piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 10 ;)

I wpatruję się w telefon, on wciąż nie zadzwonił
Jest Ci tak smutno, w ogóle nic już nie czujesz 
Wracasz wspomnieniami do chwili, gdy powiedział
na zawsze i na wieki

Nagrał się na niej. Mój Nick się na niej nagrał. Był rozwścieczony. Krzyczał do słuchawki. Moja twarz zalała się łzami. Wszystko to mnie przerastało. Dlaczego? Przecież nawet nie jestem z Liam'em... No może oficjalnie tak, ale nie na prawdę. Pomiędzy nami nie ma żadnego większego powiązania emocjonalnego. Jesteśmy tylko przyjaciółmi... Przyjaciele, którzy pragną tylko sobie pomóc. Nic więcej. Ale czy ktokolwiek to zrozumie? Czy jest ktoś kto mnie wesprze? Nikt. Jestem egoistką w tarapatach. Jestem dla wszystkich podłą dziewczyną, która wykorzysta Liam'a. Nawet dla chłopaków. Przecież dobrze wiedzą, że robię to tylko po to by wspiąć się na szczyt. Nic więcej. Czy naprawdę muszę być aż tak podła? Jakie mam z tego korzyści? Nienawiść? Wrogość? Brak pomocnej dłoni? Czy ktokolwiek pamięta grubiutką, malutką Jessice? Czy już na zawsze muszę pozostać ''TĄ plastikową JESSICĄ?'' Nie. Ale jak? Jak mam się zmienić? Nie potrafię. Nie mogę być miła dla innych, nie mogę pokazywać uczuć. To nie ja. Jedyną osobą, która mnie zna jest...No właśnie, kto? Zawsze żyłam w przekonaniu, że to Nick. Ale czy na pewno? Przecież zrozumiałby? Wie, że nic nie czuję do Payne'a. Nigdy nie spojrzy na mnie tym wzrokiem, zawiodłam go. Siebie też.
- Jess...- Liam spojrzał na moją zapłakaną twarz- musimy wychodzić- wręczył mi chusteczkę do ręki i delikatnie objął w talii. Poczułam się dziwnie. Nie potrafiłam tego znieść. Jego dłoń... przejeżdżająca po moim ciele. To było dziwne. Przerastało mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, otarłam łzy i założyłam okulary. Objęłam go w pasie i pożegnałam się z moim nowym szefem. Wyszliśmy jako pierwsi a za nami reszta chłopców.
Zadanie numer 1: Musnąć usta Liama przed fotografami. Przybliżyłam się do chłopaka i delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku. Nie czekałam zbyt długo. Musnęłam delikatnie jego usta, czym był bardzo zdziwiony, i poszłam w stronę czekającego tam na nas van-a. Liam, jak przystało na MOJEGO chłopaka otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Odetchnęłam głośno i posłałam mu promienny uśmiech. Bynajmniej tak mi się wydawało.

01.06.2013
Środa
Dom One Direction
Godzina: piętnasta

Po szkole wpadłam do domu chłopaków i przywitałam się z każdym z nich. Mieliśmy wybrać się wszyscy razem do centrum handlowego na zakupy. Tak jak przystało na kochające się pary... Miałam na sobie czarny t-shirt, koszulę w kratkę i jeansowe spodnie. Nie podobne do mnie, prawda? Sama sobie się dziwiłam, że to założyłam. Nie miałam na nic innego pomysłu. Zabrałam jeszcze ze sobą tylko torebkę i wyszliśmy. Szłam z Liam'em za rękę, rozmawiając o dzisiejszej próbie. Chłopcy zaczynają w wakacje trasę koncertową, więc oboje zastanawialiśmy się co menadżer wymyśli, abyśmy nadal byli 'razem'. Złapałam jego dłoń zaraz po wyjściu z samochodu. No tak paparazzi świetnie się spisywali. Niby tacy sprytni, ale nie potrafią zorientować się, że to wszystko tylko głupia zabawa. Są zbyt głupi. Myślą wiele, ale tak naprawdę są mróweczkami próbującymi zarobić w tym wielkim świecie. Nie zdają sobie sprawy, że MY też mamy z tego korzyści. Wyobrażają sobie nasze miny na widok naszych zdjęć na łamach tabloidów, ale tak naprawdę nie wiedzą NIC. Nikt nie zna prawdziwego One Direction. Nie dowie się jak naprawdę wyglądają ich stosunki między sobą. Czy ich związki są prawdziwe czy nie. Wszystko jest zbyt idealnie dograne. Oni są świetnymi aktorami. My jesteśmy. Bo dla sławy zrobi się wszystko. Czasem nawet zbyt wiele.
- To jak, rozdzielamy się?- zapytał Harry ze smutkiem w głosie. Dlaczego ciągle chodzi przybity? Co takiego mu zrobiłam? Nie jest moją winą, że Paul wybrał Liam'a, a nie jego. Spojrzałam w górę, w oczy bruneta i delikatnie oparłam głowę o jego ramię.
- Tak, rozdzielamy się- zarządził Louis, który własnie łaskotał Eleanor- za trzy godzinki tutaj- posłał nam oczko i razem z brunetką pognali w stronę sklepów. Zayn i Perrie zrobili to samo. Niall i Harry postanowili pójść coś zjeść, a my z Liam'em zostaliśmy sami.
- Liam- spojrzałam na niego- możemy porozmawiać?- chłopak bez żadnego słowa chwycił moją dłoń i skierował się co Coffee Heaven. Zamówiliśmy duże piernikowe Latte i rozsiedliśmy się na pomarańczowych fotelach. Spojrzałam w oczy chłopaka. Były takie... bezbronne. Bały się czegoś. Ujęłam jego dłoń w swoją i delikatnie głaskałam. Jego oczy nie odrywały od niej wzroku. Starałam się rozluźnić napięcie panujące między nami. Jedno wydarzenie, kilka słów zmieniło między nami tak wiele. Nie pozostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie potrafimy rozmawiać ze sobą o wszystkim. Zachowujemy się jak marionetki w rękach menadżera. Nawet ze sobą nie rozmawiamy... jak normalni ludzie, znajomi. Po prostu. Całujemy się i dotykamy. Nic więcej.
- Liam, to nie może tak wyglądać- spojrzałam w jego oczy- jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nie potrafiłam zaufać nikomu tak bardzo, jak tobie. Widziałam w tobie oparcie, przyjaciela... Kogoś na kogo zawsze mogłabym wiedzieć. Kto by mnie wspierał i pocieszał. Wyszło jak wyszło, ale proszę Cię nie przekreślajmy naszej przyjaźni. Zachowujmy się jak dawniej. Tak po prostu. Tylko z małymi uczuciami- posłałam mu oczko i zaśmiałam.
- Jess- podniósł głowę i delikatnie się do mnie uśmiechnął- ale... nie jestem pewien.
- Czego nie jesteś pewien?- przerwałam mu poddenerwowana, jednak wibrujący telefon w kieszeni mi, nam przerwał.- muszę odebrać- wstałam od stolika i usłyszałam zachrypnięty głos, jego głos.
- Przyjdź do łazienki, tej na przeciwko- zaśmiał się- czekam- Jego słowa brzmiały dziwnie, naprawdę dziwnie. Poczułam dziwne mrowienie w brzuchu i momentalnie się roześmiałam. Brakowało mi jego szalonych pomysłów. Znów był tym Harry'm. Tym którym może mnie mieć. Którego jestem zabawką, własnością. Podeszłam do Liam'a i wyszeptałam, że zaraz wracam. Muszę skorzystać z toalety. Nie okłamałam go. No prawie. Przecież szłam do toalety... Tylko trochę w innych sprawach. Wybiegłam z kawiarenki i udałam się do długiego korytarza. Na jego końcu, przy drzwiach do łazienki dla inwalidów znalazłam opartego Stylesa o ścianę. 
Stał z podpartą nogą, kapturem na głowie i nonszalanckim uśmiechem. Widząc mnie, pociągnął do łazienki, obok której właśnie stał. Zakluczył drzwi i przywarł mnie do ściany. Całował powoli i zachłannie. Kochałam jego bliskość, jego usta. Sposób w jaki pieścił moje ciało. Zdjął moją koszulę, a ja jego bluzę. Było tak dziwnie, a zarazem wyjątkowo. Posadził mnie na umywalce i delikatnie objął w pasie. Spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- To co robimy jest żałosne- pokręcił tylko głową i wrócił do pocałunków. Miał rację. To było głupie i dziecinne. Każde z nas miało partnera, każde z nas było zakochane. Ale mimo to... Mimo to nie poddawaliśmy się. Pragnęliśmy się nawzajem, potem znów kłóciliśmy i znów pragnęliśmy. Tak, zdecydowanie chore, ale dla nas magiczne.
- Zdecydowanie- zaśmiałam się, gdy na chwilę się od siebie oderwaliśmy.- muszę już iść, Liam jest tam sam.- posmutniałam troszkę i powolnym ruchem zeskoczyłam z umywalki. Założyłam koszulę i poprawiłam włosy. Ostatni raz musnęłam jego malinowe usta.
- Pamiętaj nie zrezygnuję z Ciebie tak łatwo, wyszeptał i pozostał sam w toalecie. Tym razem szłam powolnym krokiem, aż doszłam do Liama. Stał przed kawiarenką i na mnie czekał. Uśmiechnęłam się delikatnie i złapałam jego dłoń. Przechadzaliśmy się po sklepach z odzieżą, biżuterią. Odwiedziliśmy prawie każdy możliwy sklep. Liam, jak to on musiał w prawie każdym coś kupić. Nie chciałam zostać mu dłużna, więc także kupowałam mnóstwo ubrań. Czas mijał szybko i miło. W pewnym momencie Liam pociągnął mnie na ławkę i posadził na swoich kolanach. Z każdą chwilą zaczynałam się bać tego co za chwilę nastąpi. Niby przyjaciele, ale jednak ktoś więcej. Niestety. Muskał delikatnie moją szyję ściągając tym samym ze mnie moją koszulę. Zastanawiałam się po co? Po co to robił? Przecież nie musiał... mieliśmy tylko trzymać się za rączki i co jakiś czas cmoknąć w usta. Nic więcej. A on? On traktował mnie inaczej, poważniej. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.
- Nie musisz- cmoknęłam delikatnie jego nosek i odwróciłam głowę, jednak ten nie przestawał. Stawało się to bardzo krępujące, gdyż siedzieliśmy w centrum handlowym, gdzie przechadza się mnóstwo ludzi. W końcu nie wytrzymałam i wstałam. Podałam dłoń chłopakowi i weszłam do ostatniego jubilera, jaki nam został do odwiedzenia. Podszedł do kobiety i długo z nią o czymś dyskutował, a po chwili jak zwykle wyciągnął portfel. Nie zwracałam specjalnie na to uwagi, gdyż wiedziałam, że pewnie kupił znów coś dla siebie.
- To dla ciebie- wręczył mi małe, czerwone pudełeczko. Otworzyłam je i moim oczom okazała się śliczna, złota bransoletka z zawieszką w kształcie serca. Zawiesiłam mu swoje ręce na szyi i delikatnie musnęłam jego usta.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i poprosiłam go, aby zapiął mi nowy nabytek.

Godzina: dwudziesta trzecia
Siedziałam na kanapie i któryś raz wykręcałam numer Nick'a. Niestety nie odbierał. Ignorował mnie. Czułam się jak porzucony zwierzak, którego nikt nie chce przygarnąć, a jeśli już to tylko po to by mieć z tego korzyści. Błagałam w duszy by w końcu odebrał. Nie poddawałam się. Ciągle dzwoniłam. Uparcie, chciałam z nim porozmawiać. Potrzebowałam tej rozmowy. Musiałam mu wszystko wyjaśnić. Nie chciałam by czuł się w jakikolwiek sposób urażony. Wiem skrzywdziłam go i to naprawdę mocno. Ale nie cofnęłabym tego. Nadal go kocham, nawet za bardzo. Nie chcę myśleć, że już nigdy nie usłyszę jego spokojnego, miłego głosu. Nie można żyć ze świadomością, że miłość twojego życia... tak po prostu zniknęła. Nie chce Cię znać, bo myśli, że zrobiłaś coś, czego tak naprawdę nie zrobiłaś... Tak naprawdę skomplikowane. Za bardzo. Nie chciałam znieść myśli, że mogę już nigdy więcej nie ujrzeć jego czekoladowych oczu, promiennego uśmiechu. Chciałabym znów móc jeździć z nim jednym samochodem i rozmawiać o błahostkach. Chciałabym by wróciły tamte chwile, gdy nie przejmowałam się nikim, ani niczym. Po prostu byłam sobą. Kochałam go... naprawdę.
- Halo?- odezwał się zdenerwowany głos w słuchawce. Momentalnie podskoczyłam do góry, pisnęłam cicho i zaczęłam uśmiechać się bez powodu. Tym powodem był jego głos. I nic nie znaczące ''halo''.
- Nick- krzyknęłam uradowana do słuchawki- dziękuję, że odebrałeś. Musimy porozmawiać, to nie jest tak jak myślisz. Nic nie jest takie jak myślisz. Błagam daj mi to wszystko wytłuma...- nagle w słuchawce rozbrzmiał się głos zakończonego połączenia. Rozpłakałam się. Wyłam jak małe dziecko, któremu zabrano matkę. Potrzebowałam go! Czy on tego nie rozumie?!?! Moje życie bez niego nie ma sensu! Nic nie ma sensu! W dupie mam tą całą sławę, pieprzony świat show-biznesu. Potrzebuję jego i TYLKO jego!
Opadłam bezwładnie na poduszkę i zasnęłam. Nie miałam na nic siły. Łzy płynęły z moich oczu strumykiem, a ja? Ja nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Po prostu chciałam, aby to wszystko wróciło do normy. Pragnęłam cofnąć czas. Moje ciało tego potrzebowało.

03.06.2013
Piątek 
Godzina: Dwunasta


- Jeszcze jedno ujęcie!- krzyknął fotograf, który wykonywał zdjęcia. Moja pierwsza, własna sesja zdjęciowa. Mam trafić na okładki gazet, jako nowa dziewczyna Liam'a z One Direction, dziewczyna, która podbije świat muzyki pop. Śmiałam się z tego.
Śmiałam się ze wszystkiego co tam o mnie, o nas pisali. Ubrana byłam cała na czarno i miałam delikatny makijaż. Chcieli bym wyszła tajemniczo i zadziornie. Ustawiłam się do ostatniego zdjęcia i podziękowałam wszystkim. To właśnie jutro jest ten dzień, gdy będę nagrywała w studiu swój pierwszy kawałek. Stresowałam się jak jeszcze nigdy. Dziwne... przez całe życie czegoś pragnęłam, z całych sił. A gdy w końcu mam okazję spełniać marzenia boję się. Nie wiem czy będzie tak jak chciałam, nie mam pewności, że ludzie mnie polubią. A co jeśli zorientują się, że to wszystko, cały ten związek, to jedno, wielkie kłamstwo? Co wtedy zrobię? Przebrałam się w neonową, rozkloszowaną spódnicę i czarny bralet. Do tego założyłam czarne szpilki i torebkę. Pożegnałam się z całą ekipą i wyszłam na zewnątrz. Mnóstwo paparazzi chcących moje zdjęcie i nachalnych dziennikarzy, którzy zadawali mi setki, a nawet tysiące pytań. Starałam się przejść pomiędzy nimi wszystkimi, aż w końcu dotarłam do czarnego pojazdu. Otworzyłam drzwi i odpaliłam moją maszynę. Pomachałam im wszystkim i odjechałam z piskiem opon. W drodze do domu pisałam sms- y z Anabel. Zaprosiłam ją na imprezę, takie małe piżdżama party dla dziewczyn chłopaków i dla Anabel. Moich rodziców nie było, więc nie był to żaden problem. Umówiłyśmy się wszystkie na dwudziestą, więc ja miałam jeszcze mnóstwo... no może nie tak mnóstwo, ale sporo czasu do ich przyjazdu. Zaparkowałam samochód na podjeździe i wyjęłam kluczyki. Gdy tylko weszłam do domu usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Bez patrzenia na ekran odebrałam.

- Hej- usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka. Dobrze mi znany głos. Pełen tajemniczości i perfekcyjności, czułam jak moje ciało zalewa pot- stęskniłaś się? Bo ja bardzo.- kontynuował swój monolog. Postanowiłam w końcu mu go przerwać.
- Oczywiście, że tak- w tym momencie kierowała mną jedynie chęć wyżalenia się komuś, poczucia czyjejś bliskości.- proszę przyjedź do mnie- wyszeptałam do słuchawki i się rozłączyłam. Nie czekałam na jego odpowiedź, gdyż wiedziałam, że przyjedzie. Zależy mu na mnie. A może tak tylko mi się wydaje? Może jestem małą, głupiutką zabawką w jego rękach? Sama nie wiem. Nie zmienia to jednak faktu, iż potrzebowałam go. Jego i jego umięśnionego torsu, który był pokryty tatuażami. Pobiegłam do pokoju, włosy związałam w kucyk, a spódniczkę zamieniłam na legginsy w paski. Do tego założyłam zwykły czarny t-shirt i byłam gotowa. Zbiegłam ponownie jak oszalała na parter i zaparzyłam herbatę, gdy właśnie wlewałam ją do kubków rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i rzuciłam się Kędzierzawemu na szyję.
- Dziękuję- wyszeptałam delikatnie muskając jego usta. W końcu postawił mnie na ziemię i zaczął namiętnie całować. Znów to samo. Zero rozmowy, zero zrozumienia. Tylko nasze ciała. Języki toczące bitwę i napalone ręce, gładzące całe ciało. On nie chciał się ze mną spotkać, porozmawiać. On pragnął tylko mego ciała. Potrzebował spełnić swoje potrzeby... Miałam rację myśląc, że jestem tylko głupią zabawką w jego rękach... W końcu stwierdził, że musi iść i jeszcze do tego wrócimy, a ja zaczęłam przygotowania do imprezy. Rozłożyłam kanapę, przygotowałam pop corn i kilka innych smakołyków. Miałyśmy się świetnie bawić. Ja, Pierrie, Eleanor...no i Taylor. Do nas dołączyć miała jeszcze Anabel. Mam nadzieję, że przyjdzie, bo bez niej będę się pewnie nudziła. Po kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się i podbiegłam, aby je otworzyć. Moim oczom ukazała się postać An. Cmoknęłam ją w policzek i jak zwykle zmierzyłam od stóp do głów. Dziewczyna była ubrana w czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem i miętową koszulę z ćwiekami na kołnierzyku. Jej stopy zdobiły zamszowe koturny w kolorze ekri i torebka w tym samym kolorze. Zaprosiłam ją gestem ręki do środka i kazałam się rozgościć. Obie zaczęłyśmy rozmawiać o moim nowym związku z Liam'em. Trudno mi było ją okłamywać. Tak potwornie się czułam opowiadając o tym jak bardzo go kocham, że jest dla mnie całym światem... Chciałam jej powiedzieć o wszystkim. Jak jest naprawdę. Chciałam wytłumaczyć jej, że nie kocham Payne, że kocham Nick'a. Jak wiele znaczy dla mnie Styles, chciałabym usłyszeć jej radę. Radę na temat tego co mam z nim zrobić. Nie potrafię tego tak długo ciągnąć. Nie potrafię... Przykro mi. Już chciałam zacząć jej wszystko opowiadać, ale przyszła Perrie i Eleanor. Przywitałam je, a zaraz potem wpadła Taylor. Zaprosiłam je na kanapę i przygotowałam gorącą czekoladę. Rozmawiałyśmy przez chwilę, a potem postanowiłyśmy oglądać filmy. 

Godzina: trzecia w nocy
- Jess- usłyszałam cichy szept zza głowy. Odwróciłam się i ujrzałam zatroskaną twarz Edwards.
- Co się stało?- zapytałam zaspanym głosem. Nie miałam na nic siły. Chciałam znów powrócić do pięknego snu, w którym Nick przyjeżdża pod mój dom i wszystko jest dobrze. 
- Anabel- przełknęła głośno ślinę- nie ma jej...- momentalnie poderwałam się z łóżka.
- Jak to nie ma?- zapytałam zdezorientowana- to gdzie jest? Przecież spała obok mnie!- krzyknęłam poddenerwowana, na co Swift i El się przebudziły. 
- Drzwi były otwarte, gdy się przebudziłam- odpowiedziała lekko wystraszona. Starałam zachować się zimną krew, ale nie potrafiłam. Miałam nadzieję, że wszystko okaże się rankiem.
- Pewnie gdzieś wyszła, zaraz wróci. Wracajmy spać- uśmiechnęłam się delikatnie do nich i poszłam dalej spać. 

04.06.2013
Sobota
Godzina; Dziewiąta

Przebudziłam się, ale nadal nie było mojej przyjaciółki. Byłam już lekko przerażona. Zerwałam się z łóżka i w pidżamie wybiegłam na ogród w poszukiwaniu jej. Szłam przed siebie, w kierunku lasu. Coś mnie tam ciągnęło. Las należał do moich rodziców, znajdował się na naszej wielkiej posiadłości. Przechadzałam się pomiędzy drzewami, gdy nagle ujrzałam ciało. Była to dziewczyna. Podbiegłam bliżej, ale gdy ujrzałam JĄ. Zaczęłam krzyczeć. Upadłam na kolana. Szarpałam jej ciałem, nie reagowała. Plama krwi wokół niej... mówiła wszystko. 
- Cholera Anabel żyj!- krzyknęłam przerażona. Czułam się dziwnie, bardzo dziwnie. To wszystko przeze mnie. Gdybym wyszła jej poszukać może nie leżałaby tutaj...teraz...martwa. Ale jak? Dlaczego? Po co ktoś miałby chcieć ją zabić? Co takiego zrobiła? 
Po chwili poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon.

,, No to zabawę czas zacząć! Chyba nie chcesz skończyć jak twoja przyjaciółeczka? Witaj w moim świecie, tym którym robisz wszystko co Ci każę. Zawsze. Zabawę czas zacząć, suko. X''...
____________________________________________________________________
Hej! 
Przepraszam z całego serduszka, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu:( 
Teraz jestem nie obecna od 07.07-21.07 <3 Mam nadzieję, że wybaczycie :) Kolejny rozdział dodam właśnie po 21 :)
I jak, co sądzicie o przypadkowej i dziwnej śmierci An?:D Zaskoczyłam Was czy nie? 
A co myślicie o Jess i Hazzie? :D
Czekam na wasze ODP! <3 
Całuski! :)

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 9 ;)

Dlaczego miałbyś chcieć złamać idealnie dobre serce?
Dlaczego miałbyś chcieć wziąć naszą miłość i rozerwać ją na strzępy?
Dlaczego miałbyś chcieć zostawić po sobie pierwszą bliznę?
Dlaczego miałbyś chcieć złamać idealnie dobre serce?

Pośpiesznie odebrałam telefon od przyjaciela. Jego głos nie brzmiał jak zwykle, był taki... załamany? Po jego  cichych słowach ''Hej'', byłam niemalże pewna, iż ten płacze... Zastanawiałam się tylko dlaczego? Ten chłopak, który zawsze jest taki silny, pociesza wszystkich i jest zawsze pozytywnie nastawiony? Właśnie on płacze? Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się bezradna. W normalnych okolicznościach powiedziałabym coś w stylu ,,Ogarnij dupę, nie ma o co ryczeć'', ale nie potrafiłam. Był, a raczej jest moim najlepszym przyjacielem, nie mogę w ten sposób się do niego odzywać. Zmieniłam się. Tak, zdecydowanie przez piątkę wariatów się zmieniłam. Przełknęłam głośno ślinę i próbowałam być miła.
- Li...kochany, co się stało?- nie wiem jak to zabrzmiało. Pewnie tak jak zwykle, czyli sztucznie. Usłyszałam jak pociąga nosem, a następnie zapadła głucha cisza.- Liam...
- Danielle. Ona... Zerwała ze mną- słowa rozbrzmiewały w słuchawce jak echo, które chce jeszcze bardziej mnie pogrążyć. ''Zerwała ze mną'', dlaczego to zrobiła? Dobrze wie ile dla niego znaczy. Payne mógłby uchylić tej ślicznotce nieba. Był w niej zakochany po uszy. Urywał się ze sesji zdjęciowych, by tylko móc ją zobaczyć. Każdego wieczoru, gdy byliśmy poza domem opowiadał o niej. Wszyscy mieli tego dosyć, a on pochłaniał się jeszcze bardziej. 
Peazer zdecydowanie na niego nie zasługuje. Kto by pomyślał, że pod tą burzą loków i ślicznym uśmiechem kryje się dziewczyna bez uczuć? Ta dziewczyna zniszczyła mu życie. 
- Liam, nie przejmuj się- starałam się go uspokoić, lecz nie wychodziło mi to najlepiej- proszę przyjedź do mnie. Jakoś to naprawimy- skąd ten pomysł? Co mną kierowało, aby zaprosić go do tego domu? Na samą myśl co media znów napiszą, ciarki przeszły przez moje ciało. Z niecierpliwością wyczekiwałam jego odpowiedzi, która nastąpiła po chwili ciszy.
- Będę za piętnaście minut- ''połączenie zakończone'', no tak...Wspaniale się wkopałam. Pośpiesznie wrzuciłam wszystkie ubrania do szafy, łóżko zaścieliłam, a z laptopa puściłam ich piosenki. Wszystko zajęło mi wystarczająco czasu, bo gdy siadałam na krześle, dzwonek zadzwonił do drzwi. Poprawiłam jeszcze tylko włosy i zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi, a zaraz potem chłopak mocno mnie przytulił, cicho pochlipując. 
- Ei, nie rycz- zaśmiałam się- ona na Ciebie nie zasługuje- przeczesałam jego krótkie włosy i wtuliłam jego głowę w moje ramię. Co miałam zrobić? Powolnym ruchem ręki zamknęłam drzwi i przejechałam ręką po jego umięśnionych plecach. Złapałam jego dłoń i pociągnęłam na kanapę. - czekaj chwilę, zrobię nam gorącą czekoladę- udałam sie do kuchni i chwilę tam zasiedziałam. Oparłam swoje ręce o blat i zastanawiałam nad swoim poczynaniem. Co ludzie sobie o mnie nie pomyślą? Jestem z Nick'iem, zdradzam go z Harrym, a jeden z członków One Direction przyjeżdża do mojego domu... 
- Proszę- wręczyłam brunetowi ciepłą szklankę w kolorze czerwonym, wypełnioną brązowym, delikatnie pachnącym, płynem.- pij póki gorące. A tak jako dodatek, opowiedz wszystko.- jego oczy ponownie się zaszkliły, ale tym razem powstrzymał się od płaczu. Ułożył swoją głowę na moim ramieniu i delikatnie uśmiechnął. 
- Po powrocie do domu ubrałem się i postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Podjechałem taksówką pod jej mieszkanie i jak zwykle zadzwoniłem.
- No dobra, streszczaj się- zaśmiałam się i lekko szturchnęłam go w ramię.
- A więc otworzyła mi, była jak zwykle roześmiana. Musnąłem jej usta, a ona się odsunęła i po prostu oznajmiła, że to koniec. Jej wymówką było to, że nie spędzamy ze sobą wystarczająco czasu.- nadal pozostawał w tej samej pozycji, a je delikatnie przeczesywałam jego włosy. 
- Posłuchaj. Najwidoczniej była nic nie znaczącą dziwką, która Cię wykorzystała. Naprawdę przykro mi to wszystko słyszeć, ale wiesz co Ty powinieneś zrobić? Powinieneś ruszyć tyłek i iść jej udowodnić, że jesteś idealny. Poderwij jakąś laskę, zabaw się z nią. Pokaż wszystkim na co Cię stać- cmoknęłam go w czoło i wstałam z kanapy. Ten też wstał z kanapy, a ja przybiłam z nim 'piątkę' głośno się śmiejąc.
- Pójdziesz ze mną? - uśmiechnął się porozumiewawczo w moim kierunku. Nie potrafiłam mu odmówić, ale też naprawdę chciałam spotkać się ze Stylesem. Musiałam jednak z czegoś zrezygnować, a zdecydowanie najważniejsza jest dla mnie przyjaźń. 
-Ok- uśmiechnęłam się do niego i wyjęłam telefon z kieszeni. Wystukałam szybko do Kędzierzawego, krótkiego, jak na mnie, ale treściwego sms-a. ,, Hej! ;* Przykro mi, ale nie dam rady przyjść na to spotkanie. Wiem, że Ci zależało... jeszcze raz przepraszam, ale muszę zostać z Liam'em. Całuję! xx''
Po chwili otrzymałam nie przyjemną odpowiedź ,, No pewnie, ten dupek zawsze najważniejszy. A ja już się nie liczę, co nie? Przelizałaś się ze mną i to Ci wystarczy? Jesteś podła''. Zacisnęłam mocniej zęby przygryzając przy tym wargi, które o mało co nie zaczęły krwawić i skierowałam się do sypialni, aby się przebrać. 
Wyciągnęłam z szafy jedną z najbardziej wyzywających sukienek, jakie posiadałam- czerwoną z dekoltem i wiązaniem na wysokości brzucha, a do tego wybrałam czarne szpilki. Zrobiłam mocny makijaż i zeszłam na parter, do chłopaka, który nadal na mnie czekał. 
- Wow- wymsknęło mu się, a jego oczy śledziły mnie przez kilka minut.
- Możemy w końcu iść?- uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę i wzięłam go pod ramię. Wsiedliśmy do czarnej limuzyny, którą najwidoczniej zamówił Liam i odjechaliśmy. Siedziałam na przeciwko brązowookiego i popijałam szampana. Naprawdę mi imponował, ale nie mógł być dla mnie nikim więcej, jak tylko przyjacielem. Po dojechaniu na miejsce wyszliśmy wygłupiając się. Paparazzi o dziwo nie dowiedzieli się o naszym pobycie tutaj i można powiedzieć, że mieliśmy spokój...Nie licząc tłumów fanek. 
Wpuścili nas bez żadnych problemów, a my zaraz po wejściu skierowaliśmy się do barku. Po kilku drinkach udaliśmy się na parkiet ocierając się o siebie i dobrze bawiąc. Nagle film się urwał... Nie pamiętam nic więcej z tej nocy. Mam nadzieję, że nie zrobiłam nic głupiego. 



31.05.2013
Wtorek
Godziny poranne

Przetarłam swoje przemęczone oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym spałam. Nie był to mój pokój, tego byłam pewna. Prześledziłam wszystko, aż w końcu byłam pewna, że to pokój chłopaków. O ile wiem, to gościnny. Wstałam naciągając wczorajszą sukienkę na nogi. Ledo co chodziłam. Miałam potwornego kaca. Nienawidzę tego uczucia. Chodzisz, bo musisz, głowa boli Cię nie do zniesienia, a otaczający Cię świat- masz ochotę rozwalić. 
Po zejściu do kuchni nalałam sobie soku pomidorowego, swoją drogą najlepszego na kaca, i dosiadłam się do reszty. Czułam się trochę nieswojo. Trudno mi było przyznać się do tego, iż nic nie pamiętam. Zdecydowanie należę do osób, które nie potrafią przyznać się do błędu. Nigdy tego nie robiłam. Chociaż wiem, że mówię źle staram się to wmówić innym... Muszą wierzyć w to co mówię. W szkole wszyscy są dla mnie mili, uprzejmi. Anabel jest jak moja podwładna, która robi wszystko pod moje dyktando. No bo to w końcu ja ją stworzyłam. Z brzydkiej i pulchnej pierwszoklasistki stworzyłam dziewczynę, która kusi i uwodzi wzrokiem. Nigdy nie dorówna mi urodą, ale przynajmniej nie jest tak źle, jak było wcześniej. 
Starałam uśmiechać się do wszystkich i nie pokazywać, że coś jest ze mną nie tak. Po skończonym 'posiłku' wstałam od stołu i chciałam wychodzić, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek. Tym 'kimś' był oczywiście Harry. 
- Musimy porozmawiać- wyszeptał- Odwiozę Cię do domu- dodał dużo głośniej, tak aby wszyscy usłyszeli. 
Przewróciłam oczami i wyszłam z budynku. Wsiadłam do jego czerwonego samochodu i zapięłam pasy. Czekałam w ciszy, nie odzywając się. 
- Jessica- wyszeptał, obejmując moje kolano- ja...
- Zamknij się- odwróciłam się w jego stronę- wiesz kim dla mnie jesteś? Skończonym śmieciem, który chce aby wszystko było tak jak on zagra. Gówno mnie obchodzi, że jesteś światowej rangi gwiazdą. Twój przyjaciel cierpiał, a ty martwisz się tylko o siebie. Jesteś największym samolubem, jakiego znam. Nienawidzę Cię.- odwróciłam się z powrotem w kierunku ulicy, ale ten przysunął moją twarz do swojej. 
- Wiem to.- musnął delikatnie moje usta i powrócił do kierowania pojazdem. Co on sobie w tej chwili myślał? Dlaczego on to wszystko robi? Czy kiedykolwiek przemyślał to co oboje robimy ze swoim życiem? Każde z nas ryzykuje tak wiele, zbyt wiele. A on? On ot tak mnie sobie całuje, tylko po to by mnie uspokoić. Wie jak kojąco na mnie działa, jest tego doskonale świadom. Zna mnie zbyt dobrze, by nie móc mnie do siebie przekonać. Kiedy to się stało? Kiedy na jego widok moje serce przyśpiesza? Od jak dawna może mną manipulować? Jakim cudem stałam się narzędziem w jego potężnej dłoni? Przybliżyłam kolana do swojej brody i zasłoniłam twarz włosami. 
- Jesteśmy na miejscu- powiedział, odgarniając włosy tak, aby mógł ujrzeć moją twarz- nasz menadżer dzwonił. Chce jak najszybciej się z Tobą widzieć. Słyszał jak śpiewasz...- puścił mi oczko i podał kartkę z adresem i godziną. Spotkanie miało się odbyć o szesnastej. Rzuciłam ciche ''Pa'' i opuściłam samochód. Chłopak odjechał z piskiem opon, a ja wędrowałam po schodach z tajemniczym adresem w ręce. A co jeśli to podstęp? Jeżeli robi wszystko, aby się mnie pozbyć? Głowa pękała mi od pytań, a na dodatek potknęłam się o jeden ze schodów i odarłam kolano. Z krwią splywającą po nodze udałam się do kuchni, aby przykleić plaster. Po wykonaniu tej czynności weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w wygodny dres. Zza szafy wyjęłam gitarę, a z biurka zwinęłam kartkę i długopis. 
Miałam sporo czasu do spotkania, więc postanowiłam napisać piosenkę...Może każe mi coś zaśpiewać?
Słowa płynęły same, pisałam jak automat, który nigdy nie przestanie. Stworzyłam idealny podkład i wszystko było tak jak bym mogła sobie wymarzyć. 

31.05.2013
Wtorek
Godzina: szesnasta

Przemierzałam jasny korytarz, którego ściany pokrywały złote płyty wokalistów, za wysoką blondynką w czarnej sukience. Poprawiłam swoją zwiewną sukienkę w kwiatki, a okulary przeciwsłoneczne założyłam na głowę. Kobieta wskazała mi przeszklone drzwi i odeszła. Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, a mężczyzna przywitał mnie z wielkim entuzjazmem. 

- Panno Davies, słyszałem, że jest pani bardzo utalentowana. Po przesłuchaniu pani kilku piosenek, zgadzam się w stu procentach. Proponuję pani mały układ. Ja panią wypromuję, będzie pani sławna, a w zamian za to pani odda mi małą przysługę.
- Słucha? Zrobię wszystko- zaśmiałam się, a w moim brzuchu pojawiło się miłe i kojące uczucie. 
- Niech się pani tak nie cieszy- posłał mi dziwny uśmiech i kontynuował- chodzi o jednego z członków One Direction. Liama. Będzie pani jego dziewczyną. Musi być o nich, a także o pani głośno. Będzie to także na korzyść pani. Wszystko już obmyśliłem, mamy kilka waszych zdjęć. Musicie tylko jeszcze się ujawnić- posłał mi, tym razem szczery uśmiech i wpatrywał w moją postać. Poczułam ukłucie w sercu. A co z moim ukochanym Nick'iem? A co z Harry'm? Dlaczego to musi być tak skomplikowane? Liam był jedyną osobą, której mogłam się ze wszystkiego zwierzyć, był jak mój starszy brat, którego nigdy nie miałam. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mam się z nim pocałować. Jak mam być szczęśliwa skoro cała ta sytuacja zniszczy moje życie? Czy muszę płacić, aż tak wysoką stawkę? Ten świat mnie nienawidzi. Wiem to. Spojrzałam niepewnie na Paul'a i chcąc, nie chcą pokiwałam twierdząco głową. Mężczyzna zawołał Liam'a i resztę chłopców ( jak się okazało stali za drzwiami i wszystko słyszeli ), aby wszystko dokładnie omówić. Spojrzałam błagalnie na Payne, a ten tylko posłał mi przepraszające spojrzenie. Harry- ten nawet na mnie nie spojrzał. Był zbyt zajęty swoim telefonem, nad którym ciągle przeklinał. Jego twarz była smutna. Co jeszcze będę musiała zrobić, by być tym kim chcę? Jak długo będę musiała to wszystko udawać? 
Jedyne na co mam teraz ochotę, to ucałowanie malinowych ust Nick'a i wtulenie się w jego umięśniony tors. Wyjęłam pośpiesznie telefon i wystukałam ''Sorry...But I Love You! xx'' i właśnie w tym momencie moje życie miało zmienić swój bieg. 
Mój nowy menadżer klikał coś przed chwilą w swoim komputerze, a po chwili dodał, 
- Od teraz jesteście oficjalnie parą- puścił mi oczko i znów skierował się w stronę komputera- mam do Ciebie prośbę. Zaśpiewaj coś.- tak też się stało. Udaliśmy się do specjalnego pomieszczenia, gdzie dostałam słuchawki i mikrofon. Dałam im podkład i pochłonęłam się w robieniu tego, co kocham najbardziej. 
Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i nie świadomie nacisnęłam czerwoną słuchawkę. 
Urządzenie dzwoniło jeszcze kilka razy, ale ja za każdym je odrzucałam. Starałam się zaśpiewać jak najlepiej- to było dla mnie najważniejsze. 
Po skończonym 'nagraniu' wyszłam i czym prędzej odtworzyłam pocztę... Nagrał się na niej...
Moja twarz... Wszystko to...
__________________________________________________________________
Hej! :)
Najmocniej Was przepraszam, że dodaje dopiero teraz:(
Jestem tak zabiegana przez ten koniec roku, a moja wychowawczyni ciągle coś wymyśla...
Mało kiedy w ogóle wchodzę na lapka:(
Postaram się WSZYSTKO nadrobić w najbliższym czasie ! :)
Dziękuję wam za tyle komentarzy<3
Jak zwykle

15 komentarzy- NOWY ROZDZIAŁ <3

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 8 ;)

PROSZĘ KOMENTUJCIE!!! ♥ ♥ ♥ 
_______________________________________________


Noc się skończyła.
Powinniśmy powiedzieć ,,do widzenia'', 
Jednak kontynuujemy, 
Kiedy odeszli wszyscy

Patrzeliśmy po sobie zdezorientowani. Harry, widząc nagłówek spiorunował mnie wzrokiem, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę w co się pakuję. Mam chłopaka, a zdradzam go z najsławniejszym nastolatkiem w Wielkiej Brytanii. Może i to w moim stylu. Fakt kocham skandale, dobrze się bawić, ale nie chcę aby to zagroziło mojemu życiu miłosnemu. Nie zgadzam się, aby przez taką głupią gazetę mój związek się rozpadł. 
- Możesz mi to wytłumaczyć?!- spojrzał na mnie z pretensjami Nick. Nie wiedziałam co powiedzieć. Odebrał mi mowę. Chciałabym móc mu to wszystko wyjaśnić, powiedzieć, że to nie prawda... Ale nie mogłam. Coś mnie blokowało, a raczej ktoś. Osoba siedząca po drugiej stronie kanapy- Styles. Nie potrafiłam spojrzeć Nick'owi prosto w oczy i powiedzieć, że nic się nie stało. Miałam nadzieję, że ten dupek coś wymyśli, bo inaczej nie dam mu żyć. 
- Tutaj nie ma nic do tłumaczenia- zaczął spokojnie, jak gdyby nigdy nic- zrobiono nam zdjęcie, gdy spędzaliśmy miło czas. Jako przyjaciele- spojrzał na mnie i sztucznie się uśmiechnął. Nienawidzę go. Sposób w jaki to wszystko mówił, tak lekko. Dlaczego spojrzał na mnie i się uśmiechnął? Jak można być tak podłym  i okłamywać wszystkich? Jedyne o czym teraz marzyłam to powrót do domu. Nie mam ochoty patrzeć na jego wykrzywioną twarz i przereklamowane dołeczki w policzkach. 
- Taaa- westchnęłam cicho i także sztucznie się uśmiechnęłam- tylko przyjaciele- sama sobie się dziwię, że to powiedziałam. Musiałam. To mój obowiązek. Jest to jedyne wyjście by uratować mój związek-kłamstwo. 
- A więc zdjęcie, gdzie się całujecie i artykuł o tym, że słynny Harry Styles zdradza Swift z tajemniczą brunetką to kłamstwo i przeróbka?- myślałam, że to koniec. Tam było zdjęcie. Moje i jego. Nasz pocałunek. Zastanawia mnie jedno. Skąd oni wzięli to zdjęcie? Czy mają prawo, aby nas fotografować?
- Tak to kłamstwo- z zamyślenia wyrwał mnie głos Kędzierzawego- nigdy bym jej nie pocałował. A ty Zayn pamiętasz jak przerobili twoje zdjęcie i Miley Cyrus? Też to tylko plotka- puścił tylko oczko i gdzieś wyszedł. Przez moje ciało przeszło coś dziwnego. Coś czego nigdy wcześniej nie czułam. Żal? Rozczarowanie? Zdecydowanie tak. Potraktował mnie jak zabawkę. Jak gdyby to wszystko dla niego nic nie znaczyło. Postanowiłam zapomnieć. 
- Nick...- wyszeptałam mu do ucha- przykro mi...to nie moja wina.
- Ok- musnął delikatnie moje usta, a następnie się oderwał i spojrzał prosto w oczy- a co ty na to, by iść na plażę?
- Bardzo chętnie- cmoknęłam go w policzek i udałam się do pokoju, aby się przebrać. Wybrałam fioletowy strój, dwuczęściowy. Na to narzuciłam szorty i koronkową bluzkę. Nie miałam ochoty patrzeć na siebie w lustrze. Brzydziłam się sobą i swoim ciałem. Jak mogłam być tak głupia i dać się ponieść emocją. A co jeśli nie będę w stanie ukrywać tego przed nim wystarczająco długo? Co jeśli się wygadam? Zbyt dużo pytań krążyło w mojej głowie, a zbyt mało odpowiedzi. Przejechałam jeszcze tylko błyszczykiem po swoich ustach, które kiedyś były całowane przez Niego. Otrząsnęłam się i ostatni raz podciągnęłam osuwające się z bioder spodenki. 
- To jak idziemy?- usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos. Musnął moją szyję, a ja mimowolnie odchyliłam ją, pozwalając mu na dalsze pieszczoty. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Odsunęłam się i złapałam za jego lekko spoconą dłoń. 

- Prowadź- zaśmiałam się. W zasadzie sama dobrze wiedziałam, gdzie jest plaża, ale chciałam by to on mnie zaprowadził. Dzięki niemu czułam się bezpieczna. Wiem, że mogę mu się cała oddać. Szliśmy mając splecione dłonie i rozmawialiśmy. Może i byłam obecna, może i odpowiadałam, ale tak naprawdę nie mam pojęcia o czym była ta rozmowa. Przypominałam sobie wszystko z zeszłej nocy. To jak podjechaliśmy, jego samochodem, właśnie tutaj. Jak świetnie bawiliśmy się w wodzie. Nick nie jest taki jak Harry. On przestrzega zasad i zawsze musi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Nie wyobrażam sobie wyzywać go, a po chwili świetnie się bawić. Nigdy nie posunąłby się do nocowania na starym przystanku, tak samo jak nie niósłby mnie przez całą drogę, bo ja tak chciałam. Z nim było inaczej. Może i ulegałam jego pocałunkom, kochałam jego dotyk...ale to nie było to samo. Brakuje mi tego jak zwracam się do Stylesa i tego  jego zachrypniętego głosu.  Spojrzałam na ciemne okulary chłopaka i otarłam łzę, która spływała mi po policzku. Czy to możliwe, abym się wzruszyła? Nie poznaję siebie. Nie zwracam tak szczególnej uwagi na to jak się ubieram, nie nakładam pudru przed wyjściem...a o szpilkach już nie wspomnę. Co ten chłopak ze mną wyrabia? Gdzie moja pewność siebie i chamstwo wobec innych? Źle się czuję w 'nowej' skórze. 
- Siadaj- wskazał na białe leżaki, które najwidoczniej wynajął. ,,No tak''- przeszło mi przez myśl, zapomnijmy o kocyku. Uśmiechnęłam się delikatnie i zdjęłam zbędne części garderoby. 
- Idziemy?- chłopak wskazał ręką na spokojną wodę, rozlewającą się na ogromnej powierzchni. Złapałam jego dłoń i powolnym krokiem udaliśmy się na brzeg. 
- Jess- objął mnie w talii, a następnie uniósł w górę- jesteś całym moim światem, kocham Cię- musnął moje usta, a gdy to robił poczułam blask fleszy w oczach. 
- Co do cholery?!- chłopak był wyraźnie wkurzony, a ja tylko objęłam go i delikatnie musnęłam jego usta. Starałam się go uspokoić, ale jemu wyraźnie to nie pasowało. Był spięty i nie obecny.
- Kochanie- spojrzałam na niego przez ciemne szkła i ponownie musnęłam jego wysuszone wargi- nie przejmuj się. Pewnie chodzi o dzisiejszą gazetę, jesteśmy popularni- próbowałam zażartować, ale ten mnie nie słuchał.- nie denerwuj się.
- Pod jednym warunkiem- spojrzał na mnie- spójrz mi w oczy i przysięgnij, że ciebie i Harry'ego nic nie łączy- to było jak cios poniżej pasa. Wyczuwał moje napięcie i zdenerwowanie. Czy on naprawdę musi mnie tak dobrze znać? Odwróciłam wzrok. Na szczęście chyba tego nie zauważył przez okulary. Postanowiłam, że na czas 'wyznania' zamknę oczy. To zmienia postać rzeczy...prawda?
- Mnie i Stylesa nic nie łączy- uśmiechnęłam się delikatnie- przysięgam- po tych słowach, wszystko działo się szybko. Odetchnęłam z ulgą, gdy powiedział, że już nie będziemy do tego wracać. Cieszyłam się, że mam to za sobą. Spędziliśmy jeszcze sporo czasu w wodzie, a resztę na leżakach. Późnym wieczorem postanowiliśmy wracać do hotelu. Przez cały ten czas nie mieliśmy kontaktu z chłopakami. Tak jakby ich nie było. Z jednej strony cieszyłam się, bo mogliśmy spędzić czas tylko ze sobą, a z drugiej brakowało mi ich. Tych 'śmiesznych' żartów i ich sposobu bycia. 

30.05.2013
Poniedziałek
Czwarta rano

- Czy możesz się pośpieszyć?!- usłyszałam zachrypnięty głos zza drzwi.
- No niech pomyślę...- po chwili dodałam- NIE!- usłyszałam tylko głośne trzaśnięcie w drzwi i kroki, które najwidoczniej należały do kędzierzawego. 
Nie miałam zamiaru dłużej siedzieć w tej przeklętej łazience, więc ubrałam jeszcze tylko jeansy i niebieską koszulę bez rękawów. Włosy miałam już idealnie ułożone, więc śmiało mogłam wyjść. Zrobiłam to jak najciszej, aby chłopak się nie zorientował. Schowałam jeszcze tylko kosmetyczkę do walizki i pobiegłam po Nick'a aby pomógł mi ją zapiąć. Skakałam po niej tak długo, aż w końcu się zapięła. Musiałam jednak zrezygnować z sandałków i ubrać pełne buty, aby wszystko mogło się dopiąć. Narzuciłam jeszcze na siebie kamizelkę z koronki, która dodawała uroku zestawowi. Spojrzałam w lustro i lekko się uśmiechnęłam. Wyglądałam idealnie. Złapałam za wysunięty uchwyt walizki i wyszłam z pokoju. Z pomocą chłopaka- Nick'a dotarłam na parter i zapakowałam walizkę do taksówki. Pożegnałam się z nim namiętnie. Nie potrafiłam się pogodzić z tym, że znów się rozdzielamy. A co jeśli ponownie ulegnę pokusie bruneta? Nie chcę by ten związek się kończył... 
Łzy spływały kolejno po moim policzku, na szczęście nie miałam na sobie tuszu. 
- Kocham Cię- wyszeptałam ostatni raz i musnęłam jego usta. Siedziałam obok Niall'a i patrzyłam jak oddalamy się od mojego ukochanego. Te kilka dni razem to stanowczo za mało. Chociaż z drugiej strony cieszyłam się, że nie muszę go dłużej okłamywać. Spojrzałam na Liama, który siedział po drugiej stronie pojazdu i tkwił w zamyśleniu. 
- Ei, zakochańcu!- zaśmiałam się szturchając go ręką. Musiałam się nieźle wysilić by zwrócić na niego swoją uwagę. Widząc jego twarz zauważyłam, że jego oczy są zaszklone. Poprosiłam dyskretnie Irlandczyka, aby zamienił się ze mną miejscami. Śmiesznie to musiało wyglądać, ale się udało. Siedząc już po środku odwróciłam się w stronę Liama i złapałam jego dłoń. 
- Posłuchaj- starałam się mówić szeptem, tak aby nikt nie usłyszał- mi możesz powiedzieć wszystko. Jeśli coś Ci leży na sercu, mów teraz.- spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam. Widziałam jak bije się z własnymi myślami, aż w końcu nadszedł cud. W końcu coś powiedział. 
- Trudno mi o tym mówić, ale najwyższa pora. Jessica. Co ja mam zrobić? Danielle ciągle mnie unika... Nie wiem co jej zrobiłem, ale mam wrażenie, że to wszystko się psuje... 
- Liaś- przytuliłam go najmocniej, jak potrafiłam w tym momencie i sytuacji- wiem, że się kochacie. Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Jesteście razem idealni. Nie możesz tego schrzanić- spojrzałam na niego i ponownie się uśmiechnęłam. Widziałam, jak jego kąciki ust powoli się unoszą. Przytulił mnie i ucałował w czoło. 
- Dziękuję- odparł ściszonym głosem- jesteś wspaniałą przyjaciółką.- coś we mnie drgnęło. Po raz pierwszy ktoś nazwał mnie przyjaciółką. Nie powiedziałam już nic, byłam w zbyt wielkim szoku. zabrałam tylko chłopakowi jedną słuchawkę i kołysałam się razem z nim w rytm muzyki. Nie trwało długo, a byliśmy na lotnisku. Odprawa przeszła szybko i sprawnie. Liam nie odstępował mnie na krok. Świetnie się razem bawiliśmy. W samolocie brakło nam energii na dalsze wygłupy. Widziałam jak Kędzierzawy głupek mnie obserwuje. Starałam się na to nie zwracać uwagi, a jego unikać- średnio mi to wychodziło, ale dawałam radę. 
- Mogę? - wskazałam na kolana szatyna, ten tylko klasnął dłońmi na znak, że się zgadza. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudził mnie Zayn, który ciągle mnie szturchał łokciem. 
- Czego?!- oburzyłam się. Nienawidzę, gdy ktoś mnie budzi, a szczególnie, gdy tak dobrze mi się śpi. 
- Zobacz jak słodko razem wyglądacie- wręczył mi zdjęcie, na którym śpię na kolanach chłopaka. 
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Naprawdę śmiesznie to wyglądało. I pomyśleć, że tak dobrze mi się spało. 
- Wrzuć na twittera!- krzyknął Tomlinson, który nagle się przebudził. Niestety tak też się stało. Bałam się konsekwencji. Tak jakby mało osób interesowało się moją osobą. Kilka tygodni wcześniej skakałabym z radości, że jest wokół mnie głośno. A dziś? Jestem zła i wściekła. Ciągle jest coś, co próbuje zepsuć mój związek. Pierw akcja z gazetą, potem wydarzenie na plaży no i teraz jeszcze to zdjęcie. Muszę koniecznie wymyślić coś, aby usprawiedliwić się Nickowi. Ale co? Nie miałam pojęcia. Ziewnęłam głośno, a w tym samym czasie miły, damski głos poprosił o zapięcie pasów. Tak też wszyscy zrobiliśmy. 
- Nienawidzę lądować- wyszeptałam, a raczej wysyczałam przez zęby, gdy samolot schodził z wysokości. 
- Nie bój się- poczułam jak dość duża dłoń łapie moją i powolnym ruchem splata nasze palce- będzie dobrze.- uśmiechnęłam się w stronę chłopaka i mocniej ścisnęłam jego dłoń. Po chwili usłyszałam ponownie miły głos kobiety, który komunikował nas o wylądowaniu. Odetchnęłam głośno i chciałam uwolnić uścisk, ale chłopak na to nie pozwalał. W końcu dał za wygraną i z samolotu wyszliśmy osobno. Jak zwykle było mnóstwo fanek chłopaków, z którymi chętnie się witałam, a z niektórymi nawet rozmawiałam. Były naprawdę miłe i uprzejme. Zazdroszczę chłopakom sławy. 
Po wejściu do czarnego vana, wszyscy się rozłożyli. Pech chciał, że siedziałam na wprost Stylesa. Nasz wzrok spotkał się nie raz. Za każdym razem wpatrywaliśmy się w siebie, dłużej niż powinniśmy, a następnie nasze usta wykrzywiały się w uśmiech. Poczułam wibrację w kieszeni. Spojrzałam i ujrzałam nadawcę ,,Mop''. Zastanawia mnie dlaczego do mnie pisze, skoro możemy rozmawiać? Ze strachem kliknęłam otwórz, a czytając wiadomość nie mogłam uwierzyć, że pisała to ta sama osoba, która siedzi na przeciwko. 
,,Kocham patrzeć na twój uśmiech. Co powiesz na spotkanie dziś wieczorem, u mnie w mieszkaniu?''- te słowa chodziły w mojej głowie przez długi czas. Po co chce się ze mną spotkać? Dlaczego jest taki wobec mnie? Na początku mnie nienawidził, potem coś się zmieniło, ale wróciło do normy. Kim ja dla niego jestem? Bałam się mu odpisać, ale też nie potrafiłam odmówić. Mimowolnie wysłałam sms-a z potwierdzeniem mojego przybycia. Ten tylko zagryzł wargi i szyderczo się uśmiechnął. 
- Jesteśmy na miejscu- oświadczył Liam.
- A może zawieziecie mnie do domu?- zaśmiałam się. Lubiłam spędzać z nimi czas, ale też musiałam znaleźć jakiś sposób, aby wymknąć się z Harry'm. Na moje szczęście zgodzili się. Po chwili znajdowałam się pod swoim podjazdem. Pożegnałam się z każdym z nich całusem w policzek, a Styles zgłosił się na ochotnika, aby pomóc mi z bagażem. Wszyscy dziwnie po sobie spojrzeli, ale nikt nic nie powiedział. 
- Czekaj tutaj o zmroku- cmoknął mnie w policzek i wsiadł do samochodu. Pomachałam im ostatni raz i weszłam do domu. Pachniało tutaj jak zwykle- sztucznością i nowością. Rodziców nie było w domu, a ja byłam potwornie zmęczona. Położyłam się na kanapie i włączyłam kanał muzyczny. Przez długi czas słuchałam muzyki, potem zamówiłam pizzę. Zajadając się ostatni raz poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam i ujrzałam połączenie od Liam'a. Pośpiesznie odebrałam... Głos chłopaka nie brzmiał jak zwykle...był taki...

Dzięki niemu oddychasz, 
to on dodaje ci otuchy. 
Ale to przez niego będziesz najbardziej cierpieć.

___________________________________________________________________
Hej! 
Bardzo was przepraszam, że dopiero teraz dodałam ten rozdział- ale za to jest dłuższy!
Nie mam na nic czasu, chociaż siedzę w domu.xd 
Co sądzicie o tym rozdziale? 
Troszkę się porobiło, czy raczej nie? ;D 
Możecie się spodziewać więcej...dużo więcej:) 
Jakieś propozycje co miałoby się wydarzyć w NN ? ^^
Jak zwykle
15 KOMENTARZ= NOWY ROZDZIAŁ! ♥

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 7 ;)

Jest taka osoba, wydarzenie, miejsce. 
Coś czego nigdy nie zapomnisz. 
Bo wiążesz z Tym najlepsze i najgorsze wspomnienia.



Czy będzie chciał mnie zabić? Nagle, jakby blask fleszy oślepił moją twarz.
- Kurwa- te słowa były raczej kierowane do niego, niż do mnie- a to wszystko twoja wina- teraz wyraźnie skierował się w moją stronę i wysyczał przez zęby, aby nic budzić podejrzeń wśród fotografów.
- A myślisz, że co? Że się cieszę, że mam zrobione zdjęcie z takim pedałem jak ty?!- byłam wyraźnie poddenerwowana. Wybiegłam z wody, zabrałam swoje ubrania i odeszłam. Nikt nie będzie się do mnie w ten sposób odzywać, a już na pewno nie taki Debil jak on. ,,Gdzie ja Kurwa jestem?''-pytałam sama siebie w myślach. Telefon zostawiłam w pokoju, adresu też nie znałam, aby zapytać kogoś o drogę. Nagle usłyszałam jadący samochód prosto za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Jego samochód. Wyprzedził mnie i otworzył okno.
- Wsiądziesz?- zapytał Kędzierzawy z nutką w głosie mówiącą ,,I tak nie masz szans, musisz wsiąść. Widzisz? Wygrałem!''
- Nie- odparłam gniewnym głosem- pocałuj się w dupę- wystawiłam mu język- sama sobie poradzę- nie czekałam już na jego odpowiedź tylko przyśpieszyłam tępa. Za sobą usłyszałam tylko głos zatrzaskiwanych drzwi. Kiedy już byłam spory kawałek od miejsca spotkania zwolniłam. Okazało się to wielkim błędem.
- Gdzie idziesz?- możecie się domyślać kto szedł za mną. Harry.
- Tam gdzie mi się będzie podobać- nie odwróciłam się tylko szłam dumnie z głową w górze- nie mam zamiaru wracać z takim dupkiem jak ty, więc lepiej sobie idź.
- Nie- to było jedyne co usłyszałam w jego odpowiedzi. Potem już się nie odzywał. Szliśmy w ciszy. Skręcałam w różne ścieżki, drogi. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się w lesie.
- I co zadowolona?- zapytał prychając- zgubiliśmy się- rozłożył ręce na wznak, że nie ma pojęcia gdzie iść. Miałam go gdzieś. Bardziej martwiłam się o siebie. O to jak będę wyglądać chodząc cały dzień w tych samych ciuchach. A najbardziej martwiło mnie, a raczej wkurwiało to, że jestem skazana na Niego.
- Tak zadowolona- posłałam mu sarkastyczny uśmiech, ale zaraz dodałam swoje kilka słów- ale byłoby dużo przyjemniej, gdyby Ciebie tutaj nie było- odwróciłam się na pięcie i podążyłam w głąb lasu.
- Zwariowałaś- krzyknął łapiąc mnie za nadgarstek,
- Co Cię kurwa obchodzi co ja będę robić?- spiorunowałam go wzrokiem, ale ten nie odpuszczał. W końcu przerzucił mnie przez ramię i szedł drogą.
- Puść mnie- krzyknęłam. Chłopak zrobił tak jak kazałam- albo wiesz...- udałam zamyślenie- noś mnie.
- No chyba sobie żartujesz- spojrzał na mnie z pogardą i odszedł. Na wznak protestu usiadłam na brzegu jezdni i bawiłam się trawą. Nie chciałam odpuścić. W pewnym sensie zależało mi na tym by zwrócił na mnie swoją uwagę. Jakaś tajemnicza moc mnie do niego ciągnęła. Czas spędzony z nim nie był wcale taki okropny. A moment, gdy wpatrywał się w moje czekoladowe tęczówki, opierając swoje czoło o moje...był taki wyjątkowy. Czułam się jakby cały świat kręcił się w okół nas, ale gdy tylko przypomniałam sobie jaki jest wredny i okropny wobec mnie zaraz mi przeszło. Za wszelką cenę chcę mu pokazać co stracił. Jak wiele jestem warta.
- Idziesz to czy nie?- odwrócił się kilka set metrów dalej, ale gdy zorientował się, że nadal siedzę w tym samym miejscu pokornie po mnie wracał. Gdy stał już nade mną westchnął głośno- Czy księżniczka bogatego tatusia zechce pójść o własnych nóżkach, czy trzeba ją nosić?
- Hmm...no niech się zastanowię- udałam zamyślenie- noś mnie- wystawiłam ręce i czekałam aż mnie weźmie. Po chwili znajdowałam się w jego objęciach. Trzymał mnie mocno, ale nie krzywdząc mojego idealnego ciała.
- Jesteś okropna, wiesz?- spojrzał i się zaśmiał.
- Wiem- posłałam mu promienny uśmiech, a następnie znów się zaśmiałam. Szliśmy tak już dość długi czas, a z każdą chwilą niebo stawało się ciemniejsze. Nie musieliśmy czekać długo na duże krople deszczu spadające na nasze ciała.
- Hahah- zaczęłam sie głośno śmiać- wymachując przy tym nogami.
- Jesteś posrana- Styles wystawił mi język i uparcie nadal niósł. Widziałam zmęczenie na jego twarzy, ale nie chciałam mu odstąpić. Chciałam go w pewien sposób wypróbować. Zobaczyć jak potrafi się dla mnie poświęcić, sprawdzić czy mu na mnie zależy.
- Dobra, możesz mnie puścić- może i jestem okropna, ale już nie potrafiłam dłużej patrzeć na jego zmęczony wyraz twarzy. Po krótkiej chwili stanął i położył mnie na drogę.
- Chodź- krzyknęłam. Zaczęłam biec, a on mnie gonił.
Wszystko wyglądało jak scena z romantycznego filmu, w którym właśnie padał deszcz. Gdy mnie dogonił oplótł mnie w biodrach i zaczęliśmy się kręcić. Nie potrafiłam opanować śmiechu. Czułam się jak małe dziecko. Dziecko, które jest najszczęśliwsze na świecie.
- Boję się- wyszeptałam, gdy rozległ się głośny huk. Od najmłodszych lat przeraźliwie boję się burzy. Chłopak o dziwo mnie objął i wyszeptał.
- Ty? Dziewczyna, która niczego się nie boi? Ta która rządzi wszystkimi boi się burzy? Uważaj bo nie uwierzę.- czułam jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. 
Wplótł swoje dłonie w moje włosy i delikatnie ucałował moje czoło.
- A jednak- odpowiedziałam zrezygnowana- boję się.
- Chodź- podał mi rękę i zaczął biec przed siebie- musimy znaleźć jakieś schronienie, nie patrz się na mnie jak na wariata.
Po długiej i męczącej drodze jedyne co znaleźliśmy to przystanek autobusowy. Styles pociągnął mnie i usadowił obok siebie. Byłam tak wyczerpana, że nie miałam ochoty na nic.
- Jessica- zaczął nie śmiało- jesteś najdziwniejszą dziewczyną jaką znam.- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Dlaczego?
- No bo...niby mnie nienawidzisz, ale jak przychodzi co do czego to się ze mną świetnie bawisz, prosisz abym nosił Cię na rękach. W co ty ze mną pogrywasz?- spojrzał na mnie z lekkim smutkiem, a może zastanowieniem? Szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym. Nigdy nie pomyślałabym, że on, głupi, rozpuszczony bachor może w ten sposób myśleć, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Siedziałam tak zszokowana i zagięta. Czułam się w pewnym sensie upokorzona. Wypominał mi wszystko co robię. Nienawidzę go.
- Tak Styles. Nienawidzę Cię. Ale lubię patrzeć, gdy się starasz.- nie chciałam patrzeć w jego oczy, w których tak łatwo się zatapiałam- Jeśli chcesz mogę odejść. Poradzę sobie sama. Jakoś.- już miałam wstawać, gdy ten pociągnął mnie do siebie.
 Posadził mnie na swoich kolanach i bez słowa zaczął całować moją szyję. Po chwili i ja usiadłam na nim okrakiem i delikatnie muskałam jego usta. Czułam się podle, gdyż wiedziałam, że i ja i on mamy swoich partnerów. Jednak żadne z nas nie rezygnowało. Nasze pocałunki były z każdym muśnięciem głębsze a nasze języki toczyły wojnę wszechświata. Moje dłonie jeździły po całym jego ciele, on także nie był mi dłużny. Pieścił moje ciało, tak jak jeszcze nigdy nikt. 
- Harry- wyszeptałam mu do ucha- To co robimy jest podłe.
- Wiem- odpowiedział nie przestając mnie całować- Ale nic nie poradzę, że nie potrafię się Tobie oprzeć...
Wszystko działo się zbyt szybko. Nie potrafiłam opanować swoich emocji, ale też nie miałam sił by cokolwiek więcej mówić. Po dłuższym czasie usiadłam obok Mopa, a moją głowę oparłam na jego doskonałym ramieniu. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

29.05.2013
Niedziela

- Hej Kotku- poczułam na swojej szyi ciepły oddech. Otworzyłam oczy i dopiero teraz zorientowałam się, że oboje znajdujemy się nadal na tym samym przystanku co zeszłej nocy. Przeciągnęłam się i spojrzałam na niego.- za dziesięć minut jedzie autobus. Dostaniemy się do centrum, a następnie wrócimy po samochód.- wstał i ubrał swoją bluzę, która wcześniej byłam okryta. Pomimo słów, które wypowiedział na przywitanie, zachowywał się obojętnie. Ignorował mnie. Czułam jak z każdą chwilą napięcie między nami narasta. Żadne z nas nie miało pojęcia jak się zachować. Moje oczy były zaszklone. Przez niego moje ciało drżało, a myśli były zajęte. Nie lubiłam myśleć. Szczególnie o czymś co zrobiłam źle. Jak ja teraz będę w stanie pokazać się Nick'owi? On robił wszystko by być ze mną, by jakoś odbudować ten związek. A ja? Ja zniszczyłam to wszystko przez jeden głupi wybryk z tym frajerem. Nie wiem co mną kierowało...dlaczego dałam ponieść się chwili? Wiecie jak to jest, gdy zakochujecie się w kimś z kim być nie możecie? Gdy ta osoba wykorzystuje was tylko po to by się zabawić a następnie porzucić? Nie? A ja tak się własnie teraz czuję. Bezbronna, wykorzystana i oszukana. Zastanawia mnie tylko dlaczego on to zrobił? Po to by udowodnić mi, że może mieć każdą? Czy może po to by sprowadzić mnie na samo dno i pokazać kto tu rządzi? Z każdą chwilą czułam się gorzej i gorzej. A co jeśli Nick się dowie? Nie chcę go stracić. Dzięki niemu poznałam miłość. To on mnie wspierał i to on przy mnie jest każdego dnia...Ale to nie on uchronił mnie przed burzą, ani nie niósł przez pół miasta, bo ja tak chciałam. Na wspomnienia o wczorajszym dniu moje kąciki ust lekko uniosły się ku górze, a oczy rozjaśniały. Starałam ukryć się swoje zmiany nastroju, nie było to trudne, gdyż Styles nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Po przyjeździe autobusu weszliśmy i każde z nas stanęło po jego różnych stronach. Dziwne prawda? Wczoraj nie potrafiliśmy przestać okazywać sobie uczuć, pożądania a dziś obijamy się szerokim łukiem. 
- Jessica- usłyszałam za sobą- zaraz wychodzimy- był to nie kto inny jak Harry. Stał za mną jak kołek i wpatrywał się w jadące samochody. Musiał przejść cały autobus, by się do mnie przedostać. To takie kochane. Co ja do cholery gadam?! To jest podłe, to co on wyprawia jest ciosem poniżej pasa. Nie mogę tak dalej, nie mogę żyć z nim w jednym pokoju. Nie mogę widywać go każdego ranka. Po prostu nie mogę, nie jestem w stanie tego znieść. 
-Ok- rzuciłam tylko oschle i starałam nie patrzeć się w jego stronę. Po zatrzymaniu się autokaru na przystanku wybiegliśmy szybko z niego i szliśmy uliczkami, które jak na to miasto były mało ruchliwe. Widziałam jak Styles kieruje się do małego butiku.
-Chodź- rozkazał mi. Wszedł pośpiesznie przede mną. Podał mi kilka ubrań oraz okulary przeciw słoneczne.
-Żartujesz sobie, prawda?- spojrzałam na niego ze złością w oczach- nie ubiorę tego!
- Posłuchaj. Nie obchodzi mnie to czy ty tego chcesz czy nie. Nie chcę mieć problemów przez Ciebie. Idź to ubierz a ja zapłacę.
- Nienawidzę Cię, debilu- wyszeptałam pod nosem i udałam się do kabiny. Z wielkim grymasem wyszłam z niej i nałożyłam na nos ciemne okulary przeciw słoneczne. Była to jedyna rzecz z tego wszystkiego, która spodobała mi się w tym jego wyrafinowanym 'zestawem'.
- Dobra idziemy- rzucił tylko pośpiesznie i wyszedł ze sklepu. Zaraz po nim wyszłam ja. Oboje szliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie. Nie miałam zamiaru rozmawiać z nim przez najbliższe dni. Za bardzo mnie wkurzał. Traktował mnie jak zabawkę. 
- Dotarliśmy- otworzył samochód i wsiadł do samochodu. ''Cham''- pomyślałam. Mógłby łaskawie otworzyć mi chociaż drzwi, ale nie no bo po co...
- Posłuchaj- zaczął odpalając auto- myślę, że...no wiesz. Trudno mi o tym teraz mówić, ale powinniśmy zapomnieć. Zapomnieć o tym co między nami było- spojrzał na mnie ze łzami w oczach i wrócił do kierowania pojazdem.
- Harry- powiedziałam zaciskając coraz mocniej usta, tak aby nie wybuchnąć płaczem- podaj mi adres hotelu, w który się zatrzymaliśmy. 
- Po co Ci?- był lekko, a nawet bardzo zdezorientowany.
- Bo potrzebuje. To dasz czy nie?- chłopak wyjął jakąś małą kartkę i napisał na niej adres ołówkiem, który ledwo co był widoczny. 
- A teraz się zatrzymaj- rozkazałam. Niestety tego nie zrobił. Nie odezwał się do mnie słowem, tylko jechał przed siebie. Moje zdenerwowanie było ponad wszystko, w końcu gdy nadarzyła się okazja, bo staliśmy na światłach, wyszłam z jego wozu i pobiegłam łapać taksówkę. Nie było to zbyt trudne, bo miałam w tym nie małą wprawę. Razem z Anabel kochałyśmy je łapać, aby przemieszczać się pomiędzy centrami handlowymi. Tym razem poszło nawet łatwiej niż zwykle. Zadowolona z tego, że pozbyłam się tego chłopaka w taksówce  zdjęłam okropne nakrycie głowy i ten dziecięcy sweterek. Zostałam tylko z szarych spodniach i koszuli w kratkę. Po przyjeździe do hotelu zapłaciłam kierowcy ostatnimi pieniędzmi jakie posiadałam i udałam się do hotelu. Styles już dawno tam było. No cóż nie byłam pierwsza...płakać nie będę. 
- Cześć- rzuciłam wchodząc do pokoju chłopaków. Na sam widok Harry'ego mi się rzygać. Na szczęście miałam przy swoim boku Nick'a. Choć... nie wiem czy będę w stanie zachowywać się tak , jakby nic się nie stało. Przecież go zdradziłam. Nie jestem taką dobrą aktorką jak ten Gnojek. 
Musnęłam ponownie usta chłopaka i udałam się do swojego pokoju, aby się przebrać. Wróciłam po kilkunastu minutach do chłopaków, gdzie panował potworny harmider. 
- Ogarnijcie się- krzyknęłam, jednocześnie klaskając w dłonie. 
- A wy?- spojrzał na mnie i na Kędzierzawego podejrzliwie Tomlinson- gdzie byliście wczoraj całą noc?- jego pytanie mnie zaskoczyło. Wiedziałam, że będą zadawali mnóstwo pytań, ale nie sądziłam, że to będzie dla mnie takie trudne. Nie potrafiłam wydusić z siebie najmniejszego, najbłahszego słowa. Ja, królowa szkoły, nie potrafię odpowiedzieć temu prostakowi. 
- Burza nas złapała i musieliśmy zostać w samochodzie- oznajmił spokojnie Styles. Jak on może tak kłamać? Swoich przyjaciół, jedyne osoby, którym może zaufać oszukuje na każdym kroku. Spiorunowałam go tylko wzrokiem i wróciłam do słuchania rozmowy chłopców. 
- Idę do recepcji po gazety- rzucił Liam. Po chwili wpadł do pokoju z kilkoma egzemplarzami wręczając je nam...Patrzeliśmy po sobie wszyscy zdezorientowani....
_________________________________________________________________
Hej!
Sorka, że dopiero teraz.... 
Nie miałam zbytnio czasu. xd 
Widzę,  że coraz trudniej zdobyć u Was te 20 Komentarzy:( 
Słuchajcie...jest 51 obserwatorów, więc to nie jest wcale tak dużo, bo za ledwie połowa!
Ale niech będzie.
15 Komentarzy= Nowy Rozdział


czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 6 ;)


Dostałam wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłam
Żyję w śnie
Tak, wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłam


Z wielkim strachem otworzyłam wiadomość. Moje serce z każdą sekundą biło coraz szybciej, i szybciej. 
Każde słowo było dla mnie w tym momencie zagadką, nie potrafiłam skupić się na kilku zwykłych słowach. W końcu zamrugałam oczami, spojrzałam przed siebie i wróciłam na ziemię. 
,, Hej;* Kochana co robisz? Tęsknimy za tobą;( Wpadnij do nas! I weź pidżamkę! Lou.xx'' Zaśmiałam się pod nosem. Byłam tym lekko zszokowana, nie miałam zbyt specjalnie dobrych kontaktów z brunetem, ale ten jednak napisał. Uznałam, iż udanie się do piątki zwariowanych chłopaków będzie lepszym wyborem niż spędzenie nocy samotnie, w ogromnym domu. Wstałam z łóżka i wyjęłam większą czarną torebkę. Włożyłam do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, no i oczywiście kilka ubrań na zmianę. Zapięłam część garderoby i odłożyłam ją na łóżko. Podeszłam do szafy i wybrałam kolejno miętową bluzkę, jeansy i czarną ramoneskę. Do tego ubrałam miętowe Conversy i zbiegłam czym prędzej po schodach. Wzięłam leżące na wyspie kluczyki i wyszłam z domu. 

Po zakluczeniu drzwi sprawdziłam kilka razy czy na pewno jest wszystko w porządku i skierowałam się do mojego Jaguara. 
Już po nie długim czasie stałam pod drzwiami willi i czekałam, aż ktoś będzie tak łaskawy i otworzy mi drzwi. W końcu zjawił się w nich Liam. Przywitałam go groźnym spojrzeniem, a następnie się roześmiałam. 
- Hej- powiedział lekko oszołomiony- wejdź- wskazał gestem ręki na ogromny salon, gdzie na kanapie siedziało czterech chłopaków zajadających się pizzą. 
- Poczęstujesz się?- odparł Mulat z pełną buzią.
- Matka Cię nie nauczyła kultury?- spiorunowałam go wzrokiem i usiadłam obok innych torbę zostawiając w przejściu. Musiałam być wredną sobą i pokazać im kto tu rządzi. Chłopak najwidoczniej się zawstydził i nie odezwał ani słowem. Po zjedzonym posiłku postanowiliśmy pójść wykąpać się w basenie- na szczęście błyskotliwa ja wzięłam ze sobą strój! Przebrałam się szybko i wróciłam do chłopaków, Ci już chlapali się w wodzie. Początkowo bałam się 'wchodzić im w paradę', ale w końcu Niall podpłynął do mnie i wziął na ręce. Zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek. Wykonując ten gest czułam wrogi wzrok Stylesa. Muszę przyznać, że ten chłopak jest dla mnie wielką zagadką, której nie potrafię rozszyfrować. Podpłynęli do mnie wszyscy i zaczęliśmy się chlapać, niechcący wpadłam na Kędzierzawego. Niestety zatrzymałam się oczami na jego klatce piersiowej i automatycznie uniosłam je w górę, aby móc spojrzeć w jego błyskotliwe, zielone oczy. 
- I co księżniczko z bajki? Pomóc Ci?- zaśmiał się, śledząc każdy mój ruch.
- A co ja jestem? Może tobie potrzebna pomoc?- prychnęłam i czym prędzej chciałam odpłynąć, jednak ten był szybszy i przyciągnął mnie do siebie.
- Posłuchaj Kotku- mówił szeptem, dotykając delikatnie ustami mojej szyi. Przez moje ciało przeszedł dreszcz- nie wchodź mi w paradę, a wszystko będzie dobrze. Nie chcesz poznać mojego gniewu- przygryzł płatek mojego ucha i odpłynął. Stałam tam jak kołek. O co mu chodzi? Teraz wiem jak czują się inni, gdy traktuję ich z góry. ''Trudno, nie zależy mi na nim''-pomyślałam i wyszłam z basenu. Wytarłam się ręcznikiem, a następnie przebrałam. Oczywiście wszystko robiłam w innym pomieszczeniu!
Zmęczona całym dniem udałam się do pokoju, który wskazał mi Mulat. 
- Dobranoc- ujrzałam wychyloną za drzwi głowę Liama- No i kolorowych snów- zaśmiał się. Postanowiłam troszkę pomieszać, no i udowodnić coś Kędzierzawemu.
- Liam- powiedziałam delikatnym, skruszonym głosikiem- bo wiesz, ja bardzo się boję sama spać na obcym miejscu. Mógłbyś spać ze mną?- zatrzepotałam szybciutko rzęsami i czekałam na jego reakcję. Ten tylko zamknął za sobą drzwi i położył obok mnie. 
- Choć tu- otworzył ręce, tak abym mogła swobodnie wtulić się w jego umięśnione ciało. Już po chwili zasnęłam...

28.05.2013
Sobota
Wczesny ranek

- Rusz dupę!- krzyknęłam z kanapy wyczekując tego pedała. No jak można?! Wszyscy potrafili się wyrobic, a ten godzinami przesiaduje przed lustrem. I tak wygląda jak pudel i nic, nawet godzinne układanie włosów tego nie zmieni!
- Zamknij się!- usłyszałam tylko zachrypły głos dobiegający  z łazienki.
- Sam się kurwa zamknij i rusz dupę!- w mojej obronie stanął Liam, za to podziekowałam mu wzrokiem. Spędzając z nim noc wiele sie o nim dowiedziałam. Okazało się, że jego związek z Danielle to ustawka, a on sam planuje go zakończyć. Jestem ciekawa dlaczego takiej osobie jak ja zwierzał się z takich problemów. Miałam ochotę już mu coś na to powiedzieć, ale się powstrzymałam.
W końcu po długich prośbach, a raczej kłótni łaskawy pan Mop zszedł z góry i skierował sie w stronę czekającego na nas czarnego wozu. Zaśmiałam się na widok jego stroju. 

- Bardziej obcisłych spodni nie było?- szłam z nim, obserwując każdy ruch- człowieku ty chyba lustra w domu nie masz- kontynuowałam moja wypowiedź. Czułam jak zaraz wybuchnie, stąpał coraz głośniej po podłożu, a jego oddech był przyspieszony. Zwycięstwo! 
W samolocie czas minął szybko, gdyż chłopcy kręcili Video Diary, w którym postanowili mnie umieścić. Opowiedziałam tam wiele o sobie i zabłysnęłam swoją inteligencją. Po wylądowaniu na lotnisku czekał na nas Nick. Podeszłam do niego i przytuliłam, a następnie musnęłam jego usta. 
- No to co dziś robimy?!- krzyknął uradowany Lou, ciągnąc za sobą potężną walizkę. Moje ubrania nie zmieściły się w jedną i byłam zmuszona wziąć dwie. O mały włosy, a nie mogłabym wsiąść do samolotu. Chwyciłam chłopaka za rękę i udaliśmy się do hotelu, w którym mielismy wszyscy razem zamieszkać tymczasowo. Wybrałam pokój z widokiem na miasto. Rozpakowałam wszystkie swoje walizki i wyszłam na korytarz. Przechadzałam się długimi, krętymi 'ścieżkami' dokładnie śledząc każde szczegół tego budynku. W końcu dotarłam do wyjścia. Na moje nieszczęście stał tam również Styles. Tym razem był dla mnie dziwnie miły. 
- Wychodzimy na miasto, księżniczko?- spojrzał z pewną iskierką w oczach. 
- No niech się zastanowię. Iść samej  prawdopodobieństwem, że zostanę zgwałcona w ciemnej uliczce, czy iść z debilem roku 2013? Niech stracę, idę z Tobą- przewróciłam oczami i dorównałam chłopakowi kroku. 
- Chodź!- chwycił moją dłoń i podszedł do małego, zgrabnego samochodu. Wziął kluczyki od mężczyzny w czarnym garniturze i wskazał abym wsiadła. Niepewnie wykonałam jego polecenie. 
- Gdzie my tak w ogóle jedziemy?
- Na plażę, a gdzie mamy jechać?- spojrzał na mnie, jakby to co teraz powiedział było takie oczywiste. No może dla niego tak, ale nie dla mnie. 
Po kilkudziesięciu minutach podjechaliśmy na mało zaludnioną plażę. Nie było tam prawie nikogo. Chłopak wziął z tylnego siedzenia koc w czerwoną kratkę i podążył w stronę plaży. Samochód stał na skromnym parkingu usypanym z piasku, a wokół nas rozprzestrzeniała się wielka 'plaga' piasku. Fale rozbijały się o brzeg. Uwielbiałam takie klimaty. Czym prędzej pobiegłam na brzeg. Śmiałam się i uciekałam, gdy lodowata woda chciała pomoczyć mi nogi. Po dłuższej chwili zabawy wróciłam na koc, gdzie leżał Mop. 
- Zasłaniasz mi swoim grubym tyłkiem- skwitował gdy rozbierałam swoją bluzkę, aby móc się opalić.
- Sugerujesz mi, że jestem gruba?- spojrzałam na niego z pogardą w oczach.
- To mało powiedziane- pokazał mi język- wyglądasz gorzej niż pączek z marmolada!- dobra to było dziwne. Skąd on wziął takie porównanie? Czasami naprawdę się zastanawiam czy ten chłopak ma równo w głowie. Bez dłuższego zastanowienia uklęknęłam na piasku, udając że mam zamiar się opalać. Nabrałam w dłonie piasku i całą ich zawartość wysypałam na chłopaka. Ten nie mało się wkurzył i już po chwili biegaliśmy jak opętani po plaży.
- Zabiję Cię!- krzyczał za mną, a ja śmiałam się pod nosem. W końcu przegrałam. Dogonił mnie. Wziął mnie na ręce i wbiegł do wody. 
- Puszczaj!- zaczęlam się śmiać i mocno go chlapać. 
- Nienawidzę Cię- podszedł do mnie, łapiąc moje obie dłonie- słyszysz? Jesteś najgorszym co mnie mogło spotkać.- zbliżał się do mnie. Był coraz bliżej. Jego czoło dotykało mojego. Z każdą chwilą obawiałam się go coraz bardziej. Co był w stanie zrobić? Czy będzie chciał mnie zabić? Nagle...
___________________________________________________________
Hej! :)
Sorka, że taki krótki, ale nie mam weny:( Wiem, że jest okropny...mam nadzieję, że wybaczycie;)
Dziekuję za 22 komentarze<3
A wy jak myślicie co się wydarzy? :) Jesli macie jakiekolwiek pytania śmiało! :)
Całuję! ;3
20 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ ♥

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 5 ;)

Musiałam pocałować jak najbardziej namiętnie chłopaka, który mnie wkurzał. Nie lubiłam go, można powiedzieć, że nawet nienawidziłam. Jak oni mogli kazać mi zrobić coś takiego?! Jego dziewczyna spoglądała na niego piorunując mnie wzrokiem. Swoją drogą... jak on może się z nią umawiać?! Przecież to jest wrodzona brzydota! Na sam jej widok i tej krzywej mordki chce mi się wszystko zwrócić! To nie jest dziewczyna tylko jakaś zmutowana żyrafa.
- Nie pocałuje go!- udałam obrzydzenie i wyciągnęłam język na znak, że tego nie zrobię. Nick widząc moje zachowanie zaśmiał się i posłał mi błagalne spojrzenie. Po chwili wszyscy zaczęli krzyczeć ''całuj, całuj!''. Zrezygnowana przybliżyłam się do chłopaka o zielonych tęczówkach i już chciałam musnąć jego usta, gdy coś mnie powstrzymało. Nie potrafiłam przestać wpatrywać się w jego oczy. Nasze czoła były złączone, a na twarzach momentalnie zagościł uśmiech. W końcu pod wpływem innych zatopiłam się w jego malinowych ustach. Całował powoli i delikatnie. Czułam się wyjątkowo, jak jeszcze nigdy. Tak samo jak nie chciałam go  pocałować, tak teraz nie chcę tego kończyć.
- Dobra dość tego!- krzyknęła wyraźnie wkurzona blondynka. Odskoczyliśmy od siebie i lekko się zaczerwienieliśmy. Dziewczyna podeszła do kędzierzawego i mocno uderzyła go w policzek. Suka- pomyślałam. Przecież to tylko zabawa. Postanowiłam się jednak tym nie przejmować. Z jednej strony cieszyłam się. W końcu poczuł się jak ja. Zaznał upokorzenia. Dobrze mu tak.
Po skończonej grze chcieliśmy udać się do domu, jednak było za późno. Gdybym teraz wróciła nie miałabym zbyt wesoło. Chłopcy zaproponowali nam nocleg. Ich dziewczyny także zostawały, więc nie był to zbyt wielki problem. Dostaliśmy z Nick'iem własną sypialnię. Udaliśmy się do niej i rozłożyliśmy na łóżku.
- Jess...- objął mnie ramieniem i spojrzał mi w oczy- czy ty...poczułaś coś do niego?- w jego oczach widziałam strach i przerażenie. Chciałam mu powiedzieć swoje słynne ''kpisz sobie?!'', ale postanowiłam mu tego oszczędzić. W końcu nie jestem aż tak wredna, prawda?
- Nie, nie musisz się martwić to skończony dupek- zaśmiałam się pod nosem i delikatnie pstryknęłam jego nosek. Po raz pierwszy od przyjścia tutaj rozejrzałam się po pokoju. Nasze łóżko stało na środku, obok niego stał mały stoliczek na którym była ustawiona lampka. Pod ścianą, która była błękitna stała sofa oczywiście w tym samym kolorze. Dopiero teraz zauważyłam, że w naszym pokoju jest basen. Jak to możliwe, że ta piątka chłopaków ma aż tak wypasiony dom? Przecież to JA mam zawsze wszystko najlepsze! Lekko się wkurzyłam- szczególnie  na nich. Mieli to co chcieli- ZAWSZE! A ja nigdy nic nie mogłam. Musnęłam jeszcze tylko usta chłopaka i położyłam się spać.

25.05.2013
Londyn
Środa
Rano

Zbudziły mnie śmiechy. Przetarłam ręką czoło i ujrzałam sześciu chłopaków wygłupiających się w TYM pokoju. Wkurzyłam się i to nie mało. Ja śpię, próbuję wypocząć a ci bezczelnie włażą do tymczasowo MOJEGO pokoju i moczą te okropne i obwisłe tyłki w wodzie. Zerwałam się czym prędzej z łóżka i zaczęłam na nich krzyczeć. Nie potrafiłam inaczej. No bo kto normalny by się w ten sposób zachował?!
- Wyście chyba zdebilowali już totalnie! - krzyknęłam podchodząc do nich- pojebane dzieci!- krzyczałam dalej i chodziłam brzegiem. Nagle poczułam jak moje stopy zaczynają ślizgać się po podłodze i spadam do wody. Jeszcze tego brakowało! Abym przemoczyła swoje jedyne ciuchy jakie tutaj mam! No brawo. Niespodziewanie ktoś mnie złapał. Co ja ułomna jestem, że pływać nie umiem?! Odwróciłam swoją twarz i nie będzie to wielka niespodzianka jak powiem, że ujrzałam tam tego dupka, kędzierzawego dupka.
- Łapy precz z mojego ciała debilu!- krzyknęłam wkurzona. Ten spojrzał na mnie marszcząc czoło i szepnął ,, Takiej szmaty jak Ty nawet nie chcę dotykać''. Tym to sobie u mnie przegiął! Nikt nie ma prawa w ten sposób się do mnie zwracać. Za kogo on się uważa?! Chyba zapomniał się kim jest. Podeszłam do niego, a raczej podpłynęłam.
- Posłuchaj pierdolony dzieciaczku, który ma małego w gaciach jeszcze raz się do mnie w ten sposób odezwiesz a twoja krzywa mordka, będzie jeszcze gorsza. - uśmiechnęłam się tylko głupio do niego i skierowałam się do drabinki.
- Ym...- dłonie ułożyłam na biodrach i głośno chrząknęłam, tak, że wzrok wszystkich skierował się na mnie- może ktoś byłby tak łaskawy i ruszył swój otyły tyłek, aby dać mi ręcznik i jakieś ubrania?!- z wody na te słowa wyskoczył ciemny mulat. Uśmiechnął się tylko do mnie i wskazał ręką abym szła za nim. Miałam jakieś wyjście? No pewnie, że za nim poszłam. Już po chwili byliśmy w wielkim zielonym pokoju, łóżko stało na środku a wokół niego mnóstwo porozrzucanych ubrań. Chłopak podszedł do szafy- wow, nie wiedziałam że w takim syfie może ukryć się szafa!- i wyjął jakieś dresy.
- Że ja mam to założyć?- spojrzałam wybrednie na te ubrania- żartujesz sobie prawda?- nadal nie uzyskiwałam odpowiedzi w końcu spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Albo to, albo będziesz paradowała w samym staniku twój wybór- tak ze mną pogrywa? A to cwaniak jeden. Wystawiłam mu tylko język i kazałam wyjść za drzwi. Zamknęłam się i wzięłam za przebieranie. Wspomniałam o tym, ze moja bielizna także była mokra? A więc możecie sie domyślać jak musiałam ubrać te ciuchy.
- Ej ty mulat!- otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka siedzącego pod ścianą- chodź no tutaj.
- Czego- zaśmiał się widząc mój strój
- Albo dostanę jakąś normalną bluzkę, albo Cię własnoręcznie zabiję- wystawiłam mu język, znów.
- Dobra zobaczę czy Perrie tutaj czegoś nie zostawiła- uśmiechnął się i zaczął przeszukiwać szafę.
- Masz- wręczył mi szary sweterek.- więcej nie dostaniesz- wystawił mi język. Znów wyrzuciłam go za drzwi i już tym razem o wiele szybciej uporałam się z wyszykowaniem.
 Poprosiłam go jeszcze o suszarkę. Ten udał się ze mną do łazienki i dziwnie spoglądał na każdy mój ruch.
- Jessica, powiedz mi. Czy Ciebie i Harrego coś łączy?- wyłączyłam urządzenie i spojrzałam na niego z wyrzutem.- no wiesz Harry jeszcze nigdy nie zachowywał sie w ten sposób przy dziewczynie- zaśmiał się i kontynuował- Taylor go tylko ogranicza, aby nie mógł do Ciebie zagadać.
- Oh, tak mnie to wzruszyło, że aż wcale. On jest zwykłym palantem i zapewniam Cię, że nic do niego nie czuję. Puściłam mu oczko i wróciłam do poprzedniej czynności. Nie zajęło mi to długo. Już po chwili byłam gotowa i wróciliśmy na parter.

Po południe

Wróciłam do domu zaraz po obiedzie, który przygotował Mop. Niestety jak zwykle nikogo nie było, więc z Nick'iem mieliśmy czas dla siebie. Obojgu bardzo nam się nudziło, więc postanowiliśmy przejść się na spacer. Skierowałam się do swojego pokoju, gdyż teraz siedzieliśmy w salonie, podeszłam do szafy i dlugo myślałam nad wyborem odpowiednich ubrań.
- Ei, kochanie- poczułam na swoich biodrach zimne dłonie. Nikt inny nie mógł być ich właścicielem jak mój ukochany- a może pojedziemy na weekend do Los Angeles?- jego słowa bardzo mnie zszokowały, gwałtownie się odwróciłam lądując w jego ramionach.
- Skąd taki pomysł?- uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do poprzedniej czynności.
- No wiesz Ci nasi nowi znajomi- nowi znajomi? Czy on mówi o One Direction? Chyba mu się coś pomieszało w główkach, gdyż to są Moi znajomi.- zaproponowali nam wyjazd. Mają tam dwa koncerty, a nie chcą sie nudzić. Więc możemy skorzystać, prawda?- czułam jak wędruje swoją dłonią po moich plecach.
- No, można, można- odparłam obojetnie- a teraz papa, idę się przebrać- zaśmiałam się i wygoniłam chłopaka za drzwi. Wyjęłam w końcu z szafy czarne spodnie, biały t-shirt z logo ''Adidas'' i do tego czarną marynarkę. Uwielbiam mieszać style. Dobrałam do tego żółte dodatki i gotowa wyszłam z pokoju wpadając na chłopaka.Ten podał mi rękę i wyszliśmy przed budynek. Zakluczyłam drzwi i mogliśmy iść. Spacerując uliczkami Londynu śmialiśmy się i wiele rozmawialiśmy. Nieświadomie doszliśmy do galerii handlowej. To, że oboje kochaliśmy zakupy, postanowiliśmy wejść. O dziwno nic specjalnie mi się nie spodobało. Za to Nick bardzo się obkupił. W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze do kawiarni. Każde z nas zamówiło sobie ciasto i kawę. Po skończonym deserze wróciliśmy do domu. 
- Musisz wyjeżdżać?- siedziałam na kolanach chłopaka i bawiłam się jego palcami. 
- Niestety- powiedział ze skruszoną miną.- Ale pamiętaj, że w weekend będziemy się widzieć- musnął moje usta i wpatrywał się w moje idealnie czekoladowe oczy. 
- Za ile masz samolot?
- Dwie godzinki- posłał mi przelotny uśmiech. 
- Ah, to mamy jeszcze czas, może coś zjemy?- wstałam z jego kolan i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam gotowy mix sałatek z lodówki, doprawiłam je jogurtem i przyprawami. Zaniosłam na stół i przyniosłam sztućce. Wzajemnie się karmiliśmy przy czym było naprawdę sporo śmiechu. Pomidory leżały na dywanie, a sałatka była wszędzie. Po zjedzonym posiłku zamówiliśmy taksówkę i udaliśmy się na lotnisko.
- Musisz wyjeżdżać- mówiłam przez łzy.
- Kocham Cię- wyszeptał, a następnie namiętnie musnął moje usta. Przytuliłam się do niego, a ten znów mnie pocałował, ale tym razem we włosy. 
Pocałunek.
Łzy.
To ostatnie co pamiętam z pożegnania. Patrzyłam przez wielkie okno na odlatujący samolot. 
Nienawidzę się żegnać. Kochamy kogoś, ale musimy pozwolić mu odejść. Paranoja prawda? Ale takie jest życie. Okrutne. To ono nauczyło mnie być oschłym na wszystkie sprawy. Jednak ON znów chce bym była tą miłą i kochającą Jessicą. Za to go kocham. 
Wróciłam do domu, gdy na dworze panował już mrok. Zdziwiona tym, że nadal nikogo nie ma udałam się do swojego pokoju. Położyłam na łóżko i rozmyślałam. Nad sensem mojego życia. Czy warto być tak wrednym? Kim jest dla mnie Harry? Dlaczego tak go traktuję? To, że on zachowuje się wobec mnie tak a nie inaczej jest spowodowane jednym- moją osobą. Z każdym dniem zdaję sobie sprawę jaka okropna jestem wobec innych. Ale czy potrafię się zmienić? 
Bałam się zostawać sama w domu, szczególnie wtedy kiedy jest chłodno. Próbowałam o tym nie myśleć. Wzięłam do rąk książkę z fizyki- doskonały usypiacz- i zaczęłam czytać. Wszystko było by dobrze, gdyby nie dźwięk mojej komórki. Z wielkim strachem otworzyłam wiadomość...
___________________________________________________
Hej! :)
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale nie mialam czasu! :(
Widzę, że jest coraz mniej komentarzy....
Zróbmy tak:
20 komentarzy= nowy rozdział! :)
 dopóki ich nie będzie rozdział się nie pojawi! 
Całuję! xx

Nowy rozdział!- Ważne!

Wiem, że już jest te 15 komentarzy, a nawet więcej!
Przepraszam Was wszystkich bardzo, ale mam tyle na głowie, że nie wyrabiam... Wyjeżdżam za kilka dni na kolonie no i nie mam kiedy tego napisać:( Postaram się dodać ten rozdział jeszcze w tym tygodniu! Muszę! :D