czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 7 ;)

Jest taka osoba, wydarzenie, miejsce. 
Coś czego nigdy nie zapomnisz. 
Bo wiążesz z Tym najlepsze i najgorsze wspomnienia.



Czy będzie chciał mnie zabić? Nagle, jakby blask fleszy oślepił moją twarz.
- Kurwa- te słowa były raczej kierowane do niego, niż do mnie- a to wszystko twoja wina- teraz wyraźnie skierował się w moją stronę i wysyczał przez zęby, aby nic budzić podejrzeń wśród fotografów.
- A myślisz, że co? Że się cieszę, że mam zrobione zdjęcie z takim pedałem jak ty?!- byłam wyraźnie poddenerwowana. Wybiegłam z wody, zabrałam swoje ubrania i odeszłam. Nikt nie będzie się do mnie w ten sposób odzywać, a już na pewno nie taki Debil jak on. ,,Gdzie ja Kurwa jestem?''-pytałam sama siebie w myślach. Telefon zostawiłam w pokoju, adresu też nie znałam, aby zapytać kogoś o drogę. Nagle usłyszałam jadący samochód prosto za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Jego samochód. Wyprzedził mnie i otworzył okno.
- Wsiądziesz?- zapytał Kędzierzawy z nutką w głosie mówiącą ,,I tak nie masz szans, musisz wsiąść. Widzisz? Wygrałem!''
- Nie- odparłam gniewnym głosem- pocałuj się w dupę- wystawiłam mu język- sama sobie poradzę- nie czekałam już na jego odpowiedź tylko przyśpieszyłam tępa. Za sobą usłyszałam tylko głos zatrzaskiwanych drzwi. Kiedy już byłam spory kawałek od miejsca spotkania zwolniłam. Okazało się to wielkim błędem.
- Gdzie idziesz?- możecie się domyślać kto szedł za mną. Harry.
- Tam gdzie mi się będzie podobać- nie odwróciłam się tylko szłam dumnie z głową w górze- nie mam zamiaru wracać z takim dupkiem jak ty, więc lepiej sobie idź.
- Nie- to było jedyne co usłyszałam w jego odpowiedzi. Potem już się nie odzywał. Szliśmy w ciszy. Skręcałam w różne ścieżki, drogi. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się w lesie.
- I co zadowolona?- zapytał prychając- zgubiliśmy się- rozłożył ręce na wznak, że nie ma pojęcia gdzie iść. Miałam go gdzieś. Bardziej martwiłam się o siebie. O to jak będę wyglądać chodząc cały dzień w tych samych ciuchach. A najbardziej martwiło mnie, a raczej wkurwiało to, że jestem skazana na Niego.
- Tak zadowolona- posłałam mu sarkastyczny uśmiech, ale zaraz dodałam swoje kilka słów- ale byłoby dużo przyjemniej, gdyby Ciebie tutaj nie było- odwróciłam się na pięcie i podążyłam w głąb lasu.
- Zwariowałaś- krzyknął łapiąc mnie za nadgarstek,
- Co Cię kurwa obchodzi co ja będę robić?- spiorunowałam go wzrokiem, ale ten nie odpuszczał. W końcu przerzucił mnie przez ramię i szedł drogą.
- Puść mnie- krzyknęłam. Chłopak zrobił tak jak kazałam- albo wiesz...- udałam zamyślenie- noś mnie.
- No chyba sobie żartujesz- spojrzał na mnie z pogardą i odszedł. Na wznak protestu usiadłam na brzegu jezdni i bawiłam się trawą. Nie chciałam odpuścić. W pewnym sensie zależało mi na tym by zwrócił na mnie swoją uwagę. Jakaś tajemnicza moc mnie do niego ciągnęła. Czas spędzony z nim nie był wcale taki okropny. A moment, gdy wpatrywał się w moje czekoladowe tęczówki, opierając swoje czoło o moje...był taki wyjątkowy. Czułam się jakby cały świat kręcił się w okół nas, ale gdy tylko przypomniałam sobie jaki jest wredny i okropny wobec mnie zaraz mi przeszło. Za wszelką cenę chcę mu pokazać co stracił. Jak wiele jestem warta.
- Idziesz to czy nie?- odwrócił się kilka set metrów dalej, ale gdy zorientował się, że nadal siedzę w tym samym miejscu pokornie po mnie wracał. Gdy stał już nade mną westchnął głośno- Czy księżniczka bogatego tatusia zechce pójść o własnych nóżkach, czy trzeba ją nosić?
- Hmm...no niech się zastanowię- udałam zamyślenie- noś mnie- wystawiłam ręce i czekałam aż mnie weźmie. Po chwili znajdowałam się w jego objęciach. Trzymał mnie mocno, ale nie krzywdząc mojego idealnego ciała.
- Jesteś okropna, wiesz?- spojrzał i się zaśmiał.
- Wiem- posłałam mu promienny uśmiech, a następnie znów się zaśmiałam. Szliśmy tak już dość długi czas, a z każdą chwilą niebo stawało się ciemniejsze. Nie musieliśmy czekać długo na duże krople deszczu spadające na nasze ciała.
- Hahah- zaczęłam sie głośno śmiać- wymachując przy tym nogami.
- Jesteś posrana- Styles wystawił mi język i uparcie nadal niósł. Widziałam zmęczenie na jego twarzy, ale nie chciałam mu odstąpić. Chciałam go w pewien sposób wypróbować. Zobaczyć jak potrafi się dla mnie poświęcić, sprawdzić czy mu na mnie zależy.
- Dobra, możesz mnie puścić- może i jestem okropna, ale już nie potrafiłam dłużej patrzeć na jego zmęczony wyraz twarzy. Po krótkiej chwili stanął i położył mnie na drogę.
- Chodź- krzyknęłam. Zaczęłam biec, a on mnie gonił.
Wszystko wyglądało jak scena z romantycznego filmu, w którym właśnie padał deszcz. Gdy mnie dogonił oplótł mnie w biodrach i zaczęliśmy się kręcić. Nie potrafiłam opanować śmiechu. Czułam się jak małe dziecko. Dziecko, które jest najszczęśliwsze na świecie.
- Boję się- wyszeptałam, gdy rozległ się głośny huk. Od najmłodszych lat przeraźliwie boję się burzy. Chłopak o dziwo mnie objął i wyszeptał.
- Ty? Dziewczyna, która niczego się nie boi? Ta która rządzi wszystkimi boi się burzy? Uważaj bo nie uwierzę.- czułam jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. 
Wplótł swoje dłonie w moje włosy i delikatnie ucałował moje czoło.
- A jednak- odpowiedziałam zrezygnowana- boję się.
- Chodź- podał mi rękę i zaczął biec przed siebie- musimy znaleźć jakieś schronienie, nie patrz się na mnie jak na wariata.
Po długiej i męczącej drodze jedyne co znaleźliśmy to przystanek autobusowy. Styles pociągnął mnie i usadowił obok siebie. Byłam tak wyczerpana, że nie miałam ochoty na nic.
- Jessica- zaczął nie śmiało- jesteś najdziwniejszą dziewczyną jaką znam.- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Dlaczego?
- No bo...niby mnie nienawidzisz, ale jak przychodzi co do czego to się ze mną świetnie bawisz, prosisz abym nosił Cię na rękach. W co ty ze mną pogrywasz?- spojrzał na mnie z lekkim smutkiem, a może zastanowieniem? Szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym. Nigdy nie pomyślałabym, że on, głupi, rozpuszczony bachor może w ten sposób myśleć, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Siedziałam tak zszokowana i zagięta. Czułam się w pewnym sensie upokorzona. Wypominał mi wszystko co robię. Nienawidzę go.
- Tak Styles. Nienawidzę Cię. Ale lubię patrzeć, gdy się starasz.- nie chciałam patrzeć w jego oczy, w których tak łatwo się zatapiałam- Jeśli chcesz mogę odejść. Poradzę sobie sama. Jakoś.- już miałam wstawać, gdy ten pociągnął mnie do siebie.
 Posadził mnie na swoich kolanach i bez słowa zaczął całować moją szyję. Po chwili i ja usiadłam na nim okrakiem i delikatnie muskałam jego usta. Czułam się podle, gdyż wiedziałam, że i ja i on mamy swoich partnerów. Jednak żadne z nas nie rezygnowało. Nasze pocałunki były z każdym muśnięciem głębsze a nasze języki toczyły wojnę wszechświata. Moje dłonie jeździły po całym jego ciele, on także nie był mi dłużny. Pieścił moje ciało, tak jak jeszcze nigdy nikt. 
- Harry- wyszeptałam mu do ucha- To co robimy jest podłe.
- Wiem- odpowiedział nie przestając mnie całować- Ale nic nie poradzę, że nie potrafię się Tobie oprzeć...
Wszystko działo się zbyt szybko. Nie potrafiłam opanować swoich emocji, ale też nie miałam sił by cokolwiek więcej mówić. Po dłuższym czasie usiadłam obok Mopa, a moją głowę oparłam na jego doskonałym ramieniu. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

29.05.2013
Niedziela

- Hej Kotku- poczułam na swojej szyi ciepły oddech. Otworzyłam oczy i dopiero teraz zorientowałam się, że oboje znajdujemy się nadal na tym samym przystanku co zeszłej nocy. Przeciągnęłam się i spojrzałam na niego.- za dziesięć minut jedzie autobus. Dostaniemy się do centrum, a następnie wrócimy po samochód.- wstał i ubrał swoją bluzę, która wcześniej byłam okryta. Pomimo słów, które wypowiedział na przywitanie, zachowywał się obojętnie. Ignorował mnie. Czułam jak z każdą chwilą napięcie między nami narasta. Żadne z nas nie miało pojęcia jak się zachować. Moje oczy były zaszklone. Przez niego moje ciało drżało, a myśli były zajęte. Nie lubiłam myśleć. Szczególnie o czymś co zrobiłam źle. Jak ja teraz będę w stanie pokazać się Nick'owi? On robił wszystko by być ze mną, by jakoś odbudować ten związek. A ja? Ja zniszczyłam to wszystko przez jeden głupi wybryk z tym frajerem. Nie wiem co mną kierowało...dlaczego dałam ponieść się chwili? Wiecie jak to jest, gdy zakochujecie się w kimś z kim być nie możecie? Gdy ta osoba wykorzystuje was tylko po to by się zabawić a następnie porzucić? Nie? A ja tak się własnie teraz czuję. Bezbronna, wykorzystana i oszukana. Zastanawia mnie tylko dlaczego on to zrobił? Po to by udowodnić mi, że może mieć każdą? Czy może po to by sprowadzić mnie na samo dno i pokazać kto tu rządzi? Z każdą chwilą czułam się gorzej i gorzej. A co jeśli Nick się dowie? Nie chcę go stracić. Dzięki niemu poznałam miłość. To on mnie wspierał i to on przy mnie jest każdego dnia...Ale to nie on uchronił mnie przed burzą, ani nie niósł przez pół miasta, bo ja tak chciałam. Na wspomnienia o wczorajszym dniu moje kąciki ust lekko uniosły się ku górze, a oczy rozjaśniały. Starałam ukryć się swoje zmiany nastroju, nie było to trudne, gdyż Styles nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Po przyjeździe autobusu weszliśmy i każde z nas stanęło po jego różnych stronach. Dziwne prawda? Wczoraj nie potrafiliśmy przestać okazywać sobie uczuć, pożądania a dziś obijamy się szerokim łukiem. 
- Jessica- usłyszałam za sobą- zaraz wychodzimy- był to nie kto inny jak Harry. Stał za mną jak kołek i wpatrywał się w jadące samochody. Musiał przejść cały autobus, by się do mnie przedostać. To takie kochane. Co ja do cholery gadam?! To jest podłe, to co on wyprawia jest ciosem poniżej pasa. Nie mogę tak dalej, nie mogę żyć z nim w jednym pokoju. Nie mogę widywać go każdego ranka. Po prostu nie mogę, nie jestem w stanie tego znieść. 
-Ok- rzuciłam tylko oschle i starałam nie patrzeć się w jego stronę. Po zatrzymaniu się autokaru na przystanku wybiegliśmy szybko z niego i szliśmy uliczkami, które jak na to miasto były mało ruchliwe. Widziałam jak Styles kieruje się do małego butiku.
-Chodź- rozkazał mi. Wszedł pośpiesznie przede mną. Podał mi kilka ubrań oraz okulary przeciw słoneczne.
-Żartujesz sobie, prawda?- spojrzałam na niego ze złością w oczach- nie ubiorę tego!
- Posłuchaj. Nie obchodzi mnie to czy ty tego chcesz czy nie. Nie chcę mieć problemów przez Ciebie. Idź to ubierz a ja zapłacę.
- Nienawidzę Cię, debilu- wyszeptałam pod nosem i udałam się do kabiny. Z wielkim grymasem wyszłam z niej i nałożyłam na nos ciemne okulary przeciw słoneczne. Była to jedyna rzecz z tego wszystkiego, która spodobała mi się w tym jego wyrafinowanym 'zestawem'.
- Dobra idziemy- rzucił tylko pośpiesznie i wyszedł ze sklepu. Zaraz po nim wyszłam ja. Oboje szliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie. Nie miałam zamiaru rozmawiać z nim przez najbliższe dni. Za bardzo mnie wkurzał. Traktował mnie jak zabawkę. 
- Dotarliśmy- otworzył samochód i wsiadł do samochodu. ''Cham''- pomyślałam. Mógłby łaskawie otworzyć mi chociaż drzwi, ale nie no bo po co...
- Posłuchaj- zaczął odpalając auto- myślę, że...no wiesz. Trudno mi o tym teraz mówić, ale powinniśmy zapomnieć. Zapomnieć o tym co między nami było- spojrzał na mnie ze łzami w oczach i wrócił do kierowania pojazdem.
- Harry- powiedziałam zaciskając coraz mocniej usta, tak aby nie wybuchnąć płaczem- podaj mi adres hotelu, w który się zatrzymaliśmy. 
- Po co Ci?- był lekko, a nawet bardzo zdezorientowany.
- Bo potrzebuje. To dasz czy nie?- chłopak wyjął jakąś małą kartkę i napisał na niej adres ołówkiem, który ledwo co był widoczny. 
- A teraz się zatrzymaj- rozkazałam. Niestety tego nie zrobił. Nie odezwał się do mnie słowem, tylko jechał przed siebie. Moje zdenerwowanie było ponad wszystko, w końcu gdy nadarzyła się okazja, bo staliśmy na światłach, wyszłam z jego wozu i pobiegłam łapać taksówkę. Nie było to zbyt trudne, bo miałam w tym nie małą wprawę. Razem z Anabel kochałyśmy je łapać, aby przemieszczać się pomiędzy centrami handlowymi. Tym razem poszło nawet łatwiej niż zwykle. Zadowolona z tego, że pozbyłam się tego chłopaka w taksówce  zdjęłam okropne nakrycie głowy i ten dziecięcy sweterek. Zostałam tylko z szarych spodniach i koszuli w kratkę. Po przyjeździe do hotelu zapłaciłam kierowcy ostatnimi pieniędzmi jakie posiadałam i udałam się do hotelu. Styles już dawno tam było. No cóż nie byłam pierwsza...płakać nie będę. 
- Cześć- rzuciłam wchodząc do pokoju chłopaków. Na sam widok Harry'ego mi się rzygać. Na szczęście miałam przy swoim boku Nick'a. Choć... nie wiem czy będę w stanie zachowywać się tak , jakby nic się nie stało. Przecież go zdradziłam. Nie jestem taką dobrą aktorką jak ten Gnojek. 
Musnęłam ponownie usta chłopaka i udałam się do swojego pokoju, aby się przebrać. Wróciłam po kilkunastu minutach do chłopaków, gdzie panował potworny harmider. 
- Ogarnijcie się- krzyknęłam, jednocześnie klaskając w dłonie. 
- A wy?- spojrzał na mnie i na Kędzierzawego podejrzliwie Tomlinson- gdzie byliście wczoraj całą noc?- jego pytanie mnie zaskoczyło. Wiedziałam, że będą zadawali mnóstwo pytań, ale nie sądziłam, że to będzie dla mnie takie trudne. Nie potrafiłam wydusić z siebie najmniejszego, najbłahszego słowa. Ja, królowa szkoły, nie potrafię odpowiedzieć temu prostakowi. 
- Burza nas złapała i musieliśmy zostać w samochodzie- oznajmił spokojnie Styles. Jak on może tak kłamać? Swoich przyjaciół, jedyne osoby, którym może zaufać oszukuje na każdym kroku. Spiorunowałam go tylko wzrokiem i wróciłam do słuchania rozmowy chłopców. 
- Idę do recepcji po gazety- rzucił Liam. Po chwili wpadł do pokoju z kilkoma egzemplarzami wręczając je nam...Patrzeliśmy po sobie wszyscy zdezorientowani....
_________________________________________________________________
Hej!
Sorka, że dopiero teraz.... 
Nie miałam zbytnio czasu. xd 
Widzę,  że coraz trudniej zdobyć u Was te 20 Komentarzy:( 
Słuchajcie...jest 51 obserwatorów, więc to nie jest wcale tak dużo, bo za ledwie połowa!
Ale niech będzie.
15 Komentarzy= Nowy Rozdział


czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 6 ;)


Dostałam wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłam
Żyję w śnie
Tak, wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłam


Z wielkim strachem otworzyłam wiadomość. Moje serce z każdą sekundą biło coraz szybciej, i szybciej. 
Każde słowo było dla mnie w tym momencie zagadką, nie potrafiłam skupić się na kilku zwykłych słowach. W końcu zamrugałam oczami, spojrzałam przed siebie i wróciłam na ziemię. 
,, Hej;* Kochana co robisz? Tęsknimy za tobą;( Wpadnij do nas! I weź pidżamkę! Lou.xx'' Zaśmiałam się pod nosem. Byłam tym lekko zszokowana, nie miałam zbyt specjalnie dobrych kontaktów z brunetem, ale ten jednak napisał. Uznałam, iż udanie się do piątki zwariowanych chłopaków będzie lepszym wyborem niż spędzenie nocy samotnie, w ogromnym domu. Wstałam z łóżka i wyjęłam większą czarną torebkę. Włożyłam do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, no i oczywiście kilka ubrań na zmianę. Zapięłam część garderoby i odłożyłam ją na łóżko. Podeszłam do szafy i wybrałam kolejno miętową bluzkę, jeansy i czarną ramoneskę. Do tego ubrałam miętowe Conversy i zbiegłam czym prędzej po schodach. Wzięłam leżące na wyspie kluczyki i wyszłam z domu. 

Po zakluczeniu drzwi sprawdziłam kilka razy czy na pewno jest wszystko w porządku i skierowałam się do mojego Jaguara. 
Już po nie długim czasie stałam pod drzwiami willi i czekałam, aż ktoś będzie tak łaskawy i otworzy mi drzwi. W końcu zjawił się w nich Liam. Przywitałam go groźnym spojrzeniem, a następnie się roześmiałam. 
- Hej- powiedział lekko oszołomiony- wejdź- wskazał gestem ręki na ogromny salon, gdzie na kanapie siedziało czterech chłopaków zajadających się pizzą. 
- Poczęstujesz się?- odparł Mulat z pełną buzią.
- Matka Cię nie nauczyła kultury?- spiorunowałam go wzrokiem i usiadłam obok innych torbę zostawiając w przejściu. Musiałam być wredną sobą i pokazać im kto tu rządzi. Chłopak najwidoczniej się zawstydził i nie odezwał ani słowem. Po zjedzonym posiłku postanowiliśmy pójść wykąpać się w basenie- na szczęście błyskotliwa ja wzięłam ze sobą strój! Przebrałam się szybko i wróciłam do chłopaków, Ci już chlapali się w wodzie. Początkowo bałam się 'wchodzić im w paradę', ale w końcu Niall podpłynął do mnie i wziął na ręce. Zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek. Wykonując ten gest czułam wrogi wzrok Stylesa. Muszę przyznać, że ten chłopak jest dla mnie wielką zagadką, której nie potrafię rozszyfrować. Podpłynęli do mnie wszyscy i zaczęliśmy się chlapać, niechcący wpadłam na Kędzierzawego. Niestety zatrzymałam się oczami na jego klatce piersiowej i automatycznie uniosłam je w górę, aby móc spojrzeć w jego błyskotliwe, zielone oczy. 
- I co księżniczko z bajki? Pomóc Ci?- zaśmiał się, śledząc każdy mój ruch.
- A co ja jestem? Może tobie potrzebna pomoc?- prychnęłam i czym prędzej chciałam odpłynąć, jednak ten był szybszy i przyciągnął mnie do siebie.
- Posłuchaj Kotku- mówił szeptem, dotykając delikatnie ustami mojej szyi. Przez moje ciało przeszedł dreszcz- nie wchodź mi w paradę, a wszystko będzie dobrze. Nie chcesz poznać mojego gniewu- przygryzł płatek mojego ucha i odpłynął. Stałam tam jak kołek. O co mu chodzi? Teraz wiem jak czują się inni, gdy traktuję ich z góry. ''Trudno, nie zależy mi na nim''-pomyślałam i wyszłam z basenu. Wytarłam się ręcznikiem, a następnie przebrałam. Oczywiście wszystko robiłam w innym pomieszczeniu!
Zmęczona całym dniem udałam się do pokoju, który wskazał mi Mulat. 
- Dobranoc- ujrzałam wychyloną za drzwi głowę Liama- No i kolorowych snów- zaśmiał się. Postanowiłam troszkę pomieszać, no i udowodnić coś Kędzierzawemu.
- Liam- powiedziałam delikatnym, skruszonym głosikiem- bo wiesz, ja bardzo się boję sama spać na obcym miejscu. Mógłbyś spać ze mną?- zatrzepotałam szybciutko rzęsami i czekałam na jego reakcję. Ten tylko zamknął za sobą drzwi i położył obok mnie. 
- Choć tu- otworzył ręce, tak abym mogła swobodnie wtulić się w jego umięśnione ciało. Już po chwili zasnęłam...

28.05.2013
Sobota
Wczesny ranek

- Rusz dupę!- krzyknęłam z kanapy wyczekując tego pedała. No jak można?! Wszyscy potrafili się wyrobic, a ten godzinami przesiaduje przed lustrem. I tak wygląda jak pudel i nic, nawet godzinne układanie włosów tego nie zmieni!
- Zamknij się!- usłyszałam tylko zachrypły głos dobiegający  z łazienki.
- Sam się kurwa zamknij i rusz dupę!- w mojej obronie stanął Liam, za to podziekowałam mu wzrokiem. Spędzając z nim noc wiele sie o nim dowiedziałam. Okazało się, że jego związek z Danielle to ustawka, a on sam planuje go zakończyć. Jestem ciekawa dlaczego takiej osobie jak ja zwierzał się z takich problemów. Miałam ochotę już mu coś na to powiedzieć, ale się powstrzymałam.
W końcu po długich prośbach, a raczej kłótni łaskawy pan Mop zszedł z góry i skierował sie w stronę czekającego na nas czarnego wozu. Zaśmiałam się na widok jego stroju. 

- Bardziej obcisłych spodni nie było?- szłam z nim, obserwując każdy ruch- człowieku ty chyba lustra w domu nie masz- kontynuowałam moja wypowiedź. Czułam jak zaraz wybuchnie, stąpał coraz głośniej po podłożu, a jego oddech był przyspieszony. Zwycięstwo! 
W samolocie czas minął szybko, gdyż chłopcy kręcili Video Diary, w którym postanowili mnie umieścić. Opowiedziałam tam wiele o sobie i zabłysnęłam swoją inteligencją. Po wylądowaniu na lotnisku czekał na nas Nick. Podeszłam do niego i przytuliłam, a następnie musnęłam jego usta. 
- No to co dziś robimy?!- krzyknął uradowany Lou, ciągnąc za sobą potężną walizkę. Moje ubrania nie zmieściły się w jedną i byłam zmuszona wziąć dwie. O mały włosy, a nie mogłabym wsiąść do samolotu. Chwyciłam chłopaka za rękę i udaliśmy się do hotelu, w którym mielismy wszyscy razem zamieszkać tymczasowo. Wybrałam pokój z widokiem na miasto. Rozpakowałam wszystkie swoje walizki i wyszłam na korytarz. Przechadzałam się długimi, krętymi 'ścieżkami' dokładnie śledząc każde szczegół tego budynku. W końcu dotarłam do wyjścia. Na moje nieszczęście stał tam również Styles. Tym razem był dla mnie dziwnie miły. 
- Wychodzimy na miasto, księżniczko?- spojrzał z pewną iskierką w oczach. 
- No niech się zastanowię. Iść samej  prawdopodobieństwem, że zostanę zgwałcona w ciemnej uliczce, czy iść z debilem roku 2013? Niech stracę, idę z Tobą- przewróciłam oczami i dorównałam chłopakowi kroku. 
- Chodź!- chwycił moją dłoń i podszedł do małego, zgrabnego samochodu. Wziął kluczyki od mężczyzny w czarnym garniturze i wskazał abym wsiadła. Niepewnie wykonałam jego polecenie. 
- Gdzie my tak w ogóle jedziemy?
- Na plażę, a gdzie mamy jechać?- spojrzał na mnie, jakby to co teraz powiedział było takie oczywiste. No może dla niego tak, ale nie dla mnie. 
Po kilkudziesięciu minutach podjechaliśmy na mało zaludnioną plażę. Nie było tam prawie nikogo. Chłopak wziął z tylnego siedzenia koc w czerwoną kratkę i podążył w stronę plaży. Samochód stał na skromnym parkingu usypanym z piasku, a wokół nas rozprzestrzeniała się wielka 'plaga' piasku. Fale rozbijały się o brzeg. Uwielbiałam takie klimaty. Czym prędzej pobiegłam na brzeg. Śmiałam się i uciekałam, gdy lodowata woda chciała pomoczyć mi nogi. Po dłuższej chwili zabawy wróciłam na koc, gdzie leżał Mop. 
- Zasłaniasz mi swoim grubym tyłkiem- skwitował gdy rozbierałam swoją bluzkę, aby móc się opalić.
- Sugerujesz mi, że jestem gruba?- spojrzałam na niego z pogardą w oczach.
- To mało powiedziane- pokazał mi język- wyglądasz gorzej niż pączek z marmolada!- dobra to było dziwne. Skąd on wziął takie porównanie? Czasami naprawdę się zastanawiam czy ten chłopak ma równo w głowie. Bez dłuższego zastanowienia uklęknęłam na piasku, udając że mam zamiar się opalać. Nabrałam w dłonie piasku i całą ich zawartość wysypałam na chłopaka. Ten nie mało się wkurzył i już po chwili biegaliśmy jak opętani po plaży.
- Zabiję Cię!- krzyczał za mną, a ja śmiałam się pod nosem. W końcu przegrałam. Dogonił mnie. Wziął mnie na ręce i wbiegł do wody. 
- Puszczaj!- zaczęlam się śmiać i mocno go chlapać. 
- Nienawidzę Cię- podszedł do mnie, łapiąc moje obie dłonie- słyszysz? Jesteś najgorszym co mnie mogło spotkać.- zbliżał się do mnie. Był coraz bliżej. Jego czoło dotykało mojego. Z każdą chwilą obawiałam się go coraz bardziej. Co był w stanie zrobić? Czy będzie chciał mnie zabić? Nagle...
___________________________________________________________
Hej! :)
Sorka, że taki krótki, ale nie mam weny:( Wiem, że jest okropny...mam nadzieję, że wybaczycie;)
Dziekuję za 22 komentarze<3
A wy jak myślicie co się wydarzy? :) Jesli macie jakiekolwiek pytania śmiało! :)
Całuję! ;3
20 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ ♥

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 5 ;)

Musiałam pocałować jak najbardziej namiętnie chłopaka, który mnie wkurzał. Nie lubiłam go, można powiedzieć, że nawet nienawidziłam. Jak oni mogli kazać mi zrobić coś takiego?! Jego dziewczyna spoglądała na niego piorunując mnie wzrokiem. Swoją drogą... jak on może się z nią umawiać?! Przecież to jest wrodzona brzydota! Na sam jej widok i tej krzywej mordki chce mi się wszystko zwrócić! To nie jest dziewczyna tylko jakaś zmutowana żyrafa.
- Nie pocałuje go!- udałam obrzydzenie i wyciągnęłam język na znak, że tego nie zrobię. Nick widząc moje zachowanie zaśmiał się i posłał mi błagalne spojrzenie. Po chwili wszyscy zaczęli krzyczeć ''całuj, całuj!''. Zrezygnowana przybliżyłam się do chłopaka o zielonych tęczówkach i już chciałam musnąć jego usta, gdy coś mnie powstrzymało. Nie potrafiłam przestać wpatrywać się w jego oczy. Nasze czoła były złączone, a na twarzach momentalnie zagościł uśmiech. W końcu pod wpływem innych zatopiłam się w jego malinowych ustach. Całował powoli i delikatnie. Czułam się wyjątkowo, jak jeszcze nigdy. Tak samo jak nie chciałam go  pocałować, tak teraz nie chcę tego kończyć.
- Dobra dość tego!- krzyknęła wyraźnie wkurzona blondynka. Odskoczyliśmy od siebie i lekko się zaczerwienieliśmy. Dziewczyna podeszła do kędzierzawego i mocno uderzyła go w policzek. Suka- pomyślałam. Przecież to tylko zabawa. Postanowiłam się jednak tym nie przejmować. Z jednej strony cieszyłam się. W końcu poczuł się jak ja. Zaznał upokorzenia. Dobrze mu tak.
Po skończonej grze chcieliśmy udać się do domu, jednak było za późno. Gdybym teraz wróciła nie miałabym zbyt wesoło. Chłopcy zaproponowali nam nocleg. Ich dziewczyny także zostawały, więc nie był to zbyt wielki problem. Dostaliśmy z Nick'iem własną sypialnię. Udaliśmy się do niej i rozłożyliśmy na łóżku.
- Jess...- objął mnie ramieniem i spojrzał mi w oczy- czy ty...poczułaś coś do niego?- w jego oczach widziałam strach i przerażenie. Chciałam mu powiedzieć swoje słynne ''kpisz sobie?!'', ale postanowiłam mu tego oszczędzić. W końcu nie jestem aż tak wredna, prawda?
- Nie, nie musisz się martwić to skończony dupek- zaśmiałam się pod nosem i delikatnie pstryknęłam jego nosek. Po raz pierwszy od przyjścia tutaj rozejrzałam się po pokoju. Nasze łóżko stało na środku, obok niego stał mały stoliczek na którym była ustawiona lampka. Pod ścianą, która była błękitna stała sofa oczywiście w tym samym kolorze. Dopiero teraz zauważyłam, że w naszym pokoju jest basen. Jak to możliwe, że ta piątka chłopaków ma aż tak wypasiony dom? Przecież to JA mam zawsze wszystko najlepsze! Lekko się wkurzyłam- szczególnie  na nich. Mieli to co chcieli- ZAWSZE! A ja nigdy nic nie mogłam. Musnęłam jeszcze tylko usta chłopaka i położyłam się spać.

25.05.2013
Londyn
Środa
Rano

Zbudziły mnie śmiechy. Przetarłam ręką czoło i ujrzałam sześciu chłopaków wygłupiających się w TYM pokoju. Wkurzyłam się i to nie mało. Ja śpię, próbuję wypocząć a ci bezczelnie włażą do tymczasowo MOJEGO pokoju i moczą te okropne i obwisłe tyłki w wodzie. Zerwałam się czym prędzej z łóżka i zaczęłam na nich krzyczeć. Nie potrafiłam inaczej. No bo kto normalny by się w ten sposób zachował?!
- Wyście chyba zdebilowali już totalnie! - krzyknęłam podchodząc do nich- pojebane dzieci!- krzyczałam dalej i chodziłam brzegiem. Nagle poczułam jak moje stopy zaczynają ślizgać się po podłodze i spadam do wody. Jeszcze tego brakowało! Abym przemoczyła swoje jedyne ciuchy jakie tutaj mam! No brawo. Niespodziewanie ktoś mnie złapał. Co ja ułomna jestem, że pływać nie umiem?! Odwróciłam swoją twarz i nie będzie to wielka niespodzianka jak powiem, że ujrzałam tam tego dupka, kędzierzawego dupka.
- Łapy precz z mojego ciała debilu!- krzyknęłam wkurzona. Ten spojrzał na mnie marszcząc czoło i szepnął ,, Takiej szmaty jak Ty nawet nie chcę dotykać''. Tym to sobie u mnie przegiął! Nikt nie ma prawa w ten sposób się do mnie zwracać. Za kogo on się uważa?! Chyba zapomniał się kim jest. Podeszłam do niego, a raczej podpłynęłam.
- Posłuchaj pierdolony dzieciaczku, który ma małego w gaciach jeszcze raz się do mnie w ten sposób odezwiesz a twoja krzywa mordka, będzie jeszcze gorsza. - uśmiechnęłam się tylko głupio do niego i skierowałam się do drabinki.
- Ym...- dłonie ułożyłam na biodrach i głośno chrząknęłam, tak, że wzrok wszystkich skierował się na mnie- może ktoś byłby tak łaskawy i ruszył swój otyły tyłek, aby dać mi ręcznik i jakieś ubrania?!- z wody na te słowa wyskoczył ciemny mulat. Uśmiechnął się tylko do mnie i wskazał ręką abym szła za nim. Miałam jakieś wyjście? No pewnie, że za nim poszłam. Już po chwili byliśmy w wielkim zielonym pokoju, łóżko stało na środku a wokół niego mnóstwo porozrzucanych ubrań. Chłopak podszedł do szafy- wow, nie wiedziałam że w takim syfie może ukryć się szafa!- i wyjął jakieś dresy.
- Że ja mam to założyć?- spojrzałam wybrednie na te ubrania- żartujesz sobie prawda?- nadal nie uzyskiwałam odpowiedzi w końcu spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Albo to, albo będziesz paradowała w samym staniku twój wybór- tak ze mną pogrywa? A to cwaniak jeden. Wystawiłam mu tylko język i kazałam wyjść za drzwi. Zamknęłam się i wzięłam za przebieranie. Wspomniałam o tym, ze moja bielizna także była mokra? A więc możecie sie domyślać jak musiałam ubrać te ciuchy.
- Ej ty mulat!- otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka siedzącego pod ścianą- chodź no tutaj.
- Czego- zaśmiał się widząc mój strój
- Albo dostanę jakąś normalną bluzkę, albo Cię własnoręcznie zabiję- wystawiłam mu język, znów.
- Dobra zobaczę czy Perrie tutaj czegoś nie zostawiła- uśmiechnął się i zaczął przeszukiwać szafę.
- Masz- wręczył mi szary sweterek.- więcej nie dostaniesz- wystawił mi język. Znów wyrzuciłam go za drzwi i już tym razem o wiele szybciej uporałam się z wyszykowaniem.
 Poprosiłam go jeszcze o suszarkę. Ten udał się ze mną do łazienki i dziwnie spoglądał na każdy mój ruch.
- Jessica, powiedz mi. Czy Ciebie i Harrego coś łączy?- wyłączyłam urządzenie i spojrzałam na niego z wyrzutem.- no wiesz Harry jeszcze nigdy nie zachowywał sie w ten sposób przy dziewczynie- zaśmiał się i kontynuował- Taylor go tylko ogranicza, aby nie mógł do Ciebie zagadać.
- Oh, tak mnie to wzruszyło, że aż wcale. On jest zwykłym palantem i zapewniam Cię, że nic do niego nie czuję. Puściłam mu oczko i wróciłam do poprzedniej czynności. Nie zajęło mi to długo. Już po chwili byłam gotowa i wróciliśmy na parter.

Po południe

Wróciłam do domu zaraz po obiedzie, który przygotował Mop. Niestety jak zwykle nikogo nie było, więc z Nick'iem mieliśmy czas dla siebie. Obojgu bardzo nam się nudziło, więc postanowiliśmy przejść się na spacer. Skierowałam się do swojego pokoju, gdyż teraz siedzieliśmy w salonie, podeszłam do szafy i dlugo myślałam nad wyborem odpowiednich ubrań.
- Ei, kochanie- poczułam na swoich biodrach zimne dłonie. Nikt inny nie mógł być ich właścicielem jak mój ukochany- a może pojedziemy na weekend do Los Angeles?- jego słowa bardzo mnie zszokowały, gwałtownie się odwróciłam lądując w jego ramionach.
- Skąd taki pomysł?- uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do poprzedniej czynności.
- No wiesz Ci nasi nowi znajomi- nowi znajomi? Czy on mówi o One Direction? Chyba mu się coś pomieszało w główkach, gdyż to są Moi znajomi.- zaproponowali nam wyjazd. Mają tam dwa koncerty, a nie chcą sie nudzić. Więc możemy skorzystać, prawda?- czułam jak wędruje swoją dłonią po moich plecach.
- No, można, można- odparłam obojetnie- a teraz papa, idę się przebrać- zaśmiałam się i wygoniłam chłopaka za drzwi. Wyjęłam w końcu z szafy czarne spodnie, biały t-shirt z logo ''Adidas'' i do tego czarną marynarkę. Uwielbiam mieszać style. Dobrałam do tego żółte dodatki i gotowa wyszłam z pokoju wpadając na chłopaka.Ten podał mi rękę i wyszliśmy przed budynek. Zakluczyłam drzwi i mogliśmy iść. Spacerując uliczkami Londynu śmialiśmy się i wiele rozmawialiśmy. Nieświadomie doszliśmy do galerii handlowej. To, że oboje kochaliśmy zakupy, postanowiliśmy wejść. O dziwno nic specjalnie mi się nie spodobało. Za to Nick bardzo się obkupił. W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze do kawiarni. Każde z nas zamówiło sobie ciasto i kawę. Po skończonym deserze wróciliśmy do domu. 
- Musisz wyjeżdżać?- siedziałam na kolanach chłopaka i bawiłam się jego palcami. 
- Niestety- powiedział ze skruszoną miną.- Ale pamiętaj, że w weekend będziemy się widzieć- musnął moje usta i wpatrywał się w moje idealnie czekoladowe oczy. 
- Za ile masz samolot?
- Dwie godzinki- posłał mi przelotny uśmiech. 
- Ah, to mamy jeszcze czas, może coś zjemy?- wstałam z jego kolan i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam gotowy mix sałatek z lodówki, doprawiłam je jogurtem i przyprawami. Zaniosłam na stół i przyniosłam sztućce. Wzajemnie się karmiliśmy przy czym było naprawdę sporo śmiechu. Pomidory leżały na dywanie, a sałatka była wszędzie. Po zjedzonym posiłku zamówiliśmy taksówkę i udaliśmy się na lotnisko.
- Musisz wyjeżdżać- mówiłam przez łzy.
- Kocham Cię- wyszeptał, a następnie namiętnie musnął moje usta. Przytuliłam się do niego, a ten znów mnie pocałował, ale tym razem we włosy. 
Pocałunek.
Łzy.
To ostatnie co pamiętam z pożegnania. Patrzyłam przez wielkie okno na odlatujący samolot. 
Nienawidzę się żegnać. Kochamy kogoś, ale musimy pozwolić mu odejść. Paranoja prawda? Ale takie jest życie. Okrutne. To ono nauczyło mnie być oschłym na wszystkie sprawy. Jednak ON znów chce bym była tą miłą i kochającą Jessicą. Za to go kocham. 
Wróciłam do domu, gdy na dworze panował już mrok. Zdziwiona tym, że nadal nikogo nie ma udałam się do swojego pokoju. Położyłam na łóżko i rozmyślałam. Nad sensem mojego życia. Czy warto być tak wrednym? Kim jest dla mnie Harry? Dlaczego tak go traktuję? To, że on zachowuje się wobec mnie tak a nie inaczej jest spowodowane jednym- moją osobą. Z każdym dniem zdaję sobie sprawę jaka okropna jestem wobec innych. Ale czy potrafię się zmienić? 
Bałam się zostawać sama w domu, szczególnie wtedy kiedy jest chłodno. Próbowałam o tym nie myśleć. Wzięłam do rąk książkę z fizyki- doskonały usypiacz- i zaczęłam czytać. Wszystko było by dobrze, gdyby nie dźwięk mojej komórki. Z wielkim strachem otworzyłam wiadomość...
___________________________________________________
Hej! :)
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale nie mialam czasu! :(
Widzę, że jest coraz mniej komentarzy....
Zróbmy tak:
20 komentarzy= nowy rozdział! :)
 dopóki ich nie będzie rozdział się nie pojawi! 
Całuję! xx

Nowy rozdział!- Ważne!

Wiem, że już jest te 15 komentarzy, a nawet więcej!
Przepraszam Was wszystkich bardzo, ale mam tyle na głowie, że nie wyrabiam... Wyjeżdżam za kilka dni na kolonie no i nie mam kiedy tego napisać:( Postaram się dodać ten rozdział jeszcze w tym tygodniu! Muszę! :D