Jest taka osoba, wydarzenie, miejsce.
Coś czego nigdy nie zapomnisz.
Bo wiążesz z Tym najlepsze i najgorsze wspomnienia.
Czy będzie chciał mnie zabić? Nagle, jakby blask fleszy oślepił moją twarz.
- Kurwa- te słowa były raczej kierowane do niego, niż do mnie- a to wszystko twoja wina- teraz wyraźnie skierował się w moją stronę i wysyczał przez zęby, aby nic budzić podejrzeń wśród fotografów.
- A myślisz, że co? Że się cieszę, że mam zrobione zdjęcie z takim pedałem jak ty?!- byłam wyraźnie poddenerwowana. Wybiegłam z wody, zabrałam swoje ubrania i odeszłam. Nikt nie będzie się do mnie w ten sposób odzywać, a już na pewno nie taki Debil jak on. ,,Gdzie ja Kurwa jestem?''-pytałam sama siebie w myślach. Telefon zostawiłam w pokoju, adresu też nie znałam, aby zapytać kogoś o drogę. Nagle usłyszałam jadący samochód prosto za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Jego samochód. Wyprzedził mnie i otworzył okno.
- Wsiądziesz?- zapytał Kędzierzawy z nutką w głosie mówiącą ,,I tak nie masz szans, musisz wsiąść. Widzisz? Wygrałem!''
- Nie- odparłam gniewnym głosem- pocałuj się w dupę- wystawiłam mu język- sama sobie poradzę- nie czekałam już na jego odpowiedź tylko przyśpieszyłam tępa. Za sobą usłyszałam tylko głos zatrzaskiwanych drzwi. Kiedy już byłam spory kawałek od miejsca spotkania zwolniłam. Okazało się to wielkim błędem.
- Gdzie idziesz?- możecie się domyślać kto szedł za mną. Harry.
- Tam gdzie mi się będzie podobać- nie odwróciłam się tylko szłam dumnie z głową w górze- nie mam zamiaru wracać z takim dupkiem jak ty, więc lepiej sobie idź.
- Nie- to było jedyne co usłyszałam w jego odpowiedzi. Potem już się nie odzywał. Szliśmy w ciszy. Skręcałam w różne ścieżki, drogi. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się w lesie.
- I co zadowolona?- zapytał prychając- zgubiliśmy się- rozłożył ręce na wznak, że nie ma pojęcia gdzie iść. Miałam go gdzieś. Bardziej martwiłam się o siebie. O to jak będę wyglądać chodząc cały dzień w tych samych ciuchach. A najbardziej martwiło mnie, a raczej wkurwiało to, że jestem skazana na Niego.
- Tak zadowolona- posłałam mu sarkastyczny uśmiech, ale zaraz dodałam swoje kilka słów- ale byłoby dużo przyjemniej, gdyby Ciebie tutaj nie było- odwróciłam się na pięcie i podążyłam w głąb lasu.
- Zwariowałaś- krzyknął łapiąc mnie za nadgarstek,
- Co Cię kurwa obchodzi co ja będę robić?- spiorunowałam go wzrokiem, ale ten nie odpuszczał. W końcu przerzucił mnie przez ramię i szedł drogą.
- Puść mnie- krzyknęłam. Chłopak zrobił tak jak kazałam- albo wiesz...- udałam zamyślenie- noś mnie.
- No chyba sobie żartujesz- spojrzał na mnie z pogardą i odszedł. Na wznak protestu usiadłam na brzegu jezdni i bawiłam się trawą. Nie chciałam odpuścić. W pewnym sensie zależało mi na tym by zwrócił na mnie swoją uwagę. Jakaś tajemnicza moc mnie do niego ciągnęła. Czas spędzony z nim nie był wcale taki okropny. A moment, gdy wpatrywał się w moje czekoladowe tęczówki, opierając swoje czoło o moje...był taki wyjątkowy. Czułam się jakby cały świat kręcił się w okół nas, ale gdy tylko przypomniałam sobie jaki jest wredny i okropny wobec mnie zaraz mi przeszło. Za wszelką cenę chcę mu pokazać co stracił. Jak wiele jestem warta.
- Idziesz to czy nie?- odwrócił się kilka set metrów dalej, ale gdy zorientował się, że nadal siedzę w tym samym miejscu pokornie po mnie wracał. Gdy stał już nade mną westchnął głośno- Czy księżniczka bogatego tatusia zechce pójść o własnych nóżkach, czy trzeba ją nosić?
- Hmm...no niech się zastanowię- udałam zamyślenie- noś mnie- wystawiłam ręce i czekałam aż mnie weźmie. Po chwili znajdowałam się w jego objęciach. Trzymał mnie mocno, ale nie krzywdząc mojego idealnego ciała.
- Jesteś okropna, wiesz?- spojrzał i się zaśmiał.
- Wiem- posłałam mu promienny uśmiech, a następnie znów się zaśmiałam. Szliśmy tak już dość długi czas, a z każdą chwilą niebo stawało się ciemniejsze. Nie musieliśmy czekać długo na duże krople deszczu spadające na nasze ciała.
- Hahah- zaczęłam sie głośno śmiać- wymachując przy tym nogami.
- Jesteś posrana- Styles wystawił mi język i uparcie nadal niósł. Widziałam zmęczenie na jego twarzy, ale nie chciałam mu odstąpić. Chciałam go w pewien sposób wypróbować. Zobaczyć jak potrafi się dla mnie poświęcić, sprawdzić czy mu na mnie zależy.
- Dobra, możesz mnie puścić- może i jestem okropna, ale już nie potrafiłam dłużej patrzeć na jego zmęczony wyraz twarzy. Po krótkiej chwili stanął i położył mnie na drogę.
- Chodź- krzyknęłam. Zaczęłam biec, a on mnie gonił.
Wszystko wyglądało jak scena z romantycznego filmu, w którym właśnie padał deszcz. Gdy mnie dogonił oplótł mnie w biodrach i zaczęliśmy się kręcić. Nie potrafiłam opanować śmiechu. Czułam się jak małe dziecko. Dziecko, które jest najszczęśliwsze na świecie.
- Boję się- wyszeptałam, gdy rozległ się głośny huk. Od najmłodszych lat przeraźliwie boję się burzy. Chłopak o dziwo mnie objął i wyszeptał.
- Ty? Dziewczyna, która niczego się nie boi? Ta która rządzi wszystkimi boi się burzy? Uważaj bo nie uwierzę.- czułam jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Wplótł swoje dłonie w moje włosy i delikatnie ucałował moje czoło.
- A jednak- odpowiedziałam zrezygnowana- boję się.
- Chodź- podał mi rękę i zaczął biec przed siebie- musimy znaleźć jakieś schronienie, nie patrz się na mnie jak na wariata.
Po długiej i męczącej drodze jedyne co znaleźliśmy to przystanek autobusowy. Styles pociągnął mnie i usadowił obok siebie. Byłam tak wyczerpana, że nie miałam ochoty na nic.
- Jessica- zaczął nie śmiało- jesteś najdziwniejszą dziewczyną jaką znam.- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Dlaczego?
- No bo...niby mnie nienawidzisz, ale jak przychodzi co do czego to się ze mną świetnie bawisz, prosisz abym nosił Cię na rękach. W co ty ze mną pogrywasz?- spojrzał na mnie z lekkim smutkiem, a może zastanowieniem? Szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym. Nigdy nie pomyślałabym, że on, głupi, rozpuszczony bachor może w ten sposób myśleć, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Siedziałam tak zszokowana i zagięta. Czułam się w pewnym sensie upokorzona. Wypominał mi wszystko co robię. Nienawidzę go.
- Tak Styles. Nienawidzę Cię. Ale lubię patrzeć, gdy się starasz.- nie chciałam patrzeć w jego oczy, w których tak łatwo się zatapiałam- Jeśli chcesz mogę odejść. Poradzę sobie sama. Jakoś.- już miałam wstawać, gdy ten pociągnął mnie do siebie.
Posadził mnie na swoich kolanach i bez słowa zaczął całować moją szyję. Po chwili i ja usiadłam na nim okrakiem i delikatnie muskałam jego usta. Czułam się podle, gdyż wiedziałam, że i ja i on mamy swoich partnerów. Jednak żadne z nas nie rezygnowało. Nasze pocałunki były z każdym muśnięciem głębsze a nasze języki toczyły wojnę wszechświata. Moje dłonie jeździły po całym jego ciele, on także nie był mi dłużny. Pieścił moje ciało, tak jak jeszcze nigdy nikt.
- Harry- wyszeptałam mu do ucha- To co robimy jest podłe.
- Wiem- odpowiedział nie przestając mnie całować- Ale nic nie poradzę, że nie potrafię się Tobie oprzeć...
Wszystko działo się zbyt szybko. Nie potrafiłam opanować swoich emocji, ale też nie miałam sił by cokolwiek więcej mówić. Po dłuższym czasie usiadłam obok Mopa, a moją głowę oparłam na jego doskonałym ramieniu. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
29.05.2013
Niedziela
- Hej Kotku- poczułam na swojej szyi ciepły oddech. Otworzyłam oczy i dopiero teraz zorientowałam się, że oboje znajdujemy się nadal na tym samym przystanku co zeszłej nocy. Przeciągnęłam się i spojrzałam na niego.- za dziesięć minut jedzie autobus. Dostaniemy się do centrum, a następnie wrócimy po samochód.- wstał i ubrał swoją bluzę, która wcześniej byłam okryta. Pomimo słów, które wypowiedział na przywitanie, zachowywał się obojętnie. Ignorował mnie. Czułam jak z każdą chwilą napięcie między nami narasta. Żadne z nas nie miało pojęcia jak się zachować. Moje oczy były zaszklone. Przez niego moje ciało drżało, a myśli były zajęte. Nie lubiłam myśleć. Szczególnie o czymś co zrobiłam źle. Jak ja teraz będę w stanie pokazać się Nick'owi? On robił wszystko by być ze mną, by jakoś odbudować ten związek. A ja? Ja zniszczyłam to wszystko przez jeden głupi wybryk z tym frajerem. Nie wiem co mną kierowało...dlaczego dałam ponieść się chwili? Wiecie jak to jest, gdy zakochujecie się w kimś z kim być nie możecie? Gdy ta osoba wykorzystuje was tylko po to by się zabawić a następnie porzucić? Nie? A ja tak się własnie teraz czuję. Bezbronna, wykorzystana i oszukana. Zastanawia mnie tylko dlaczego on to zrobił? Po to by udowodnić mi, że może mieć każdą? Czy może po to by sprowadzić mnie na samo dno i pokazać kto tu rządzi? Z każdą chwilą czułam się gorzej i gorzej. A co jeśli Nick się dowie? Nie chcę go stracić. Dzięki niemu poznałam miłość. To on mnie wspierał i to on przy mnie jest każdego dnia...Ale to nie on uchronił mnie przed burzą, ani nie niósł przez pół miasta, bo ja tak chciałam. Na wspomnienia o wczorajszym dniu moje kąciki ust lekko uniosły się ku górze, a oczy rozjaśniały. Starałam ukryć się swoje zmiany nastroju, nie było to trudne, gdyż Styles nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Po przyjeździe autobusu weszliśmy i każde z nas stanęło po jego różnych stronach. Dziwne prawda? Wczoraj nie potrafiliśmy przestać okazywać sobie uczuć, pożądania a dziś obijamy się szerokim łukiem.
- Jessica- usłyszałam za sobą- zaraz wychodzimy- był to nie kto inny jak Harry. Stał za mną jak kołek i wpatrywał się w jadące samochody. Musiał przejść cały autobus, by się do mnie przedostać. To takie kochane. Co ja do cholery gadam?! To jest podłe, to co on wyprawia jest ciosem poniżej pasa. Nie mogę tak dalej, nie mogę żyć z nim w jednym pokoju. Nie mogę widywać go każdego ranka. Po prostu nie mogę, nie jestem w stanie tego znieść.
-Ok- rzuciłam tylko oschle i starałam nie patrzeć się w jego stronę. Po zatrzymaniu się autokaru na przystanku wybiegliśmy szybko z niego i szliśmy uliczkami, które jak na to miasto były mało ruchliwe. Widziałam jak Styles kieruje się do małego butiku.
-Chodź- rozkazał mi. Wszedł pośpiesznie przede mną. Podał mi kilka ubrań oraz okulary przeciw słoneczne.
-Żartujesz sobie, prawda?- spojrzałam na niego ze złością w oczach- nie ubiorę tego!
- Posłuchaj. Nie obchodzi mnie to czy ty tego chcesz czy nie. Nie chcę mieć problemów przez Ciebie. Idź to ubierz a ja zapłacę.
- Nienawidzę Cię, debilu- wyszeptałam pod nosem i udałam się do kabiny. Z wielkim grymasem wyszłam z niej i nałożyłam na nos ciemne okulary przeciw słoneczne. Była to jedyna rzecz z tego wszystkiego, która spodobała mi się w tym jego wyrafinowanym 'zestawem'.
- Dobra idziemy- rzucił tylko pośpiesznie i wyszedł ze sklepu. Zaraz po nim wyszłam ja. Oboje szliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie. Nie miałam zamiaru rozmawiać z nim przez najbliższe dni. Za bardzo mnie wkurzał. Traktował mnie jak zabawkę.
- Dotarliśmy- otworzył samochód i wsiadł do samochodu. ''Cham''- pomyślałam. Mógłby łaskawie otworzyć mi chociaż drzwi, ale nie no bo po co...
- Posłuchaj- zaczął odpalając auto- myślę, że...no wiesz. Trudno mi o tym teraz mówić, ale powinniśmy zapomnieć. Zapomnieć o tym co między nami było- spojrzał na mnie ze łzami w oczach i wrócił do kierowania pojazdem.
- Harry- powiedziałam zaciskając coraz mocniej usta, tak aby nie wybuchnąć płaczem- podaj mi adres hotelu, w który się zatrzymaliśmy.
- Po co Ci?- był lekko, a nawet bardzo zdezorientowany.
- Bo potrzebuje. To dasz czy nie?- chłopak wyjął jakąś małą kartkę i napisał na niej adres ołówkiem, który ledwo co był widoczny.
- A teraz się zatrzymaj- rozkazałam. Niestety tego nie zrobił. Nie odezwał się do mnie słowem, tylko jechał przed siebie. Moje zdenerwowanie było ponad wszystko, w końcu gdy nadarzyła się okazja, bo staliśmy na światłach, wyszłam z jego wozu i pobiegłam łapać taksówkę. Nie było to zbyt trudne, bo miałam w tym nie małą wprawę. Razem z Anabel kochałyśmy je łapać, aby przemieszczać się pomiędzy centrami handlowymi. Tym razem poszło nawet łatwiej niż zwykle. Zadowolona z tego, że pozbyłam się tego chłopaka w taksówce zdjęłam okropne nakrycie głowy i ten dziecięcy sweterek. Zostałam tylko z szarych spodniach i koszuli w kratkę. Po przyjeździe do hotelu zapłaciłam kierowcy ostatnimi pieniędzmi jakie posiadałam i udałam się do hotelu. Styles już dawno tam było. No cóż nie byłam pierwsza...płakać nie będę.
- Cześć- rzuciłam wchodząc do pokoju chłopaków. Na sam widok Harry'ego mi się rzygać. Na szczęście miałam przy swoim boku Nick'a. Choć... nie wiem czy będę w stanie zachowywać się tak , jakby nic się nie stało. Przecież go zdradziłam. Nie jestem taką dobrą aktorką jak ten Gnojek.
Musnęłam ponownie usta chłopaka i udałam się do swojego pokoju, aby się przebrać. Wróciłam po kilkunastu minutach do chłopaków, gdzie panował potworny harmider.
- Ogarnijcie się- krzyknęłam, jednocześnie klaskając w dłonie.
- A wy?- spojrzał na mnie i na Kędzierzawego podejrzliwie Tomlinson- gdzie byliście wczoraj całą noc?- jego pytanie mnie zaskoczyło. Wiedziałam, że będą zadawali mnóstwo pytań, ale nie sądziłam, że to będzie dla mnie takie trudne. Nie potrafiłam wydusić z siebie najmniejszego, najbłahszego słowa. Ja, królowa szkoły, nie potrafię odpowiedzieć temu prostakowi.
- Burza nas złapała i musieliśmy zostać w samochodzie- oznajmił spokojnie Styles. Jak on może tak kłamać? Swoich przyjaciół, jedyne osoby, którym może zaufać oszukuje na każdym kroku. Spiorunowałam go tylko wzrokiem i wróciłam do słuchania rozmowy chłopców.
- Idę do recepcji po gazety- rzucił Liam. Po chwili wpadł do pokoju z kilkoma egzemplarzami wręczając je nam...Patrzeliśmy po sobie wszyscy zdezorientowani....
_________________________________________________________________
Hej!
Sorka, że dopiero teraz....
Nie miałam zbytnio czasu. xd
Widzę, że coraz trudniej zdobyć u Was te 20 Komentarzy:(
Słuchajcie...jest 51 obserwatorów, więc to nie jest wcale tak dużo, bo za ledwie połowa!
Ale niech będzie.
15 Komentarzy= Nowy Rozdział
super ;)))
OdpowiedzUsuńNo i się doczekałam nexta xd kocham ten rozdział <33333 jest genialny nic dodać nic ująć *.* najbardziej podobało mi się jak Harry i Jess się całowali ^.^ (to raczej nie dziwne ;p ) osobiści uważam, że powinni w końcu być razem, ale jak na razie to chyba nie prędko się stanie.. i rozwala mnie sposób w jaki oboje się sobie opierają są tacy... jakby to... słodcy? tak słodcy to odpowiednie określenie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i już nie mogę doczekać się następnego :>
Mega ! Mam tylko nadzieję, że nie zostawi Nick'a :( Styles zachował się jak świnia :< Ach... :'( Ale rozdział świetny. Weny :)
OdpowiedzUsuńSuper :D Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńW końcu! A w gazecie pikantne zdjęcia! Kocham to!
OdpowiedzUsuńP.S. Rainbow Rose -> Never Grow Up ♥
UsuńRozdział świetny ! Piszesz bardzo dobrze, z utęsknieniem czekałam na ten rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next ♥♥
Bomba . już nie mogę się doczekać nowego rozdziałyxDd
OdpowiedzUsuńCZEKAM Na NEXT xDDDDD
OdpowiedzUsuńTak po zastanowieniu stwierdzam, że prawdopodobne jest też, ze gdyby Jess i Hazza byli razem kiedyś by się pozabijali.. a dlaczego? bo oboje mają niezły charakterek xd ale warto spróbować ;D
OdpowiedzUsuńjeju,czemu ona go pocałowała ;;c
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba rozdział,lubię ten charakterek Jess.
pisz szybko nowy <3
ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Zajebiscie.!!!!;***. Biedna Jess .:(. Harry co ty kombinujesz .? XDD . Wenny.!!:***.
OdpowiedzUsuńAda.:*
Nie mogę doczekać się nexta xd awwwww *.*
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńrozdział super xd
Niesamowity!!! ^^ Czekam na nexta :) :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;) <3