niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 4;)


                                                 ,,Kiedy mówię Ty mnie słuchasz

To kim jestem jest tym czego we mnie chcesz i
wiem, że chcę znaleźć zagubione kawałki mnie
takiej jaką byłam przy tobie''

Ujrzałam tam chłopaka, który wrzucił mnie do basenu. Po co on do mnie przychodzi o tej porze? Odbiło mu czy jak?! Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, mam wystarczająco znajomych, a takich jak on gnębię. Spojrzałam na niego zdziwiona i otworzyłam okno. Ten bez żadnego zaproszenia wprosił się do mojego pokoju. 
- Pozwolił Ci ktoś?- spojrzałam na niego z wyrzutem- jest środek nocy!- byłam lekko poddenerwowana. Jego zachowanie mnie przerażało. Sposób w jaki mierzył moje ciało- bałam się. 
- To nie można już odwiedzać swoich przyjaciół?- zwrócił się do mnie i uśmiechnął. Przyjaciół? Chyba mu się poprzewracało w tej małpiej główce. Od kiedy przyjaciółmi nazywa się osoby, które zna się kilkanaście, może dziesiąt minut? 
- Ym....dobrze się czujesz?- udałam zmartwioną i przyłożyłam rękę do jego czoła- bo mi się nie wydaje- z niecierpliwością oczekiwałam jego odpowiedzi. Chciałam dowiedzieć się co takiego go tutaj sprowadza- po co w ogóle tutaj przyjechał?- Halllo!- krzyknęłam, gdy ten zapatrzył się na moje zdjęcie, które wisialo obok łóżka.
- A no tak. Chciałem Cię zobaczyć, brakowało mi Ciebie- przysunął sie do mnie i delikatnie przeczesał moje włosy. Bez zastanowienia dałam mu w policzek. Co on sobie nie wyobraża?!- Ej, lala nie tak ostro- zaśmiał sie- chciałbym Ci coś pokazać, choć- zwrócił się do mnie i wyciągnął dłoń. Hahahahaha. Chyba za dużo filmów się naoglądał. Myślał, że z nim pójdę? No przepraszam bardzo, ale do zawodu dziwki to ja się nie zgłaszałam.
- Posłuchaj pieprznięty chłopczyku z mopem na głowie- zamrugałam oczami i kontynuowałam- jeśli myślisz, że wskoczę Ci do łóżka i będę twoją zabaweczką na jedną, może dwie nocy życzę powodzenia. Chcesz? To idź pod latarnią stoi takich wiele. A teraz wypierdalaj z mojego domu.- chciałam być grzeczna i uprzejma, ale nie wychodziło mi to. Co ja na to poradzę, że mam taki charakter? No właśnie- nic. 
O dziwo posłuchał się mnie. Kierował się w stronę drzwi balkonowych.
- Jessico...- powiedział nieśmiało- a może wyszłabyś jutro ze mną na miasto?
- Zobaczę, ale teraz już idź. Pa- tak wygoniłam go z domu, zasłużył sobie. Zamknęłam drzwi i nieświadoma tego co robię pognałam do okna, aby go obserwować. Wyglądał tak wspaniale wsiadając na motocykl. Niegrzecznie, słodko. Jezu! Co ja wygaduję?! Starałam się jak najszybciej otrząsnąć i wróciłam do łóżka. Przykryłam się kołdrą i ułożyłam do snu. 


24.05. 2013
Londyn 
Wtorek


Wstałam zmęczona i długo dochodziłam do siebie. Skierowałam się do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Już po chwili byłam odświeżona. Wyszłam w samym ręczniku na balkon, aby sprawdzić jaka pogoda jest za oknem. Doznałam nie małego szoku. Okazało się, iż Nick wrócił! Jego samochód stał pod wjazdem, a on właśnie z niego wychodził. Uradowana krzyknęłam do niego i czym prędzej chciałam się z nim przywitać. Wbiegłam z powrotem do pokoju i ubrałam czarne krótkie spodenki- takie które jako pierwsze wpadły w moje ręce- i za duży sweterek. Zbiegłam po schodach i wybiegłam na przeciw blondyna. Nie myśląc co robię wskoczyłam mu na ręce i mocno wyściskałam. 

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę!- krzyknęłam uradowana. Ten okręcił mnie wokół własnej osi i delikatnie musnął moje usta. Sama nie wiem dlaczego oddałam mu ten pocałunek. Może ja go naprawdę pokochałam? Może on jest tym jedynym? Pytania rozrywały moją głowę. Wpatrywałam się w jego oczy i nie potrafiłam uwierzyć w to, że wszystko dzieje się naprawdę. On tutaj jest. Trzyma mnie w swoich objęciach.
- Też się cieszę. Nawet nie wiesz jak tęskniłem- i znów mogłam poczuć smak jego malinowych ust. 
- Dlaczego wróciłeś?- nadal trzymał mnie na rękach. Ja tylko obejmowałam jego szyję i zadawałam mnóstwo pytań. 
- Chciałem Cię zobaczyć i naprawić kilka rzeczy, niestety po jutrze znów wyjeżdżam. Dostałem tylko kilka dni wolnego- jego twarz wyraźnie posmutniała, moja zresztą też. Starałam się jednak o tym nie myśleć. Jest teraz, jest dziś. Chcę się nim nacieszyć.- dowiedziałem się także, że twój ojciec leży w szpitalu, nie był bym sobą gdybym nie przyjechał aby cię wspierać- spojrzał w moje brązowe tęczówki i się w nich zatopił. Ja nadal nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. 
- Kocham Cię- szepnęłam mu do ucha i ponownie dziś pocałowałam. 
Po dłuższym przywitaniu udaliśmy się do domu, aby zjeść śniadanie. Niestety moja macocha była w domu. Wzięłam tylko torebkę i powiedziałam, że wychodzę. Nie miałam zamiaru iść do szkoły, więc mogliśmy jechać do restauracji i spędzić więcej czasu ze sobą. Oboje mieliśmy ochotę na coś z Mac Donald's więc też tam się udaliśmy. Zamówiłam sobie sałatkę i kanapkę a do picia wzięłam sok multiwitaminowy. Siedzieliśmy i wpatrywaliśmy w siebie na wzajem. Nie obyło się też bez wygłupów. Opowiedziałam mu o przygodzie z bankietem i o tym jak wczoraj do mojego okna zapukał zupełnie obcy mi chłopak. Stwierdził, że gdyby był przy mnie dał by mu nauczkę. Zaśmiałam się tylko głośno i musnęłam jego usta. Wzrok wielu był skierowany na naszą dwójkę. Lubię być w centrum zainteresowania, ale to była dla mnie przesada. Po dłuższym czasie 'jedzenia' wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się na spacer. Brakowało nam siebie. Mieliśmy tak wiele sobie do powiedzenia. Czas mijał nie ubłagalnie. Po porze obiadowej- którą tym razem spędziliśmy w KFC- udaliśmy się do szpitala, w którym leżał mój ojciec. Musieliśmy ukryć przed nim to, że jesteśmy razem. 
Przywitałam się z nim i opowiedziałam co działo się w domu- czyli 'nic'. Spędziliśmy u niego prawie trzy godziny, przyjechała do niego żona więc my nie chcieliśmy przeszkadzać. Wychodząc ze szpitala dostałam sms. Spojrzałam na ekran- nieznany numer. Odczytałam wiadomość i lekko się zdziwiłam, skąd ten palant ma mój numer? ,, Hej! ;) Chciałbym zaprosić Cię na imprezę, razem z kumplami organizujemy w naszej chaci. Możesz zabrać ze sobą koleżankę. Całuję, Harry! ;*- idiota z basenu! :)'' Na ostatnie słowa się zaśmiałam. Zapytałam Nick'a czy nie miałby ochoty na imprezę. Bez wahania się zgodził. Odpisałam tylko temu całemu Harremu, że się zgadzam i będę. Udaliśmy się z blondynkiem do domu i rozpoczęliśmy przygotowania do imprezy. Jak zwykle miałam dylemat co ubrać. W końcu postawiłam na krótką różową sukienkę. Gotowa do wyjścia czekałam przez chwilę na kanapie na Nick'a, który musiał jechać do hotelu, aby się przebrać. 

Po jego przyjeździe udaliśmy się na adres, który mop wysłał mi w sms. Podjechaliśmy pod wielki dom, wokół którego było mnóstwo ludzi. Muzyka grała, a impreza rozkręciła się chyba na dobre. Zadzwoniłam do drzwi i o dziwo ktoś mi otworzył. Był to chłopak z bankietu- Liam. Byłam zdziwiona jego obecnością tutaj.
- Hej Jess- uśmiechnął się. Starałam ukryć się swoje zdziwienie i zachowywać naturalnie- czyli w moim przypadku wrednota wrodzona.
- Dla Ciebie Jessica- uśmiechnęłam się szyderczo i ominęłam chłopaka. Nick tylko poklepał bruneta po ramieniu i podążył za mną. 
Byłam już lekko wstawiona nie panowałam nad swoim ciałem i nad tym co robię, nie wiem jak to się stało- jeszcze nigdy tyle nie wypiłam. Podeszłam do chłopaka, którego prawie nie znam i zaczęłam go całować. Ten nie był temu przeciwny- wręcz na odwrót, był zadowolony. Na szczęście ocknęłam się w porę i uciekłam od chłopaka. Jedyne co zdąrzyłam zauważyć to to, że był to ten obleśny typ- Harry. Wybiegłam na podwórze i natrafiłam na Nick'a, który właśnie dopijał swojego drinka i rozmawiał z jakimś mulatem. 
Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Impreza powoli dobiegała końca, ale wszyscy prosili nas abyśmy zostali na noc. Zadzwoniłam tylko do macochy z tą informacją i się rozłączyłam. Nie interesowało mnie to czy się zgodziła czy nie. Powiadomiłam ją? To niech się przynajmniej tym zadowoli. W końcu poznałam ich wszystkich mulat to Zayn, mop jak pewnie już przeczytaliście to Harry, Liama też już znacie, gdyby było tego mało jest jeszcze farbowany blondyn- Niall i najśmieszniejszy i najdziwniejszy z nich wszystkich- Louis. A może nie najdziwniejszy? Zdecydowanie najgłupszy z nich to Harry. Jest dupkiem. A czemu? Bo ja tak powiedziałam. Oprócz tych oto chłopaków były jeszcze, jak śmiem przypuszczać ich dziewczyny. No dobra, nie muszę przypuszczać bo mi to powiedzieli, ale ja lubię bawić się w głupią blondynkę. A więc była Perrie- dziewczyna mulata, Elanor- dziewczyna dziwaka, Danielle- dziewczyna Liama, oraz Taylor- dziewczyna Harrego. Tak! Ten dupek ma dziewczynę, a zarywa do mnie. Totalne dno! 
Wracając do teraźniejszości. Chłopcy wpadli na ''genialny'' pomysł, aby zagrać w butelkę- chyba na łeb upadli. Usiedliśmy wszyscy w kole i zaczęła się gra. W końcu wypadło na mnie. Musiałam pocałować jak najbardziej namiętnie....
________________________________________________________

Hej, hej! :)
Miałam dodać wczoraj, ale jakoś czasu mi brakło. xd
nie ma to jak być chorym i nie mieć czasu ! :D
Jak wam sie podoba? 
Proszę KOMENTUJCIE! :)
Całuski! xx



sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 3 ;)


21.05.2013
Londyn
Sobota

Zbudziły mnie dziwne odgłosy. Wytężyłam bardziej słuch i wzrok- okazało się, że był to mały pisekek, który dziwnym cudem znalazł się przy moim łóżku. Przestraszona czym prędzej usiadłam jak najdalej tego zwierzęcia i zaczęłam wzywać pomoc. Od dziecka mam obrzydzenie do psów, zwierząt. Gdyby tego było mało potwornie się ich boję. W końcu doczekałam się przyjścia mojej macochy. Powiadomiła mnie, iż to pies mojego ojca. Kupił go specjalnie dla mnie, gdyż widział mój smutek po wyjeździe Nick’a. Postanowiłam jednak, że nie będę łamała swoich zasad, strachów- nie przekonam się do tego psa. Rozkazałam jej go jak najszybciej zabrać z moich oczu. Natomiast ja ubrałam się i poszłam biegać. Bieganie jest moim hobby- oczywiście zaraz po zakupach- biegam od ponad dziewięciu lat.
*kilka godzin później*
Ostatnie poprawki i MUA jest gotowa! Mój makijaż był idealny, włosy spięte w kok i sukienka idealnie dopasowana do mojej figury. Zadowolona z siebie ubrałam jeszcze szpilki i skierowałam się przed dom. Już po chwili za mną wyszedł mój ojciec i przyjechała limuzyna. Dumnie wsiadłam i ruszyliśmy na tę uroczystość.
Przed wejściem do wielkiego budynku stało mnóstwo paparazzi. Oczywiście zwrócili na mnie uwagę i fotografowali mnie. Jak ja kocham być w centrum zainteresowania! To wspaniałe uczucie- tylko Ty i blask fleszy. Jest to chyba moja ulubiona ‘rzecz’ w byciu sławnym. Z wielką przyjemnością pozowałam do zdjęć. Kiedy byłam już tym zmęczona weszłam do wielkiego, białego budynku. Moje oczy wędrowały to po wspaniałych dekoracjach, kryształowych lampach, czy kolekcji obrazów, które zdobiły ściany budynku. Jednak znacznie większe zainteresowanie wzbudzili u mnie przystojni chłopcy. Było ich tutaj setki. Od wspaniałych brunetów po słodkich niebieskookich blondynkach. Niestety nie miałam możliwości rozmawiania z żadnym z nich- mój ojciec kazał mi witać się z wszystkimi i towarzyszyć w najbliższym czasie. Cała ceremonia powitalna trwała wieczność.
Po jej zakończeniu miał odbyć się koncert charytatywny. Jak zwykle ustawiłam się pod sceną na moje szczęście stanął obok mnie jakiś ładny blondyn. Chwilę rozmawialiśmy, ale już po chwili zakończyliśmy tę czynność, gdyż koncert się rozpoczął. Na scenę wyszło pięciu chłopaków. Wszyscy z wielkim uśmiechem na twarzy, no i co najważniejsze- byli zabójczo przystojni! Uśmiechnęłam się delikatnie do nich, lecz nie dałam po sobie poznać, iż ‘wpadli mi w oko’. Słuchałam ich piosenek z wielką uwagą. Muszę przyznać, że mają jednak talent. Po nich zaśpiewała jeszcze Adele. Kocham tę kobietę i jej piosenki! Koncert szybko dobiegł końca. My- młodzi zostaliśmy skierowani do innego pomieszczenia. Była to wielka sala, na której środku stała fontanna z czekoladą, a w tle grała szybka muzyka. Można było wyjść na świeże powietrze, gdzie jak zgaduję znajdował się basen. Nadal rozmawiałam z tym blondynkiem. Nagle ktoś ogłosił konkurs piosenki. Zauważyłam, że był to jeden z tych chłopaków, którzy śpiewali na scenie. Bez zastanowienia zgłosiłam się do niego. Przecież mam talent, prawda? Jestem wielka i wierzę w siebie. Zostałam wywołana na scenie. Mikrofon objęłam delikatnie, muzyka zaczęła lecieć. [ KLIK ]
Na początku delikatnie kołysałam się w rytm muzyki. Z czasem jednak się rozkręciłam. Szło mi coraz lepiej. Byłam dumna z siebie. Po skończonej piosence usłyszałam głośne oklaski. Ukłoniłam się i uradowana zbiegłam ze sceny. Podeszłam do fontanny z czekoladą i wzięłam truskawkę. Po chwili rozkoszowałam się wspaniałym smakiem deseru. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę odwróciłam się i ujrzałam przystojnego bruneta.
- Witaj piękna Liam jestem- puścił mi oczko i się zaśmiał
- Hej- odparłam udając nie dostępną. Nie lubię być wylewna. Nie daję się łatwo poznać. Aby mnie zdobyć chłopak musi się naprawdę postarać.
- Mogę poznać twoje imię?- zaśmiałam się lekko, a następnie przedstawiłam. Nie trwało długo jak znaleźliśmy się na parkiecie. Bawiliśmy się wspaniale. Byłam już jednak lekko zmęczona, aby nie przemęczać się wyszłam na zewnątrz. Usłyszałam tylko jakiś głośny okrzyk radości i już po chwili znajdowałam się na rękach chłopaka w lokach. Najgorsze było to, że kierowaliśmy się w stronę basenu. Co on sobie nie wyobraża?! Kim on do cholery jest, że w ten sposób się zachowuje?! Krzyczałam, próbowałam się uwolnić, ale to nic nie dawało. Ten wariat skoczył ze mną do wody. Wynurzyłam się z niej jak najszybciej i przyłożyłam mu w policzek. Widocznie go to zabolało, gdyż przez dłuższą chwilę go masował. Spoglądałam na niego ze wściekłością. Kiedy tylko chciałam wyjść- wypłynąć- ten przybliżył mnie do siebie i wyszeptał.
- Gdzie się kochanie wybierasz?- jego oczy były hipnotyzujące. Mokre włosy opadały na jego twarz, a przemoczona koszula idealnie dopasowywała się do umięśnionej klatki. Nie stop! To jest idiota, debil i zboczeniec!
- Posłuchaj chłopczyku, po pierwsze łapy precz ode mnie! Po drugie po jakiego to zrobiłeś?! Po trzecie zostaw mnie w spokoju i pomóż wyjść!- na ostatnią prośbę się zaśmiał a następnie wziął na ręce- nie spodziewałam się tego- moja sukienka uniosła się ku górze i mógł zobaczyć moje majtki. Zakryłam mu czym prędzej oczy i wyswobodziłam się z jego ramion. W końcu udało mi się wyjść z tego przeklętego basenu. Dzięki bogu tuż obok był ręcznik. Otarłam się nim i udałam do łazienki. Widząc swój rozmazany makijaż byłam załamana. Wyjęłam z torebki wacik i delikatnie go zmyłam. Nałożyłam tylko tusz i błyszczyk na usta. Wychodząc z pomieszczenia wpadłam na mokrego bruneta. Spiorunowałam go wzrokiem, a potem wpadłam na wspaniały pomysł. No może prawie wspaniały.
- Jeśli nie dostanę się w ciągu piętnastu minut do domu posądzę Cię o gwałt- spojrzałam na niego z moim słynnym wyrazem twarzy i czekałam na odpowiedź. Jego twarz wyraźnie zbladła. Już po chwili trzymał w ręce marynarkę, którą nałożył na mnie. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z budynku.
- Siadaj- wskazał na czarny, sportowy motocykl.
- Twój?- byłam zdziwiona. Skąd taki pudel może umieć jeździć na tak wspaniałej maszynie.
- No pewnie, że nie. Mojego kolegi, ale to jedyny sposób by zawieść Cię do domu- wyszczerzył swoje białe ząbki i pomógł mi wsiąść na motocykl. Wstydziłam się go obiąć, ale nie miałam wyjścia. Pędziliśmy przez miasto. Wskazywałam chłopakowi gdzie ma jechać, w końcu byliśmy na miejscu. Z grzeczności podziękowałam mu za to, że mnie przywiózł i za to, że zniszczył mi resztę przyjęcia. Ten tylko się zaśmiał i powiedział, że koniecznie musimy się jeszcze spotkać. Zignorowałam to. Wbiegłam do domu i udałam się do swojego pokoju. Rozebrałam się i udałam do łazienki. Oddałam się chwili. Leżałam w wannie i myślałam o tym zielonookim bogu. Pomimo tego, że mnie wkurzył bardzo mi się podobał. Był moim ideałem. Z jednej strony nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, swoim zachowaniem nie prezentował nic godnego uwagi, jednak z drugiej. Był inny od innych. Kto normalny odważyłby ośmieszyć się na oczach innych tylko po to by się zabawić? By MNIE poznać? To było słodkie, a zarazem wredne. O mały włos, a zasnęłabym w tej wannie. Wstałam i owinęłam się ręcznikiem. Wyszłam i przebrałam się w moją ukochaną różową pidżamkę. Położyłam się do łóżka i już po chwili zasnęłam.

23.05.2013
Londyn
Poniedziałek

Po wczorajszym nudnym dniu, nie miałam problemu by wstać do szkoły. Umyłam zęby, włosy spięłam w luźny warkocz i ubrałam się – jak na mnie- na luzie.
W szkole lekcje mijały szybko. Obgadywałyśmy z Anabel tego wariata. Z mojego opisu An stwierdziła, że musi to być naprawdę wielkie ciacho! No i miała rację… Dzięki niej znów załapałam kolejną jedynkę! No nie ma co! Moje stopnie nie wróżą nic dobrego. Mam tylko nadzieję, że matura poszła mi jako tako.
- Jessica!- usłyszałam głos z końca korytarza. Odwróciłam się i ujrzałam moją macochę. Co ona może ode mnie chcieć? Po co przychodzi do mnie do szkoły i robi mi obciach?! Wkurzona podeszłam do niej i wysyczałam.
-Czego chcesz?- kiedy spojrzałam na jej twarz ujrzałam łzy. Zdziwiło mnie to, gdyż ona nigdy nie płakała.
- Twój ojciec… był zamach…został postrzelony- jąkała się, jej język się plątał. A ja stałam jak słup. Co ona wygaduje?! Jak to mój ojciec postrzelony?! To nie może być prawdą!
- Ale żyje, tak?- zapytałam. Bałam się odpowiedzi. Bałam się, że usłyszę to okropne ‘’ nie’’.
- Tak żyje- jej kąciki ust lekko się podniosły, ale już po chwili wróciły do wcześniejszej formy. Czym prędzej zwolniłam się z lekcji i udałam się z nią do szpitala, gdzie leżał mój ojciec.
Przemierzałam długi, szary korytarz. W końcu znalazłam salę 200. Otwarłam drzwi. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Leżał tam. Na niewygodnym białym łóżku. W tej Sali nie było nic prócz dwóch białych krzeseł, małego telewizorka i tego przeklętego łóżka. Usiadłam na jednym z krzeseł i delikatnie muskałam ręką jego twarz. Uśmiechnął się do mnie. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. Bałam się. Tak potwornie się bałam. Nie chciałam go stracić, za bardzo mi na nim zależy. Lekarz wszedł do Sali i wszystko nam wyjaśnił. Dzięki kamizelce ochronnej, którą miał mój ojciec rana nie jest zbyt głęboka. Mogą być komplikacje, gdyż znajduje się ona pod żebrem, jednak lekarz zapewniał nas, że będzie dobrze. Podziękowaliśmy mu. Do wieczora siedziałam przy nim. Rozmawialiśmy o wszystkim. Po raz pierwszy od tylu lat mieliśmy czas aby rozmawiać o błahych sprawach. Cieszyliśmy się ze wszystkiego i wygłupialiśmy się. Pomimo swojego stanu, ojciec był naprawdę sprawny. Niestety musiałam już iść- rozkaz lekarza. Pożegnałam się z nim i obiecałam, że jutro przyjdę.
W domu byłam po kilkudziesięciu minutach, przez te okropne korki.  Wzięłam gorący prysznic i położyłam się do łóżka. Laptopa ułożyłam na kolanach i przeglądałam stronki. Po dłuższej chwili siedzenia coś mi przerwało. Usłyszałam pukanie w okno. Wystraszyłam się. Wzięłam kij, który leżał obok łóżka i powoli zbliżałam się w stronę tej przeklętej ramy z szybą. Kiedy doszłam moja twarz zbladła, ujrzałam tam…
_________________________________________________
Hej, hej! :)
I jak rozdział?
Mi się nie podoba....
Jest świeżo napisany, więc przepraszam za wszelkie błędy! 
No ale obiecałam, że dziś dodam- a ja się z obietnic wywiązuję! :D
Dziękuję za tyle komentarzy! ♥
Kolejny rozdział w sobotę! :)
Mam do was wielką prośbę:
KOMENTUJCIE! ♥ ♥ ♥

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 2 ;)

Spojrzałam na telefon i ujrzałam nieodczytaną wiadomość od Nicka. Co on mógł chcieć ode mnie o tej porze? Dlaczego musiał napisać właśnie po tym dziwnym śnie? Prawdę mówiąc bałam się odczytać tego sms-a. Bałam się konsekwencji, a najbardziej tego, że mój sen może okazać się prawdą. Siedziałam przez chwilę na łóżku bezczynnie wpatrując się w ekran telefonu. W końcu zdobyłam się na odwagę i odczytałam tę wiadomość. Byłam lekko zaskoczona, nie spodziewałam się takiego zachowania Nicka. Nigdy specjalnie nie ukazywał zainteresowania mną, a więc dlaczego taka treść? Kilka razy analizowałam jego każde słowo. ,, Hej kochana! ;* Dziękuję Ci za tak wspaniały dzień, nawet nie wiesz jak wspaniale bawiłem się w twoim towarzystwie. Musimy to powtórzyć. Kocham Twój Nick xx’’. Kocham? Jak to kocham? Czy on napisał właśnie, że mnie kocha? I jeszcze to ‘’twój’’ wszystko jest takie dwuznaczne. Z jednej strony może okazać się, że jest to tylko w formie zabawy, a co jeśli nie? Jeśli napisał to od serca? Biłam się z myślami dosyć długo, aż w końcu otrzymałam kolejną wiadomość. Także od Niego. ,,Spotkajmy się jutro. Możesz nie iść na lekcje?’’. Szybko mu odpisałam i umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie o dziesiątej.  Położyłam się ponownie do łóżka i usnęłam.  Nie sprawiło mi to większej trudności, pomimo wydarzeń które miały przed chwilką miejsce. Jednak dzięki mojej jedwabistej różowej pościeli wszystko jest możliwe.

31.03.2013r.
Piątek
Londyn

Obudziłam się dosyć późno, bo o dziewiątej. Wstałam pośpiesznie i wykonałam poranną toaletkę. Uśmiechnęłam się jak zwykle do siebie w lustrze i ubrałam wcześniej przygotowany zestaw.  Zeszłam czym prędzej do kuchni, aby coś zjeść. Nikogo w niej nie było, a po śniadaniu brak jakichkolwiek śladów. I już mój humor został zepsuty. Jak ona mogła dopuścić do tego abym JA nie miała co jeść i była zmuszona sama sobie coś przyrządzić? No przepraszam, ale to lekka przesada! Wkurzona nic nie zjadłam i poszłam usiąść jak zwykle na schodach. Już po chwili zjawił się Nick. Przywitaliśmy się całusem w policzek i wsiadłam na jego motocykl, którym tutaj przyjechał. Mój ojciec bardzo nie lubił gdy na nim jeździłam, ale ja się tym nie przejmowałam. Objęłam chłopaka w pasie i ruszyliśmy przed siebie.  Po kilkunastu minutach drogi znajdowaliśmy się nad Tamizą. Był to wspaniały widok. Niedaleko nas znajdował się Tower Bridge, a my staliśmy jak małe mrówki. Byliśmy tam sami. Miejsce nie wyglądało na zbyt często odwiedzane. Ale muszę przyznać, że bardzo mi się spodobało.
 Nick jak zwykle pomógł mi zejść z maszyny i delikatnie objął w pasie. Odwrócił mnie w swoją stronę i spojrzał w moje wymalowane oczy. Nasze twarze dzieliły milimetry, nie wiem czym wtedy się kierowałam. Zbliżyłam się jeszcze bardziej i już po chwili tkwiliśmy w namiętnym pocałunku. Czułam się spełniona. Jedno z moich marzeń w końcu się spełniło.
Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie, a moją twarz oblał wielki rumieniec. Chłopak tylko się delikatnie uśmiechnął a następnie zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Nick- przerwałam chłopakowi. Nie miałam zamiaru dać się wykorzystać, dlaczego nie porozmawia ze mną normalnie, tylko zaczyna mnie od razu uwodzić i pieścić moje ciało?- Dlaczego to robisz?- oderwałam się na niego i spojrzałam w jego oczy pełne płonących iskierek. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.  Jego oczy skierowały się prosto na moje usta, a następnie wlepiły się w moje oczy.
- Jess, ja… ja się chyba w Tobie zakochałem- widać było, że sprawiło mu to wiele trudu.
- Ja ciebie też kocham- zaśmiałam się i ponownie złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.

20.05.2013r.
Londyn
Piątek

*ranek*
Od tego pamiętnego dnia- wyjazdu nad Tamizę- jesteśmy z Nickiem parą. Można powiedzieć, że się z tym ukrywamy. Nie wie o nas nikt prócz Anabel. Mój ojciec nie byłby pewnie ucieszony faktem iż jego ukochana i jedyna córeczka spotyka się z szoferem. Sama nie wiem jakim cudem to się stało, dlaczego właśnie w nim się zakochałam? Sama nie wiem. Leżałam w łóżku, gdyż miałam jeszcze sporo czasu na to by ubrać się i wyszykować do szkoły.
Moje rozmyślania nad życiem- które trzeba przyznać zdarzają mi się rzadko- przerwało pukanie do drzwi. Nie wiedziałam kto to może być o tak wczesnej porze. Dębowe drzwi powoli się uchylały a już po chwili przede mną stał umięśniony-mój- chłopak z bukietem czerwonych róż. Uśmiechnęłam się na ten widok- on to potrafi poprawić człowiekowi humor. Podszedł do mojego łóżka, które znajdowało się tuż obok okna i usiadł. Na przywitanie jak zwykle musnął delikatnie moje usta. Jednak coś było nie tak. To nie był ten sam chłopak. Był jakby nie obecny. Pstryknęłam palcami przed jego nosem aby się ocknął.
- Powiesz w końcu dlaczego przybywasz tutaj tak z samego rana?- byłam tego bardzo ciekawa. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się przychodzić do mojego domu po to by mnie spotkać. Zazwyczaj spotykaliśmy się w parku, czy chodziliśmy do centrum handlowego.
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Jest mi bardzo trudno. To wielki cios zarówno dla nas, a w szczególności dla mnie- jego słowa były zupełnie poważne, bałam się tego co za chwilę usłyszę, z niecierpliwością czekałam aż w końcu to z siebie wydusi- wyjeżdżam- co?! Ale jak to? On nie może wyjechać. Przecież…. No nie może i koniec. Starałam się udawać silną, ale do moich oczu napłynęło sporo łez, które za wszelką cenę chciały się wydostać- Mój ojciec załatwił mi pracę w Los Angeles. Nie mam wyboru, on każe mi tam jechać. Za dwie godziny mam samolot. Przepraszam, że nie powiedziałem Ci tego wcześniej. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Pamiętaj Kocham Cię najmocniej jak tylko się da- uśmiechnął  się lekko do mnie i chciał ucałować moje czoło, ale ja go odtrąciłam. Co on sobie nie wyobraża?! Dlaczego on mi to robi?! Jest jedyną osobą, której w pełni ufam, którą pokochałam całym swoim sercem. Byłam jednocześnie wkurzona i zdruzgotana.
- Po co ty tu kurwa w ogóle przyszedłeś?! Po to żeby mnie dobić? Po to żebyś mógł napatrzeć się jak cierpię?! Nienawidzę Cię człowieku! Jesteś podłą świnią! Znikaj z mojego życia na zawsze.- wszystko to sprawiało mi wiele bólu. Nie chciałam być wobec niego aż tak podła, ale sam się o to prosił. To on wywołał te wszystkie negatywne uczucia jakie mi towarzyszyły.
-Jess rozumiem twoją złość wobec mnie. Sam nie jestem zadowolony z tego wyjazdu. Wolę być tym kim dotychczas byłem. Uwielbiam znosić twoje humorki, a jeszcze bardziej lubię gdy coś Ci się udaje, kiedy tryska z ciebie radość. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało – pochylił się nade mną i musnął moje czoło, tym razem mu się nie sprzeciwiłam. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a kąciki ust uniosły się ku górze. Nick nie zważając na to kontynuował- jesteś fantastyczną dziewczyną z wielkim potencjałem. Wierzę, że spełnisz swoje marzenia. Uda Ci się zdobyć to czego tak bardzo pragniesz. A teraz na mnie już pora- wstał i skierował się ku drzwiom. Ja natomiast jak najszybciej wyrwałam się z łóżka i pobiegłam za nim. Chciałam poczuć ostatni raz smak jego ust. Całowaliśmy się zachłannie i namiętnie przez dłuższą chwilę.
- A teraz wyjdź i nie pojawiaj się już nigdy w moim życiu. Żegnaj Nick’u. – popatrzył ostatni raz w moje oczy i odszedł. Z moich oczu spływały kolejno łzy. Łzy pełne smutku, goryczy i rozpaczy. Podeszłam do okna, które znajdowało się tuż obok łóżka i ostatni raz spojrzałam na oblicze ukochanego.  Nie chciałam już tak stać jak kołek, ale też nie miałam najmniejszej ochoty iść do szkoły. Położyłam się na łóżku i tkwiłam w takiej pozycji przez dłuższą chwilę. Nie miałam co ze sobą zrobić. W końcu poczułam charakterystyczne uczucie głodu. Zeszłam po drewnianych schodach i udałam się do kuchni, która była zaraz obok zejścia. Zaskoczył mnie widok ojca, który siedział przy wyspie umieszczonej na środku tej obszernej kuchni, jak zwykle klikał coś na telefonie. Podeszłam do niego i jak na grzeczną córeczkę przystało ucałowałam go w policzek.
- O, witaj kochana- zwrócił się do mnie i posłał przyjazny uśmiech- jakie plany na dziś?
-hmmm…- udałam zastanowienie- właściwie sama nie wiem. Chyba zostanę w domu- po dłuższej- jak dla mnie- chwili w końcu mu odpowiedziałam i zaczęłam zajadać się jajecznicą.
- Fuj!- krzyknęłam- co to ma być?! Chcesz mnie otruć?!- ta kobieta czasami mnie przeraża. Robi wszystko przeciwko mnie. Dobrze wie, że nie lubię ani nie toleruję boczku- to ona musiała go tam dać! Cóż za okropne babsko. Mój ojciec musi się jej jak najszybciej pozbyć!
- Ależ panienko co Panience nie pasuje- zapytała udając skruszoną.
- No ty chyba sobie żartujesz!- krzyknęłam na nią- chcesz mnie otruć i jeszcze zgrywasz niewiniątko?! Hańba Ci kobieto!- zdenerwowana odeszłam od wyspy i całkiem przez ‘przypadek’ wylałam cały sok. Uśmiechnęłam się tylko zadziornie i udałam się do salonu. Usiadłam na białej, skórzanej sofie i załączyłam telewizor. Po chwili poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i ujrzałam mojego ojca.
- Słoneczko dziś pójdziesz na zakupy, kupisz wspaniałą kreację, gdyż jutro idziemy na bankiet- mężczyzna puścił mi oczko i wręczył kilka, a może nawet kilkanaście banknotów. Ucieszyłam się na myśl bankietu- uwielbiam je. Zawsze jestem gwiazdą wieczoru. Pieniądze nadal trzymałam w ręce i przez dłuższy czas oglądałam jakieś nudne opery mydlane.  Siedziałam tak aż do obiadu. Muszę przyznać, że zdarzył się chyba jakiś cud, gdyż był on w miarę jadalny. Po skończonym posiłku udałam się do siebie i ładnie ubrałam. Zrobiłam makijaż i powiadomiłam ojca, że wychodzę. Dziś od niepamiętnych czasów sama będę prowadzić samochód. Jestem już tak przyzwyczajona do tego, że zawsze jeździłam z Nickiem, że nawet nie wiem czy teraz sobie poradzę.  A gdy tylko przypomniałam sobie o tym blondynku do moich oczu ponownie chciały napłynąć łzy. Na szczęście tym razem się od nich uchroniłam- cóż by to była za katastrofa, gdyby tusz mi się rozmazał! 


Zeszłam czym prędzej do garażu, który znajdował się pod naszym domem i wzięłam kluczyki z mojego samochodu i do niego wsiadłam.  Chwilę mi zajęło zanim wszystko sobie przypomniałam, gdy już byłam gotowa odpaliłam go i wyjechałam z garażu.
Nie było zbyt wielkich korków, czym byłam bardzo zdziwiona i już po chwili byłam w centrum handlowym. Przymierzyłam tyle sukienek, co jeszcze nigdy. W końcu udało mi się wybrać odpowiednią. Była to zielona sukienka z lekko rozkloszowanym dołem, a jej górna część była dosyć specyficzna- miała sporo wycięć. Oprócz tego kupiłam sporo nowych butów i bluzek. Naszła mnie także ochota na czapkę ‘Obey’ więc ją sobie sprezentowałam. Zadowolona z zakupów wróciłam do domu. Było już dosyć późno więc tuż po powrocie udałam się do swojego królestwa, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Zbudziły mnie dziwne odgłosy…

 ____________________________________________
Hej :) 
Rozdział w prawdzie miał być jutro, ale że już jest gotowy etc postanowiłam dodać:)
I co o nim sądzicie?
Moim zdaniem nudny i dziwny....xd
Wiem, że akcja szybko sie toczy- ale obiecuję, że już niebawem wszystko zwolni!:)
Zwracajcie uwagi na daty.;p
Dziękuję za tak wiele wejść, komentarzy i obserwatorów! 

Jest to dopiero 2 rozdział- a was już tylu!
Dziękuję!♥
Proszę Komentujcie! ! ! ♥ ♥ ♥
Kolejny rozdział powinien pojawić się w sobotę <oczywiście przyszłą!>
Całuję! xx

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 1 ;)


29.03.2013 r.
Środa
Londyn

Znów to wspaniałe uczucie, które towarzyszy mi każdego dnia idąc korytarzem szkolnym .Wszyscy chcą się ze Mną przywitać, przytulić a już oddaliby życie za zamienienie ze mną słówka. Ale ja nadal jestem sobą. Nadal stawiam na swoim- nie poddaję się. Idę przed siebie i posyłam wszystkim szczery uśmiech. No może nie do końca szczery, ale jest. Po przejściu przez tłoczny korytarz znalazłam się pod klasą. Jak zwykle czekała tam Anabel. Teraz pewnie zastanawiacie się kim jest Anabel. Otóż to jest to tak jakby moja koleżanka, ale bardziej służąca. Myśli, że ją lubię, że jesteśmy przyjaciółkami. To jedno wielkie kłamstwo. Jessica Davies jest sama przed siebie. Nie ufa nikomu, nie kocha nikogo. Jak zwykle przyniosła mi książki i je trzymała. W sumie nie dziwię się jej, że pozwala mi sobą tak pomiatać. W końcu jestem najsławniejszą dziewczyną w szkole i mam wysoko postawionego ojca. Po dzwonku przyszła do nas nauczycielka matematyki. Jak zwykle musiałam ją przepuścić w drzwiach. I gdzie tutaj sprawiedliwość? Taka gwiazda jak ja musi przepuszczać kogoś takiego jak ja w drzwiach?! To jest okropne upokorzenie! Po wejściu do klasy pospiesznie zajęłam miejsce w pierwszej ławce, a zaraz obok mnie usiadła An. Posłałam jej tylko uśmiech i zaczęłam robić notatki w zeszycie. Przez to, że wszystko umiałam zaczęłam się nudzić. Otworzyłam zeszyt z tyłu i zaczęłam pisać piosenkę. Może nie wspominałam o tym, ale kocham tworzyć teksty. Już po chwili miałam gotowe kilka linijek.

I got everything I've always wanted 
Living the dream 
So yeah, everything I've always wanted 
Isn't always what it seems 
I'm a lucky girl 
Whose dreams came true 
But underneath it all 
I'm just like you 

Byłam zadowolona ze swojej pracy. Już po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka, który oznaczał koniec lekcji. Z radością zabrałam swoja torebkę i wyszłam z klasy. Udałam się do stolika, przy którym spędzałam wszystkie przerwy. Usiadłam a już po chwili obok mnie siedział Thomas- chłopak, który się we mnie zakochał, a ja go kompletnie nie lubię! No i Anabel. Nie musieliśmy czekać długo, jak zjawił się chłopak An- John. Nie miałam dziś na nic ochoty. Byłam bardzo zmęczona, pewnie dlatego, że wczoraj poszłam późno spać. Przez wszystkie lekcje siedziałam i nic nie robiłam. Przez moje zmęczenie i głupotę dostałam dwie negatywne oceny za to, że nie uważałam. Ci nauczyciele czasami mnie dobijają. Po skończonych lekcjach umówiłam się z Anabel, że pójdziemy do klubu na imprezę. Pomimo, że jutro była szkoła, ja chciałam się zabawić. Nie miałam najgorszych ocen, więc jeśli zawalę jutrzejszy sprawdzian z historii to nic mi się nie stanie. Na pożegnanie ucałowałyśmy się w policzek. Anabel pognała do swojego auta, a po mnie jak co dzień przyjechała limuzyna. Wsiadłam do niej i przywitałam się z Nickiem. Był to mój szofer, ale także wspaniały człowiek. Zawsze dotrzymywał mi towarzystwa na zakupach, pomagał w rozwiązywaniu trudnych problemów.
- I jak w szkole?- odwrócił się w moją stronę i lekko uśmiechnął. Jego błękitne tęczówki wpatrywały się w moje. A jego uniesione kąciki ust tworzyły w policzkach słodkie dołeczki. Uwielbiałam je w nim.
- Nawet dobrze- powiedziałam i lekko się zamyśliłam, ale już po chwili kontynuowałam- no może oprócz tego, że znów nagrabiłam sobie u nauczycieli- na te słowa Nick się zaśmiał. Znał mnie na tyle dobrze, że nawet nie musiałam mu mówić co takiego przeskrobałam. Droga do domu minęła szybko. Podjechaliśmy pod wielką willę, a bramy się przed nami otworzyły. Chłopak podwiózł mnie pod same drzwi.
- Dzięki.- rzuciłam i już miałam odchodzić, gdy sobie o czymś przypomniałam- a Nick mam prośbę- spojrzałam na niego maślanymi oczkami. Widząc mój wzrok, w jego oczach można było wyczytać strach, ale także rozbawienie.
- Mów- rzucił krótko.
- No bo dziś jest wspaniała impreza i chcę się na nią wybrać z Anabel- jak zwykle się zaśmiał i skinął tylko na wznak głową, że się zgadza. Krzyknęłam głośne ‘’dziękuję’’ i pobiegłam do domu. Jak zwykle nikogo w nim nie było, oprócz sprzątaczki, której wprost nienawidzę. Nie miałam nawet zamiaru się z nią przywitać. Wzięłam jedzenie, które było postawione na wyspie kuchennej i udałam się do swojego pokoju. Torebkę położyłam jak zwykle przy biurku, a na nim zostawiłam jedzenie. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam kolejno się rozbierać. Zdjęłam koszulę, a następnie spodnie. Potem włosy spięłam w luźnego koka, a na siebie włożyłam spodnie dresowe i zwykły biały top. Wyjęłam wszystkie zeszyty i pośpiesznie odrobiłam zadania. Po wykonanej czynności położyłam się do łóżka z moim obiadem i laptopem. Wszystkie portale internetowe były przepełnione zdjęciami pięciu chłopaków, którzy zdobyli swoją popularność przez udział w X factor. Zazdrościłam im. Spełniali swoje marzenia. Chciałabym mieć takie szczęście. Chciałabym móc wziąć w nim udział, jednak mój ojciec mi na to nie pozwala. Twierdzi, że to by go ośmieszyło. Kocham go, ale czasami mnie wkurza. Nie wiem kiedy, ale minęło kilka godzin. Musiałam jak najszybciej ubrać się na imprezę. Wstałam i poszłam wziąć szybki prysznic do łazienki. Szybko się z tym uwinęłam a następnie zrobiłam makijaż. Na imprezy lubię mieć bardziej wyraźny niż zwykle, dlatego też usta pomalowałam zdecydowanie mocniej, naniosłam grubszą warstwę pudru a oczy pomalowałam kredką. Kiedy moja twarz była gotowa, włosy rozpuściłam i przeczesałam delikatnie szczotką. Wyszłam z łazienki i udałam się do mojej ‘małej’ garderoby. Miałam problem z wybraniem odpowiedniej sukienki. W końcu zdecydowałam się na krótką sukienkę w panterkę, a na to ubrałam czarną marynarkę. Do całego zestawu dobrałam czarne buty i byłam gotowa do wyjścia. Usłyszałam dźwięk klaksonu mojej limuzyny. Nałożyłam pośpiesznie czarny płaszcz i wyszłam z domu.


 Powiedziałam jeszcze tylko, że wychodzę i już mnie nie było. Jak zwykle przywitałam się z Nickiem i pojechaliśmy po Anabel. Jej dom znajdował się kilka kilometrów od mojego, więc trasa nie trwała długo. Gdy już byliśmy pod jej domem An na nas czekała. Wsiadła pośpiesznie do limuzyny i z każdym z nas się przywitała.
Po przybyciu do klubu okazałyśmy nasze karty vipowskie i bez najmniejszego problemu dostałyśmy się do środka. Impreza już się rozkręcała. Poszłyśmy do naszego stolika, a następnie zamówiłyśmy drinki. Po wypiciu jednego udałyśmy się na parkiet. Muzyka głośno grała a my się doskonale bawiłyśmy. Podszedł do mnie pewien chłopak i zaprosił do tańca. Właśnie zaczęła się wolna piosenka, więc nie miałam nic przeciwko. Położył swoje ręce na moich zgrabnych biodrach, a ja zwinnie objęłam jego szyję. Podczas tej piosenki sporo rozmawialiśmy. Jednak nadal nie znam jego imienia. Wiem, że nie pochodzi stąd. Jest Włochem. Muszę przyznać, że świetnie mi się z nim rozmawiało. Był bardzo mądry i miał świetne podejście do życia. Po zakończonej piosence udaliśmy się do mojego stolika. On przyprowadził jeszcze kilku swoich kumpli. Noc mijała bardzo szybko. Niestety mój ukochany przyjaciel- szofer musiał wszystko zniszczyć. Przyszedł po nas i wyprowadził z klubu. Przez to, że się sprzeciwiałam przerzucił mnie przez ramię i tak zaniósł do samej limuzyny. Anabel odwiózł do domu, a następnie musiał uporać się ze mną. Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Pomógł mi się przebrać do pidżamy i położyć spać. Nie chciałam jednak, by opuszczał mój pokój. Wstałam i poszłam za nim. Już miał wychodzić, gdy odwróciłam go w swoją stronę i wyszeptałam do ucha.
- Nick nie chcę być sama. Zostań ze mną- na mojej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech, jednak ten mnie zignorował.
-Przepraszam, ale muszę iść. Połóż się spać Jess.- uśmiechnął się do mnie, ucałował w policzek i wyszedł. ‘’Cholera’’- pomyślałam. Nick jest i będzie jedynym chłopakiem, który mi się podoba. Jest wysokim blondynem z niebieskimi oczami. Jego włosy są zazwyczaj w nie ładzie. Ma dwadzieścia pięć lat, został przyjęty przez mojego ojca, gdyż ojciec Nicka jest przyjacielem mojego. No tak wszystko bardzo poplątane, wiem. Odkąd go zobaczyłam spodobał mi się. Jest bardzo dobrze zbudowany, dwa razy w tygodniu jeździ na siłownię. Nie wiem skąd ma na to wszystko tyle zapału i siły. Też bym tak chciała. Nie miałam już na nic więcej siły, więc opadłam na łóżko. Już po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

30.03.2013
Czwartek
Londyn

Obudziłam się z potwornym kacem. Na moje nie szczęście zaspałam na dwie pierwsze lekcje. Czym prędzej zerwałam się z łóżka i wzięłam poranny prysznic.
Umalowałam się i ubrałam. Gotowa wyszłam, a raczej wybiegłam z domu i wskoczyłam do limuzyny. Jak by tego było mało były niekończące się korki. Za to nienawidzę Londynu. Dopiero po trzydziestu minutach byłam w szkole. Nie miałam nawet czasu poprawić włosów. Wbiegłam do klasy i zajęłam miejsce. Tym razem mi się upiekło, gdyż nie było jeszcze nauczyciela.
Lekcje minęły szybko. Nie miałam ich już zbyt wiele bo tylko cztery. Pożegnałam się z Anabel i wróciłam do domu. Ucieszona widokiem mojego ojca podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Rozmawialiśmy chwilę przy obiedzie, jednak ten musiał wracać do pracy. Pożegnałam się z nim i wróciłam do siebie. Przebrałam się w luźniejszą sukienkę i usiadłam na łóżku. Bez celu wpatrywałam się w okno. Analizowałam swoje życie. Miałam wszystko czego pragnęłam. Pieniądze, przyjaźń, własną limuzynę. Cieszyłam się z tego, że mogę żyć w takich luksusach. Smutnym stwierdzeniem było dla mnie to, że mój ojciec tak naprawdę nie poświęcał mi większej uwagi. Moja mama zmarła  kilka lat temu. Była chora na raka. Szybko się z tym pogodziłam, gdyż praktycznie jej nie znałam. Całe życie spędzała poza domem. Miała nawet swoje mieszkanie w Nowym Jorku, które teraz należy do mnie. Od jej śmierci jeszcze tam nie byłam. Nie potrafię się przełamać. Boję się, że zaczęłabym cierpieć. Teraz mam nową ‘’mamę’’. Ojciec twierdzi, że w końcu znalazł damę swoje życia. Myśli że jest tą jedyną. Jeśli on jest szczęśliwy to i ja. Polubiłam nawet Margaret. Jest miłą osobą. Ma dobry styl i zawsze jest zadbana. Niestety także i ona nie jest zbyt częstym gościem tego domu. Pracuje w jakiejś firmie, która projektuje ubrania. Jest tam wysoko postawiona. Dzięki niej mam wszystkie ubrania przed wyjściem na salony. Wspaniale prawda? Może to dlatego ją lubię? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie mój telefon, który wydawał charakterystyczny głos, gdy przychodziła wiadomość. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że napisał Nick.
,,Hej księżniczko! Jakie plany na dziś? Może wybierzemy się do wesołego miasteczka?’’ Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Lubiłam jego pomysły. Wiedziałam, że będę się z nim wspaniale bawić. Z nim nie da się nudzić. Czym prędzej mu odpisałam. ,,Hej! ;) Pewnie z wielką chęcią się tam wybiorę. Bądź po mnie za jakąś godzinkę;*’’ Po naciśnięciu wyślij szybko zerwałam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Nie chciałam przy nim brzydko pachnieć, czy czuć się nie zręcznie. Miałam więcej czasu więc dodatkowo umyłam włosy. Następnie je wysuszyłam i kilka razy przeczesałam. Na usta nałożyłam błyszczyk, a rzęsy delikatnie musnęłam tuszem. Nie wiedziałam co na siebie włożyć. Chciałam wyglądać ładnie, ale też nie chciałam się przed nim wygłupić. Postawiłam na prosty zestaw. Czarne spodnie, a na to ubrałam miodowy sweter. Wzięłam jeszcze kurtkę i moje ulubione na tę porę roku buty- oficerki. Kiedy byłam gotowa wyszłam z domu i usiadłam na schodach. Nicka jeszcze nie było, więc miałam chwilę czasu. Wyjęłam telefon z kieszeni i dodałam wpis na twittera: ,, Zapowiada się świetne popołudnie! Nick- dziękuję! Xx’’. Nie zdążyłam nawet włożyć telefonu do kieszenią, a Nick już był. Wsiadłam do limuzyny i pojechaliśmy. Pewnie ktoś pomyśli, że upadliśmy na głowę, gdyż jest marzec, a my jedziemy do wesołego miasteczka. No ale cóż, nikt nie mówił, że jestem normalna. W drodze jak zwykle się wygłupialiśmy i śpiewaliśmy piosenki. Najchętniej śpiewałam piosenkę Taylor Swift- I knew you were trouble. Gdy dojechaliśmy blondyn pomógł mi wyjść z samochodu i udaliśmy się do kolejki po bilety. Wkurzona długim czekaniem zaczęłam tupać nogą. Momentalnie wszyscy zwrócili na mnie uwagę, a ja tylko prychnęłam. W końcu doczekaliśmy się naszej kolejki. Nick zakupił dla nas obojgu bilety i już po chwili byliśmy w raju karuzel. Na pierwszy ogień poszedł rollercoaster. Muszę przyznać, że bardzo się bałam.
- Ty chyba sobie żartujesz?- spojrzałam na chłopaka, gdy zobaczyłam na czym mam jechać.
- Nie. Chodź będzie fajnie!- pociągnął mnie za sobą i usiedliśmy w jednym z pierwszy ‘wagoników’. Po chwili ruszyliśmy. Już gdy wjeżdżaliśmy na górę ja zaczęłam piszczeć. Nick patrzył na mnie z rozbawieniem, ale już po chwili sam krzyczał, gdyż zjeżdżaliśmy z wielką prędkością w dół. Podczas trwania tej jakże ‘super’ jazdy wszyscy głośno piszczeli. Na szczęście się skończyło. Wyszliśmy powoli z wagoników a następnie udaliśmy się na koło młyńskie. Było to całkowite przeciwieństwo poprzedniej karuzeli. Tym razem naprawdę świetnie się bawiłam. Po tym poszliśmy jeszcze na kilka innych karuzeli. Gdy już oboje mieliśmy dość wyszliśmy z wesołego miasteczka.
- Zjadłabym pizzę- tym razem głośno myślałam. Nick na mnie spojrzał i się zaśmiał.- o co ci chodzi?- zapytałam udając podejrzenia.
- Chyba mi czytasz w myślach, bo też mam na nią ochotę! – oboje się zaśmialiśmy i udaliśmy do restauracji.
Czas mijał nam bardzo szybko. Rozmawialiśmy, jedliśmy. Wiele osób przystawało przy nas i dziwnie patrzało. No tak nie co dzień spotyka się córkę znanego człowieka w Londynie w pizzerii prawda? Czy tylko ja wyczuwam tutaj sarkazm? Po zjedzonym posiłku musiałam wracać do domu, gdyż było już późno a ja jeszcze nie byłam nauczona na jutro. Nick odwiózł mnie do domu i ucałował w policzek na pożegnanie. Czułam się wyjątkowo. Będąc z nim byłam sobą. Nie musiałam udawać kogoś kim nie jestem- zarozumiałej dziewczynie, której wszystko wolno. Czym prędzej udałam się do swojego pokoju i odrobiłam lekcje. Nie chciało mi się jeszcze spać więc wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać. Moim marzeniem było i nadal jest wystąpić przed ludźmi z moją piosenką. Od dziecka kocham śpiewać, jednak wszyscy mi mówią, że wejście do show biznesu nie jest dla mnie- bzdury. Kiedy poczułam się zmęczona poszłam wykonać wieczorną toaletkę i położyłam się spać.
Wychodzę ze szkoły i widzę Nicka z bukietem kwiatów. Potrąciłam wszystkich by tylko się z nim spotkać. Podeszłam do niego i delikatnie musnęłam jego usta. Całowaliśmy się powoli, ale namiętnie. Chłopak oddalał się do mnie z każdą chwilą. Stał na drodze. Usłyszałam tylko głośne klaksony. Chłopak leżał na drodze nie ruszając się. Podbiegłam do niego, sprawdzałam puls. Nie oddychał. Rozpłakałam się.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 3:00. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam nieodczytanego sms, który był od….
____________________________________________
Hej:) 
Co o tym myślicie? Pisałam bez weny...mam nadzieję, że zrozumiecie;)
Proszę was
KOMENTUJCIE! ♥ ♥ ♥
Za każdy komentarz bardzo wam dziękuję:) 
Jak na razie będzie trochę nudno;) 
Trzeba wszystko wyjaśnić, opisać. 
Myślę że w 2 lub 3 rozdziale pojawi się One Direction:)
Całuski! xx

środa, 3 kwietnia 2013

Prolog

Koniecznie włącz: KLIK


Byłam w Nowym Yorku
Byłam w L.A
I w Baton Rouge
W każdym mieście poznałam chłopaka
Żaden nie zrobił na mnie wrażenia
Ale nie mówcie o mnie Lolita
Bo ja ich nie przepuszczam
Bo ja chronię całą moją miłość.

Ale kiedy cię tam zobaczyłam
Nie chciałam się gapić
Ale moje myśli były wszędzie
Chcę cię poznać.
Chcę iść tam gdzie ty
Chcę dowiedzieć się rzeczy, które Ty wiesz
I może kiedyś na końcu drogi
Usiądę i powiem sama do siebie
Tak, tak myślałem
Uśmiechasz się i nigdy nie krzyczysz
Wyróżniasz się w tłumie
Wyciągasz najlepsze strony sytuacji
Popraw mnie, jeśli się mylę
Jesteś kruchy i jesteś silny
Piękna i perfekcyjna kombinacja
To nie ta dziewczyna jaką myślisz, że widzisz
bo to może być kłamstwo
Znasz mnie niemal lepiej niż ja siebie samą znam i Ja..
nie wiem czego oczekuje los
lecz wiem jaką drogą pójdę


Nazywałeś mnie swoją marzycielką
A teraz spełniam moje marzenia
Tak bardzo chciałabym cię zobaczyć
Wszystko, co mi się przytrafia
Sprawia, że wracam myślami do przeszłości.
Nie każdy dzień jest idealny
I nie próbuje tego zmienić
bo każdy dzień podąża do innego miejsca


__________________________________________________

Prolog jest w trochej innej formie, niż miał być;)
Są to teksty piosenek sklejone w ''jedność''.
Mam nadzieję, że zaakceptujecie takie coś.
Liczę na waszą opinię.
Bardzo mi na tym zależy!
Całuję xx

wtorek, 2 kwietnia 2013

Główna Bohaterka


                           


Imię:
Jessica

Nazwisko:
Davies

Data urodzenia:
14.05.1994

Miejsce zamieszkania:
Londyn

Status związku:
W poszukiwaniu tego jedynego.

Szkoła:
Liceum Ogólnokształcące
klasa maturalna

Sentencja życiowa:
Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć.

O sobie:
Jestem dziewczyną, która ma własne zdanie, 
kocham ryzyko. 
Nigdy się nie poddam w dążeniu do upragnionego celu i nie dam pluć sobie w twarz.











___________________________________________________

Od autorki:
Jessica jest gwiazdą w szkole.
Jej ojciec jest ważną osobistością w państwie. 
Dziewczyna nie ma łatwego życia, ale też się nie poddaje. 
Przedstawię jej wam historię w trochę inny sposób.
Pamiętnik. 





Nowy rozdział!- Ważne!

Wiem, że już jest te 15 komentarzy, a nawet więcej!
Przepraszam Was wszystkich bardzo, ale mam tyle na głowie, że nie wyrabiam... Wyjeżdżam za kilka dni na kolonie no i nie mam kiedy tego napisać:( Postaram się dodać ten rozdział jeszcze w tym tygodniu! Muszę! :D