy i ten dziecięcy sweterek. Zostałam tylko z szarych spodniach i koszuli w kratkę. Po przyjeździe do hotelu zapłaciłam kierowcy ostatnimi pieniędzmi jakie posiadałam i udałam się do hotelu. Styles już dawno tam było. No cóż nie byłam pierwsza...płakać nie będę. 
- Cześć- rzuciłam wchodząc do pokoju chłopaków. Na sam widok Harry'ego mi się rzygać. Na szczęście miałam przy swoim boku Nick'a. Choć... nie wiem czy będę w stanie zachowywać się tak , jakby nic się nie stało. Przecież go zdradziłam. Nie jestem taką dobrą aktorką jak ten Gnojek. 
Musnęłam ponownie usta chłopaka i udałam się do swojego pokoju, aby się przebrać. Wróciłam po kilkunastu minutach do chłopaków, gdzie panował potworny harmider. 
- Ogarnijcie się- krzyknęłam, jednocześnie klaskając w dłonie. 
- A wy?- spojrzał na mnie i na Kędzierzawego podejrzliwie Tomlinson- gdzie byliście wczoraj całą noc?- jego pytanie mnie zaskoczyło. Wiedziałam, że będą zadawali mnóstwo pytań, ale nie sądziłam, że to będzie dla mnie takie trudne. Nie potrafiłam wydusić z siebie najmniejszego, najbłahszego słowa. Ja, królowa szkoły, nie potrafię odpowiedzieć temu prostakowi. 
- Burza nas złapała i musieliśmy zostać w samochodzie- oznajmił spokojnie Styles. Jak on może tak kłamać? Swoich przyjaciół, jedyne osoby, którym może zaufać oszukuje na każdym kroku. Spiorunowałam go tylko wzrokiem i wróciłam do słuchania rozmowy chłopców. 
- Idę do recepcji po gazety- rzucił Liam. Po chwili wpadł do pokoju z kilkoma egzemplarzami wręczając je nam...Patrzeliśmy po sobie wszyscy zdezorientowani....
_________________________________________________________________
Hej!
Sorka, że dopiero teraz.... 
Nie miałam zbytnio czasu. xd 
Widzę,  że coraz trudniej zdobyć u Was te 20 Komentarzy:( 
Słuchajcie...jest 51 obserwatorów, więc to nie jest wcale tak dużo, bo za ledwie połowa!
Ale niech będzie.
15 Komentarzy= Nowy Rozdział


Nowy rozdział!- Ważne!

Wiem, że już jest te 15 komentarzy, a nawet więcej!
Przepraszam Was wszystkich bardzo, ale mam tyle na głowie, że nie wyrabiam... Wyjeżdżam za kilka dni na kolonie no i nie mam kiedy tego napisać:( Postaram się dodać ten rozdział jeszcze w tym tygodniu! Muszę! :D